Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Zdaniem Kota

Dystans całkowity:302.37 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:1653 m
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:50.40 km
Więcej statystyk

Centrum Rowerowe - odzyskane pieniądze!

Czwartek, 3 sierpnia 2017 Kategoria do 50, Zdaniem Kota Uczestnicy
Km: 23.66 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Hardtail Aktywność: Jazda na rowerze
Centrum Rowerowe wreszcie oddało mi pieniądze!

Oddali za koła. Teraz czekam jeszcze na zwrot kosztów przesyłki. Dziś telefonowała do mnie dość miła pani z CR i mówiła, że koszty przesyłki też będę miała zwrócone. Mam nadzieję, że mówiła poważnie i już bez konieczności szarpania się te pieniądze też odzyskam.
Sami widzicie ile to wszystko trwało i jak bardzo trzeba było nimi wstrząsnąć, aby oddali pieniądze.

Myślę, że gdyby nie akcja na FB i gdyby nie to, że pisałam też do Rzecznika, to nadal bym sobie czekała. Ciekawe jak długo...

Centrum Rowerowe - batalia trwa

Wtorek, 1 sierpnia 2017 Kategoria do 50, Kocia czytelnia, Zdaniem Kota
Km: 31.23 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 149m Sprzęt: Hardtail Aktywność: Jazda na rowerze
Ciąg dalszy użerania się z Centrum Rowerowym i dopominania o swoje należności.
Dziś rano - jak ostatnio codziennie - wysłałam im maila z zapytaniem o to, co się dzieje z moimi pieniędzmi. Oczywiście znowu nie dostałam żadnej odpowiedzi.

Sprawę wczoraj zgłosiłam do Rzecznika Praw Konsumenta. Moja cierpliwość się skończyła, gdy dowiedziałam się, że Wilk na FB CR podlinkował mój wpis o problemach, który tu, na BS, zamieściłam. Ludzie z CR prawie od razu ten wpis Michała ze swojego FB skasowali, a samego Michała - zablokowali.

W tym momencie to już się rzeczywiście wystraszyłam, że CR nie ma najmniejszego zamiaru oddać mi po dobroci pieniędzy, tylko planuje je sobie zawłaszczyć.

Napisałam więc do Rzecznika Praw Konsumenta skargę oraz prośbę o pomoc (ze skrzynki Rzecznika wróciło potwierdzenie, że mojego maila dostali). Michał w międzyczasie nagłośnił sprawę ponownie, tym razem na swoim FB - i to zostało udostępnione dalej.

Myślę, że sklep nieco się wystraszył tej zmasowanej akcji, bo dziś napisali mi takiego maila:
"Witam,
Pani Marzeno,
dnia 19,07,2017 została wysłana do Pani korekta z prośbą o jej potwierdzenie na, którą nie dostaliśmy odpowiedzi do dnia dzisiejszego.
Potwierdzenie jest wymogiem bez, którego nie możemy zlecić środków na konto.
Uprzejmie proszę o dokładne sprawdzenie skrzynki odbiorczej, oraz skrzynki spam z dnia 19,07,2017.
Pozdrawiam
Michał Gubański
Specjalista ds. zwrotów"


I... można by pomyśleć, że to moje zaniedbanie, gdyby nie fakt, że ja im tę korektę potwierdziłam mailowo natychmiast - ledwie 8 minut po tym, jak wtedy, 19 lipca wysłali mi maila z prośbą o potwierdzenie:



Dziś po godz. 15.00 telefonował do mnie (sam z siebie!) pracownik CR i próbował wyjaśniać sprawę, niby przepraszał za sytuację i obiecywał, że postara się sprawę jeszcze dziś załatwić, ale jednocześnie też cały czas kłamał, że CR nie dostało potwierdzenia korekty. Wypierał się żarliwie, że nie widzi też moich dzisiejszych maili (jednego wysłałam rano na Biuro Obsługi Klienta, dwa kolejne w odpowiedzi na wyżej cytowanego ich dzisiejszego maila - na adres, z którego go dostałam). Być może wypierał się dlatego, że poza żądaniem zwrotu kosztu zakupu kół, zażądałam też zwrotu kosztów odesłania im tych kół oraz zapłaty odsetek za zwłokę.
Bo przecież "wygodniej" by im było takiego maila "nie widzieć", czyż nie?

Idą w zaparte, że nie widzą moich maili. To dość zabawne, zważywszy na fakt, że do Rzecznika moje maile normalnie dotarły, a oni są w końcu sklepem internetowym i jeśli mają skrzynkę, na której nie widzą maili, to raczej powinni ją naprawić.

No nic, coś drgnęło. Po wielu dniach kompletnej ciszy, w końcu raczyli się odezwać. Zanim jednak ogłoszę szczęśliwe zakończenie tej batalii, poczekam aż pieniądze wpłyną na moje konto. Na razie cały czas ich tam nie ma.

Centrum Rowerowe - czyżby... oszuści?

Czwartek, 27 lipca 2017 Kategoria do 50, Zdaniem Kota
Km: 27.51 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 127m Sprzęt: Hardtail Aktywność: Jazda na rowerze
Kupiłam w Centrum Rowerowym, przez Internet, koła. Niestety musiałam je zwrócić. Zrobiłam to w przepisowym terminie 14 dni. Odstąpienie do umowy wysłałam zarówno w formie papierowej (w paczce z kołami) jak i mailowo (skan). Skan odstąpienia wysłałam 29 czerwca. Paczkę z kołami odebrali 03.07.2017.

Do teraz nie mam zwrotu środków na koncie. Mimo, że dopominałam się o zwrot zarówno telefonicznie (2x) jak i mailowo (wielokrotnie). Na maile bardzo słabo odpowiadają - czasem wcale. Nie wiem jaki klucz stosują wybierając maile, na które raczą łaskawie odpowiedzieć, a na jakie nie.

Na ten moment jestem prawie 700 zł do tyłu i nadal czekam, często pisząc im maile ponaglające.

Przestrzegam przed tym sklepem. O ile chodzi o same zakupy - to wszystko zawsze było ok (kupowałam wielokrotnie). Jeśli natomiast chodzi o zwroty, to dramat.

Ciekawe jak długo jeszcze będę musiała czekać i jak długo dopominać się o swoje prawa.

Fogt Bikes - sklep i serwis na medal :)

Wtorek, 20 czerwca 2017 Kategoria do 50, Kocia czytelnia, Zdaniem Kota
Km: 47.68 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 266m Sprzęt: Hardtail Aktywność: Jazda na rowerze
Wreszcie zrobiło się ciepło! Dziś bardzo intensywny dzień, sporo spraw miałam do załatwienia. Pod koniec dnia wpadłam do Fogt Bikes odebrać zamówienie. To była już któraś z kolei moja wizyta w tym sklepie i po raz kolejny wyszłam stamtąd bardzo zadowolona.

Na dużą pochwałę zasługuje profesjonalne, przyjazne, otwarte oraz indywidualne podejście do klienta. Podczas pierwszej wizyty pojawiłam się w sklepie bez roweru, w zwykłym cywilnym ubraniu z pytaniem o dość nietypową rzecz. Nie zostałam odesłana z kwitkiem, wręcz przeciwnie, spotkałam się z bardzo życzliwym przyjęciem i z zainteresowaniem.

W pełni mogę polecić serwis działający w sklepie. Oddając tam rower, można mieć pewność, że trafi w bardzo dobre, fachowe ręce.
Na sklepie jest dużo ciekawych rowerów, w tym również rowerów szosowych.

Przede wszystkim jednak ujmuje gotowość do działania w sposób niestandardowy oraz to, że w Fogt Bikes siedzą prawdziwi pasjonaci rowerów (sklep ma również swój Team sportowy!). Mile jest trafić w takie miejsce. Dać rower do serwisu, kupić coś, pokręcić się po sklepie, pogadać o rowerach, posiedzieć chwilę.
Z pewnością wrócę tam jeszcze nie raz :)

Wakacje na Ścianie 5

Środa, 14 czerwca 2017 Kategoria do 150, Kocia czytelnia, Zdaniem Kota Uczestnicy
Km: 138.30 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 880m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Wiało mocno całą noc. Poranek nie jest nic lepszy. Wieje nawet bardziej. Gotuję wodę na kawę 3w1 i czuję, że jestem kompletnie niewyspana. Po śniadaniu zwijamy obozowisko i ruszamy. Wiatr jest silny i zimny. Za to widoki są świetne, widzialność genialna. Droga do Tomaszowa Lubelskiego jest pagórkowata. Przejazd przez miasto mało przyjemny - duży ruch, hałas. Niebo już od dawna nie jest błękitne. Zastąpił je szarochmur. Stacja Orlenu w całej tej szarości i chłodzie jest jak promyk słońca. Pora na kofeinkę!

Moje zakwasy mają się świetnie. Ledwo chodzę. Co dziwne jakoś mogę jechać rowerem, ale chodzenie jest bolesne. Zastanawiam się jak będzie w górach, skoro już teraz jest tak źle. 

W Bełżcu odwiedzamy wyjątkowo przygnębiające miejsce. Jest to Muzeum - Miejsce Pamięci. Od lutego do grudnia 1940 roku działał tu niemiecki Obóz Zagłady, w którym - w tak krótkim czasie - zamordowano aż 500 000 Żydów. Wstrząsająca i straszliwa zbrodnia.



Kiedy docieramy do Werchraty, popaduje. Niby nic wielkiego. Bardziej straszy niż faktycznie pada. Jednak w chłodzie i wietrze te przelotne deszczyki są mało przyjemne. Droga do Horyńca-Zdroju ciągnie się w nieskończoność, ale w końcu udaje się tam jakoś doczłapać. Nogi mam w stanie opłakanym. Brak roweru przez prawie miesiąc zrobił swoje. Pora na przerwę. Najpierw odwiedzamy sklepiki metalowy (Michał potrzebuje śrubkę) i drogerię (ja potrzebuję małą bateryjkę do pulsometru). Potem w jednym z lokali zamawiamy pierogi.

Przejeżdżamy dziś przez miejscowość i gminę o wyjątkowo oryginalnej nazwie: Wielkie Oczy. Dziwna nazwa wg tablicy informacyjnej pochodzi najpewniej od dwóch stawów, które dawniej tu były. Udaje nam się przejechać prawie 140 km, gdy w Michała rowerze pęka śruba w zacisku sztycy. Nic nie idzie z tym zrobić. Tego co zostało w gwincie nijak nie udaje się ruszyć. Jesteśmy jakieś 20-25 km od Przemyśla, jest chwila po 18.00, jutro święto - Boże Ciało. Stoimy na mostku nad rzeką Wisznią i wygląda to wyjątkowo nieciekawie. Nie da się przecież jechać z taką awarią.

Odpalam internet i szukam kontaktu do jakiegoś sklepu rowerowego w Przemyślu. Michał nie chce rozmawiać przez telefon, mimo, że to jego awaria. Robię więc to za niego. Praktycznie nie ma nadziei, że ktokolwiek o tej porze w przededniu święta odbierze telefon. Jednak staje się cud - po drugiej stronie odzywa się męski głos. Tłumaczę w czym rzecz. Pan mówi, że sklep już jest zamknięty, a on nawet nie mieszka w Przemyślu. Jednak po chwili pyta skąd i gdzie jedziemy. Opowiadam. Pan chwilę milczy, po czym mówi, że podjedzie do sklepu w Przemyślu i otworzy go dla nas, abyśmy przez tę awarię nie musieli kończyć wakacji.

Jest to sklep rowerowy MAR-BIKE, Przemyśl, ul. Mickiewicza nr 28.

Nigdy w życiu tam nie byłam. Nigdy nie spotkałam tego przemiłego pana, który poświęcił dla nas swój wolny wieczór. Jednak taki gest znaczy bardzo dużo. Z całą pewnością warto ten sklep odwiedzić. Siedzi tam człowiek, dla którego rowery to coś więcej niż tylko zarobek, który dla ratowania wakacji nieznanych cyklistów otworzył sklep po godzinach i specjalnie do niego przyjechał.

Aż się nie chce wierzyć! Co za szczęście! Michał pośpiesznie bierze mój rower, ściąga z niego cały bagaż i gna do Przemyśla. Ja... mam za to teraz dużo czasu. Zostaję na mostku z całym mega bałaganem. Michałowy rower, na którym nie da się jechać. Moje sakwy i worek z ekwipunkiem do spania, Michała torby i torebki. Naraz dociera do mnie, że Michał zostawił mnie samą na pustkowiu, bez sprawnego roweru, bez możliwości ucieczki, gdyby coś zaczęło się dziać... Cóż, nie będę przecież siedzieć na tym moście! Ze 100 m dalej jest przystanek autobusowy z wiatą. Przenoszę na raty cały sprzęt, siedzę i czekam... prawie 4 godziny, z narastającym strachem.... W końcu, gdy już jest głęboka szarówka, wraca Michał. Oddycham z ulgą. Udało się załatwić nowy zacisk. Jest jednak już zbyt późno, by jechać dalej. Odjeżdżamy kawałek za mostkiem w bok i tuż przy polnej ścieżce rozbijamy namioty.

Mapa:


Zdjęcia

Zaliczone gminy: Rachanie, Tarnawatka, Tomaszów Lubelski (miasto), Tomaszów Lubelski (teren wiejski), Bełżec, Lubycza Królewska, Horyniec-Zdrój, Lubaczów (teren wiejski), Lubaczów (miasto), Wielkie Oczy, Radymno (teren wiejski), Stubno (12 gmin).

Ciąg dalszy

Colex Poznań - nie polecam!

Środa, 7 czerwca 2017 Kategoria do 50, Kocia czytelnia, Zdaniem Kota
Km: 33.99 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 231m Sprzęt: Hardtail Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś wybrałam się do sklepu rowerowego Colex w Poznaniu. Sprawa niezbyt miła, bo chodziło o reklamację tylnego koła mojej kolarzówki. Byłam wcześniej, na przestrzeni wielu lat, w tym sklepie niejednokrotnie. Zawsze załatwiałam zakupy, nigdy nie byłam z problemem i w związku z tym uważałam obsługę za miłą. Dziś kompletnie zmieniłam zdanie na temat właściciela i wiem już, że nigdy więcej nie będę tam niczego kupować.

Pan właściciel potraktował mnie wyjątkowo lekceważąco. Pozwalał sobie na porównywanie mojej wiedzy o rowerach (dość zabawne, bo nie zna mnie na tyle, by wydawać osądy) do swojej wiedzy o kosmosie (ta jest ponoć żadna). Im dłużej rozmawialiśmy, tym bardziej czułam się zażenowana. Miałam wrażenie, że gdyby przyszła do sklepu z tą samą sprawą inna osoba - np. rosły facet w obcisłych gaciach, to by został potraktowany zupełnie inaczej.

Pan nie był nawet za bardzo zainteresowany zobaczeniem na czym polega problem z kołem, gdyż z góry założył, że problemu nie ma. Dopiero po moich uporczywych naciskach zgodził się na zamontowanie kasety na tym kole i łaskawie zerknął. Po czym... stwierdził, że luz na bębenku zupełnie nowego koła to rzecz całkiem naturalna...

No ludzie, come on!
Nawet w moich najtańszych kołach nie ma takiego luzu, jaki tu jest od nowości!

Pan jednak dalej sobie płynął w nieuprzejmym traktowaniu mnie. Zgryźliwie się dziwił temu, że zamontowałam koła w rowerze dopiero teraz mimo, że kupiłam je kilka miesięcy wcześniej. No cóż. Najdelikatniej jak tylko umiałam, wytłumaczyłam mu, że to nie jego sprawa. Mówił też, że możemy sobie posprawdzać inne rowery, a najlepiej te najdroższe i wtedy zobaczę, że tam też tak jest. Im więcej gadał, tym śmieszniej i straszniej mi się robiło.

Ostatecznie, mając już kompletnie dość jego przemądrzałego i lekceważącego tonu, zażądałam aby w końcu raczył przyjąć moją reklamację. Przyjął, oczywiście cały czas nadając, że luz na bębenku jest normalny i tak ma być.

Nawet jeśli... "tak ma być", to zdecydowanie nie może być tak, że obsługa - a w szczególności właściciel sklepu - lekceważy klienta, traktuje go jak kompletnego ignoranta i nieomal odmawia przyjęcia reklamacji.

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum