Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2017
Dystans całkowity: | 1347.14 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 12:56 |
Średnia prędkość: | 20.35 km/h |
Suma podjazdów: | 6571 m |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 53.89 km i 6h 28m |
Więcej statystyk |
Dolnośląski maj (3)
Niedziela, 30 kwietnia 2017 Kategoria do 150, Kocia czytelnia
Km: | 148.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 2036m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rano zamiast
budzika, budzi mnie śpiew ptaków. Nie pada, ale jest zimno. Gotuję kawę, jem
śniadanie i wychodzę na drogę. Ząbkowice Śląskie mają piękny ratusz, który od
bardzo dawna chciałam zobaczyć. Oglądam go w pełnym słońcu. Niespiesznie kręcąc
się po kompletnie pustym rano mieście, odkrywam jeszcze krzywą wieżę oraz
zamek. Dalej jadę do Kamieńca Ząbkowickiego. Tam też jest zamek i to zachowany
w dobrym stanie. Robię sobie długi spacerek pod zamkiem i ucieka mi tu
sporo czasu. Za Kamieńcem mijam znaki informujące, że dalsza droga jest
zamknięta. Mimo tego, jadę. Jadę aż docieram do mostu nad Nysą Kłodzką, który
jest w remoncie. Tego mostu nie ma! Z wody wyrastają jedynie elementy
konstrukcyjne. Na szczęście obok przyklejona jest drewniana kładka dla pieszych.
Niezbyt łatwo jest na nią wejść z rowerem obładowanym sakwami (nierówny teren,
schodki), ale udaje mi się ostatecznie przeprawić na drugą stronę.
Dalsza droga wspina się długim podjazdem na przełęcz Łaszczową (592 m. n.p.m.). Jest to miejscami zniszczony mocno asfalt, po którym płynie woda z roztopów i po którego bokach w górnym odcinku leży jeszcze śnieg. Na przełęczy spotykam miejscowego rowerzystę, który właśnie wjechał tu od drugiej strony. Opowiada, że po dziurawym podjeździe czeka mnie piękny, gładki zjazd aż do Kłodzka. Zaraz, zaraz…jak to?! Wg planu Kłodzko miałam minąć od północy. Kolega ze śmiechem mówi, że owszem da się, ale jest to błotnisty teren i nie poleca. Częstuje mnie jeszcze kilkoma galaretkami, robimy wspólną pamiątkową fotkę i każde jedzie dalej w swoją stronę. Zjazd faktycznie jest przyjemny i docieram nim do Kłodzka. Robię małe zakupy spożywcze i idę zjeść coś ciepłego. Wybieram makaron w sosie borowikowym z bekonem. Jest to najsmaczniejszy makaron całej majówki! Kłodzko jest piękne i siedzę tu dość długo, jedząc, spacerując i robiąc zdjęcia.
Pogoda jest ładna – niemal bezchmurne niebo. I tylko szkoda, że tak chłodno. Dalsza trasa to ciągle jazda góra-dół. Docieram w ten sposób do Jedliny- Zdrój, która jakoś specjalnie mnie nie zachwyca. Wyjeżdżam z niej długim, brukowanym podjazdem i wtedy odkrywam, że Jedlina najfajniej wygląda z góry. Zaraz potem jestem w Wałbrzychu. Trafiam na roboty ziemne i muszę się przedzierać po piachu. Droga się wspina aż osiąga Boguszów-Gorce. Miasto słynne jest z tego, że jest tu najwyżej w kraju położony ratusz.
Późnym popołudniem wjeżdżam do Kamiennej Góry, a potem już za miastem, do Rudawskiego Parku Krajobrazowego. Zaczyna się podjazd na przełęcz Rędzińską. Początkowo nachylenie trzyma te 6-9%, potem robi się znacznie ciężej i 10% rzadko schodzi z licznika, są też odcinki 15%. Czuję się wypompowana. Pod koniec mocno górzystego dnia, niem mam sił na mocowanie się z tym podjazdem. Schodzę z roweru i idę aż na samą przełęcz. Jaki podjazd – taki zjazd. Czyli ściana w dół. Zjazdem docieram aż do odbicia z trasy do dużej atrakcji turystycznej – Kolorowych Jeziorek. Jest już mocno szaro. Za późno by oglądać jeziorka. Nie pojadę też dalej, bo oczywiście chcę je zobaczyć. Jasne staje się, że gdzieś tu, przy tej niedługiej i stromej drodze dojazdowej, muszę rozbić namiot. Miejscowi zarabiają na parkingach. Każdy płaski fragment terenu to płatny parking. Nie ma rady, pchając rower, wchodzę więc w teren, na bardzo stromą górę. Wysiłek jest to kosmiczny i gdy zatrzymuję się na zboczu, jestem ledwo żywa. Na dużej stromiźnie stawiam namiot. Od strony spadku podkładam pod niego wszystko co tylko się da, aby jakoś dać radę się tu wyspać. Efekt jest… nad wyraz zadowalający.
Zaliczone gminy: Kamieniec Ząbkowicki, Kłodzko (obszar wiejski), Kłodzko (miasto), Nowa Ruda (miasto), Jedlina Zdrój, Boguszów - Gorce, Czarny Bór, Kamienna Góra (miasto), Marciszów (9 gmin).
Dalsza droga wspina się długim podjazdem na przełęcz Łaszczową (592 m. n.p.m.). Jest to miejscami zniszczony mocno asfalt, po którym płynie woda z roztopów i po którego bokach w górnym odcinku leży jeszcze śnieg. Na przełęczy spotykam miejscowego rowerzystę, który właśnie wjechał tu od drugiej strony. Opowiada, że po dziurawym podjeździe czeka mnie piękny, gładki zjazd aż do Kłodzka. Zaraz, zaraz…jak to?! Wg planu Kłodzko miałam minąć od północy. Kolega ze śmiechem mówi, że owszem da się, ale jest to błotnisty teren i nie poleca. Częstuje mnie jeszcze kilkoma galaretkami, robimy wspólną pamiątkową fotkę i każde jedzie dalej w swoją stronę. Zjazd faktycznie jest przyjemny i docieram nim do Kłodzka. Robię małe zakupy spożywcze i idę zjeść coś ciepłego. Wybieram makaron w sosie borowikowym z bekonem. Jest to najsmaczniejszy makaron całej majówki! Kłodzko jest piękne i siedzę tu dość długo, jedząc, spacerując i robiąc zdjęcia.
Pogoda jest ładna – niemal bezchmurne niebo. I tylko szkoda, że tak chłodno. Dalsza trasa to ciągle jazda góra-dół. Docieram w ten sposób do Jedliny- Zdrój, która jakoś specjalnie mnie nie zachwyca. Wyjeżdżam z niej długim, brukowanym podjazdem i wtedy odkrywam, że Jedlina najfajniej wygląda z góry. Zaraz potem jestem w Wałbrzychu. Trafiam na roboty ziemne i muszę się przedzierać po piachu. Droga się wspina aż osiąga Boguszów-Gorce. Miasto słynne jest z tego, że jest tu najwyżej w kraju położony ratusz.
Późnym popołudniem wjeżdżam do Kamiennej Góry, a potem już za miastem, do Rudawskiego Parku Krajobrazowego. Zaczyna się podjazd na przełęcz Rędzińską. Początkowo nachylenie trzyma te 6-9%, potem robi się znacznie ciężej i 10% rzadko schodzi z licznika, są też odcinki 15%. Czuję się wypompowana. Pod koniec mocno górzystego dnia, niem mam sił na mocowanie się z tym podjazdem. Schodzę z roweru i idę aż na samą przełęcz. Jaki podjazd – taki zjazd. Czyli ściana w dół. Zjazdem docieram aż do odbicia z trasy do dużej atrakcji turystycznej – Kolorowych Jeziorek. Jest już mocno szaro. Za późno by oglądać jeziorka. Nie pojadę też dalej, bo oczywiście chcę je zobaczyć. Jasne staje się, że gdzieś tu, przy tej niedługiej i stromej drodze dojazdowej, muszę rozbić namiot. Miejscowi zarabiają na parkingach. Każdy płaski fragment terenu to płatny parking. Nie ma rady, pchając rower, wchodzę więc w teren, na bardzo stromą górę. Wysiłek jest to kosmiczny i gdy zatrzymuję się na zboczu, jestem ledwo żywa. Na dużej stromiźnie stawiam namiot. Od strony spadku podkładam pod niego wszystko co tylko się da, aby jakoś dać radę się tu wyspać. Efekt jest… nad wyraz zadowalający.
Zaliczone gminy: Kamieniec Ząbkowicki, Kłodzko (obszar wiejski), Kłodzko (miasto), Nowa Ruda (miasto), Jedlina Zdrój, Boguszów - Gorce, Czarny Bór, Kamienna Góra (miasto), Marciszów (9 gmin).
Zdjęcia
Ciąg dalszy
Dolnośląski maj (2)
Sobota, 29 kwietnia 2017 Kategoria do 200, Kocia czytelnia
Km: | 168.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 975m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po
deszczowej nocy przyszedł zimny poranek. Nie pada, choć wszystko dookoła jest
mokre. Jem śniadanie, piję kawę i jadę zdobywać nowe gminy. Dojeżdżając do
Oławy patrzę z drogi na Odrę. Stan wody jest wysoki, a silny nurt rzeki niesie ze
sobą spore konary drzew. Centrum miasteczka oglądam w porannym słońcu. Dość
cicho, zielono i spokojnie tu. Na wyjeździe wpadam na Orlen. Z dziewczyną z
obsługi ucinam miłą pogawędkę o podróżach rowerem oraz na stopa. I tylko
kręcący się tu klienci od czasu do czasu przeszkadzają nam w rozmowie.
Duże wrażenie robi na mnie rynek w ruinie w Wiązowie. Jest tu kamienny bruk w tak złym stanie, że miejscami zamiast niego jest to goła ziemia, są dziury, kałuże. Sam ratusz ma odrapaną elewację i też wygląda strasznie. Za Wiązowem droga prowadzi mnie w teren. Jest nierówno, jak to w terenie. Dobra dotąd pogoda zaczyna się psuć. Na niebie pojawiają się napompowane wodą chmury i wkrótce spada pierwsza dziś ulewa. Takich przelotnych deszczy, o różnej intensywności i długości, jest sporo aż do końca dnia. Cała jazda sprowadza się do przemykania od jednej wiaty przystankowej do drugiej. O ile wczoraj deszcz mi kompletnie nie przeszkadzał, dziś nie mam ochoty moknąć. Wzgórza Strzelińskie oglądam zatem w warunkach bardzo zmiennej pogody. Czasem pada i temperatura spada do 9 stopni, czasem wychodzi słońce i robi się 10 stopni cieplej. Kiedy docieram do Nysy, akurat nadciąga kolejna wielka chmura. Szybko zwiedzam centrum miasta i chowam się w jednej z restauracyjek. Kiedy zajadam smaczny makaron, za oknem jest ściana wody.
Tuż przed Ziębicami, na jednej z wiosek, atakuje mnie nieduży pies. Jest mały, ale wyjątkowo agresywny - dawno nie widziałam aż tak agresywnego psa. Schodzę więc z roweru i idę. Wtedy trochę odpuszcza, ale cały czas trzyma się blisko, gotowy do ponownego ataku. Gdy tak idę, zagaduje mnie miejscowa. Opowiada, że mam sporo szczęścia, że jestem tu dzisiaj, bo wczoraj było tu pełno śniegu. Szuka w smartfonie i po chwili pokazuje mi fotki – droga, którą właśnie sobie idziemy, cała pod śniegiem! W międzyczasie wredny pies w końcu gdzieś zniknął, można jechać dalej. Ziębice są ciekawe. Już sam wjazd do starego centrum miasteczka jest super, bo jest to bardzo oryginalny budynek bramowy.
Nadchodzi powoli wieczór, a wraz z nim czas, by poszukać miejsca na nocleg. Przy mojej gminnej trasie nie ma akurat gdzie się schować, w dodatku coraz bardziej zbliżam się do Ząbkowic Śląskich, w których wolę być jutro rano, niż dziś wieczorem. Odbijam więc w bok i dość przypadkowo robię spory podjazd. Noc spędzam w lesie.
Duże wrażenie robi na mnie rynek w ruinie w Wiązowie. Jest tu kamienny bruk w tak złym stanie, że miejscami zamiast niego jest to goła ziemia, są dziury, kałuże. Sam ratusz ma odrapaną elewację i też wygląda strasznie. Za Wiązowem droga prowadzi mnie w teren. Jest nierówno, jak to w terenie. Dobra dotąd pogoda zaczyna się psuć. Na niebie pojawiają się napompowane wodą chmury i wkrótce spada pierwsza dziś ulewa. Takich przelotnych deszczy, o różnej intensywności i długości, jest sporo aż do końca dnia. Cała jazda sprowadza się do przemykania od jednej wiaty przystankowej do drugiej. O ile wczoraj deszcz mi kompletnie nie przeszkadzał, dziś nie mam ochoty moknąć. Wzgórza Strzelińskie oglądam zatem w warunkach bardzo zmiennej pogody. Czasem pada i temperatura spada do 9 stopni, czasem wychodzi słońce i robi się 10 stopni cieplej. Kiedy docieram do Nysy, akurat nadciąga kolejna wielka chmura. Szybko zwiedzam centrum miasta i chowam się w jednej z restauracyjek. Kiedy zajadam smaczny makaron, za oknem jest ściana wody.
Tuż przed Ziębicami, na jednej z wiosek, atakuje mnie nieduży pies. Jest mały, ale wyjątkowo agresywny - dawno nie widziałam aż tak agresywnego psa. Schodzę więc z roweru i idę. Wtedy trochę odpuszcza, ale cały czas trzyma się blisko, gotowy do ponownego ataku. Gdy tak idę, zagaduje mnie miejscowa. Opowiada, że mam sporo szczęścia, że jestem tu dzisiaj, bo wczoraj było tu pełno śniegu. Szuka w smartfonie i po chwili pokazuje mi fotki – droga, którą właśnie sobie idziemy, cała pod śniegiem! W międzyczasie wredny pies w końcu gdzieś zniknął, można jechać dalej. Ziębice są ciekawe. Już sam wjazd do starego centrum miasteczka jest super, bo jest to bardzo oryginalny budynek bramowy.
Nadchodzi powoli wieczór, a wraz z nim czas, by poszukać miejsca na nocleg. Przy mojej gminnej trasie nie ma akurat gdzie się schować, w dodatku coraz bardziej zbliżam się do Ząbkowic Śląskich, w których wolę być jutro rano, niż dziś wieczorem. Odbijam więc w bok i dość przypadkowo robię spory podjazd. Noc spędzam w lesie.
Zaliczone
gminy: Czernica, Siechnice, Oława (teren wiejski), Oława (miasto), Domaniów,
Wiązów, Strzelin, Przeworno, Kamiennik, Pakosławice, Nysa, Ziębice, Ząbkowice
Śląskie (13 gmin).
Zdjęcia
Ciąg dalszy
Dolnośląski maj (1)
Piątek, 28 kwietnia 2017 Kategoria do 50, Kocia czytelnia, Kot w wielkim mieście, Majówka
Km: | 41.41 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 114m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kiedy w
piątkowe popołudnie czekam na pociąg, czuję przenikliwy chłód. Już na samym
początku majówki żałuję, że nie zabrałam zimowych ubrań...
Podróż pociągiem mija mile. Dosiada się chłopak z rowerem i gadamy zawzięcie aż do samego Wrocławia. Gdy wysiadam, na peronie spotykam Tomka Ignasiaka, który właśnie stąd wyjeżdża. Jest to wyjątkowo krótkie, ale bardzo miłe spotkanie. Wieczorny Wrocław wita mnie deszczem. Jazda przez miasto nie jest zbyt przyjemna: mokro, głęboka szarówka, dość spory ruch. Myślę tylko o tym, by się stąd wydostać, rozbić namiot i iść spać. Wtem zaczepia mnie jakiś rowerzysta i pyta, czy przypadkiem nie jestem... Kotem! A to niespodzianka! Okazuje się, że to kolega z forum, na którym wspólnie jesteśmy. Po krótkiej rozmowie, zaprasza mnie do siebie. Wpadam więc w gościnę, pijemy herbatę, jemy tortillę. Gdy już robi się dość późno, mimo że kolega proponuje noc pod dachem, czuję, że przygoda mnie wzywa. Wychodzę więc z miłego ciepełka i jadę w deszczową noc. Namiot rozbijam kawałek za Wrocławiem, w Łanach.
Podróż pociągiem mija mile. Dosiada się chłopak z rowerem i gadamy zawzięcie aż do samego Wrocławia. Gdy wysiadam, na peronie spotykam Tomka Ignasiaka, który właśnie stąd wyjeżdża. Jest to wyjątkowo krótkie, ale bardzo miłe spotkanie. Wieczorny Wrocław wita mnie deszczem. Jazda przez miasto nie jest zbyt przyjemna: mokro, głęboka szarówka, dość spory ruch. Myślę tylko o tym, by się stąd wydostać, rozbić namiot i iść spać. Wtem zaczepia mnie jakiś rowerzysta i pyta, czy przypadkiem nie jestem... Kotem! A to niespodzianka! Okazuje się, że to kolega z forum, na którym wspólnie jesteśmy. Po krótkiej rozmowie, zaprasza mnie do siebie. Wpadam więc w gościnę, pijemy herbatę, jemy tortillę. Gdy już robi się dość późno, mimo że kolega proponuje noc pod dachem, czuję, że przygoda mnie wzywa. Wychodzę więc z miłego ciepełka i jadę w deszczową noc. Namiot rozbijam kawałek za Wrocławiem, w Łanach.
Zdjęcia
Ciąg dalszy
Czwartek
Czwartek, 27 kwietnia 2017 Kategoria do 50
Km: | 28.11 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 130m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Środa
Środa, 26 kwietnia 2017 Kategoria do 50
Km: | 32.93 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 149m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wtorek
Wtorek, 25 kwietnia 2017 Kategoria do 50
Km: | 22.13 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 122m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Poniedziałek
Poniedziałek, 24 kwietnia 2017 Kategoria do 50
Km: | 32.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 149m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zimno i pada
Piątek, 21 kwietnia 2017 Kategoria do 50, Kocia muzyka
Km: | 31.35 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 160m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
"Polacy są tak agresywni, a to dlatego, że nie ma słońca
Nieomal przez siedem miesięcy w roku, a lato nie jest gorące
Tylko zimno i pada, zimno i pada na to miejsce w środku Europy"
Nieomal przez siedem miesięcy w roku, a lato nie jest gorące
Tylko zimno i pada, zimno i pada na to miejsce w środku Europy"
Zima bez zmian
Czwartek, 20 kwietnia 2017 Kategoria do 50
Km: | 31.53 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 164m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rano nadal -1. Zimowe rękawiczki się przydały :)
Coraz zimniej
Środa, 19 kwietnia 2017 Kategoria do 50
Km: | 30.32 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 138m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś -1. Pora wyjąć porządne, zimowe rękawiczki. Jak zima, to zima.