Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2015
Dystans całkowity: | 2021.06 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 30:58 |
Średnia prędkość: | 24.15 km/h |
Suma podjazdów: | 7034 m |
Liczba aktywności: | 32 |
Średnio na aktywność: | 63.16 km i 7h 44m |
Więcej statystyk |
Praca
Środa, 30 września 2015 Kategoria do 50
Km: | 34.92 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 142m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
I tak oto kończę wrzesień. To szósty z rzędu miesiąc w tym roku, który zamykam przebiegiem przekraczającym 2000 km.
Praca i szpital
Wtorek, 29 września 2015 Kategoria do 50
Km: | 48.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 182m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca
Poniedziałek, 28 września 2015 Kategoria do 50
Km: | 30.99 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 111m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
W sobotę mój tegoroczny przebieg przekroczył 20.000 km. Oczywiście jadę dalej :).
Powrót
Niedziela, 27 września 2015 Kategoria do 50, Kocia czytelnia
Km: | 21.36 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 95m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wstaję o 3:35, aby zdążyć na pierwszy poranny pociąg do
Poznania (4:55). Rosa, rosa, rosa. Namiot nic nie wysechł. Mokrą szmatę chowam
więc do torby. Jadę jeszcze do centrum Koszalina (nigdy tu nie byłam). Oglądam
duży rynek (wielki plac z podświetlaną fontanną i mocno podświetlonym ratuszem)
i jadę na dworzec. Końcówka niespokojna. Gdzież ten dworzec? Powinien tu być, a
tymczasem jest dworzec... ale autobusowy. Ludzie wracają chwiejnym krokiem z
imprez. Zagaduję młodego chłopaka. Jest wstawiony, ale wie gdzie mnie
pokierować. Wpadam na peron na 5 minut przed odjazdem pociągu. Pociąg jest
praktycznie pusty (i to aż do końca podróży). Kto by pod koniec września
jeździł o tak obłędnie wczesnej porze z Koszalina do Poznania? Na szczęście
jest ciepło, grzeją już. Gorzej z siedzeniami – ten pociąg to stary grat – nie
ma zagłówków. Niewygodnie. No nic dobrze, że chociaż ciepło :).
Szpital
Niedziela, 27 września 2015 Kategoria do 50
Km: | 33.15 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 151m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pirania
Sobota, 26 września 2015 Kategoria do 250, Kocia czytelnia
Km: | 219.38 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 784m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
W sławetnej Piranii zjadłam rybę.
..................................................................................................................................................
We mgle
Wstaję nieco za późno, bo gdy kończę się zwijać jest już jasno (miało być mocno szaro). Prawie od razu się zatrzymuję – mgła jest gęsta i ubranie zaraz robi się wilgotne. Zakładam więc kurtkę deszczową. Następny przystanek mam już po chwili. Trzeba kupić jakąś wodę. Sklep. I tak ucieka mi poranek. Poza tym jest pięknie. Mgliste krajobrazy, zarówno z bliska, jak i z daleka, są zachwycające. Fotoprzystanków jest mnóstwo. Aż w końcu mgły znikają, ociepla się. I co wtedy? Przystanek oczywiście! Trzeba się trochę rozebrać, wysmarować twarz kremem do opalania. No i zjeść bułeczkę. Idzie mi jazda bardzo pomału. Więcej nie jadę niż jadę.
Deszczyk
Pogoda jest bardzo dynamiczna. Kiedy docieram do Białogardu, z ciemnych chmur zaczyna padać deszcz. Pierwszy deszczyk przeczekuję na przystanku, drugi na Orlenie, gdzie przy okazji piję kawę. Co centrum nie wjeżdżam. Byłam już kiedyś w Białogardzie. Trasa widokowo jest bardzo ładna. Są małe pagóreczki, dużo bocznych (ale dość dobrej jakości) szos. Jedzie się fajnie. Tylko ten wiatr! Przeszkadza mniej lub bardziej przez aż 150 km. Po ponad 120 km jazdy przyjemnymi drogami wylatuję na DK6. Ruch jest średni, ale jest i szerokie pobocze. Żaden deszcz już mnie nie łapie. Dzień jest chłodny, a wiatr wzmaga uczucie chłodu. Droga nr 162 na Kołobrzeg dość ruchliwa, bez pobocza. W miesiącach letnich pewnie tu jest fatalnie. Miejscami pojawia się wygodna, asfaltowa droga dla rowerów (chętnie korzystam).
Pirania
Trasa jest zaplanowana tak, że przez Kołobrzeg idzie przelotówką. Ale to nic nie szkodzi. Byłam tu wiele razy. Znam Kołobrzeg tak dobrze, że mogłabym oprowadzać turystów. Uciekam więc ze śladu i jadę na pamięć: Walki Młodych, Waryńskiego, dworzec kolejowy, przecinam tory, jadę deptakiem, przez park, jestem pod latarnią morską. Bulwar Szymańskiego. O! Zakaz dla rowerów! Nie wiedziałam. Szkoda. Bo to fajny szeroki bulwar, tuż przy plaży. Wracam więc tą samą drogą. Między dworcem kolejowym, a wysoką kładką nad torami jest Pirania. Znam ją od ponad 10 lat. Niegdyś maleńka knajpka z rybami. Ze dwa stoliki, twarde krzesła. Żółto-niebiesko na zewnątrz i w środku. I znakomite ryby! Ludzie się na nich poznali. Z knajpki z biegiem lat zrobiła się ładna restauracja. Wpadam tu jak do siebie. Biorę to co zwykle. Dorsza po kołobrzesku z frytkami i surówką. Doskonała jakość niezmienna od lat.
Księżyc w pełni
Z Piranii wychodzę krótko przed 18:00. Odcinek za Kołobrzegiem zbyt przyjemny nie jest. To DK11, pobocza nie ma, droga jest umiarkowanie szeroka. Nie jest to szczyt sezonu, jednak ruch trochę przeszkadza. Jadę DK 11 przez 44 km. Pod koniec odbijam z niej na północ do Sarbinowa, po gminę Mielno. Gdy wracam na DK11 (już tylko na chwilę) jest ciemno. W tej ciemności jadę na południe po nierównych i dziurawych drogach, finalnie sięga to wszystko kamiennego bruku. Wyjeżdżam na dojazdówkę do Koszalina. Tuż przed miastem ładuję się w pole i rozstawiammoją mokrą
szmatę namiot. Noc jest niezwykle jasna, księżyc w pełni idealnie oświetla
pole. Chowam się więc w chwastowisku.
Mapa:
Zaliczone gminy: Grzmiąca, Tychowo, Bobolice, Manowo, Świeszyno, Białogard teren wiejski, Białogard miasto, Rąbino, Karlino, Sławoborze, Rymań, Gościno, Kołobrzeg teren wiejski, Kołobrzeg miasto, Ustronie Morskie, Będzino, Mielno, Biesiekierz, Koszalin (19 gmin).
Ciąg dalszy
ZDJĘCIA
..................................................................................................................................................
We mgle
Wstaję nieco za późno, bo gdy kończę się zwijać jest już jasno (miało być mocno szaro). Prawie od razu się zatrzymuję – mgła jest gęsta i ubranie zaraz robi się wilgotne. Zakładam więc kurtkę deszczową. Następny przystanek mam już po chwili. Trzeba kupić jakąś wodę. Sklep. I tak ucieka mi poranek. Poza tym jest pięknie. Mgliste krajobrazy, zarówno z bliska, jak i z daleka, są zachwycające. Fotoprzystanków jest mnóstwo. Aż w końcu mgły znikają, ociepla się. I co wtedy? Przystanek oczywiście! Trzeba się trochę rozebrać, wysmarować twarz kremem do opalania. No i zjeść bułeczkę. Idzie mi jazda bardzo pomału. Więcej nie jadę niż jadę.
Deszczyk
Pogoda jest bardzo dynamiczna. Kiedy docieram do Białogardu, z ciemnych chmur zaczyna padać deszcz. Pierwszy deszczyk przeczekuję na przystanku, drugi na Orlenie, gdzie przy okazji piję kawę. Co centrum nie wjeżdżam. Byłam już kiedyś w Białogardzie. Trasa widokowo jest bardzo ładna. Są małe pagóreczki, dużo bocznych (ale dość dobrej jakości) szos. Jedzie się fajnie. Tylko ten wiatr! Przeszkadza mniej lub bardziej przez aż 150 km. Po ponad 120 km jazdy przyjemnymi drogami wylatuję na DK6. Ruch jest średni, ale jest i szerokie pobocze. Żaden deszcz już mnie nie łapie. Dzień jest chłodny, a wiatr wzmaga uczucie chłodu. Droga nr 162 na Kołobrzeg dość ruchliwa, bez pobocza. W miesiącach letnich pewnie tu jest fatalnie. Miejscami pojawia się wygodna, asfaltowa droga dla rowerów (chętnie korzystam).
Pirania
Trasa jest zaplanowana tak, że przez Kołobrzeg idzie przelotówką. Ale to nic nie szkodzi. Byłam tu wiele razy. Znam Kołobrzeg tak dobrze, że mogłabym oprowadzać turystów. Uciekam więc ze śladu i jadę na pamięć: Walki Młodych, Waryńskiego, dworzec kolejowy, przecinam tory, jadę deptakiem, przez park, jestem pod latarnią morską. Bulwar Szymańskiego. O! Zakaz dla rowerów! Nie wiedziałam. Szkoda. Bo to fajny szeroki bulwar, tuż przy plaży. Wracam więc tą samą drogą. Między dworcem kolejowym, a wysoką kładką nad torami jest Pirania. Znam ją od ponad 10 lat. Niegdyś maleńka knajpka z rybami. Ze dwa stoliki, twarde krzesła. Żółto-niebiesko na zewnątrz i w środku. I znakomite ryby! Ludzie się na nich poznali. Z knajpki z biegiem lat zrobiła się ładna restauracja. Wpadam tu jak do siebie. Biorę to co zwykle. Dorsza po kołobrzesku z frytkami i surówką. Doskonała jakość niezmienna od lat.
Księżyc w pełni
Z Piranii wychodzę krótko przed 18:00. Odcinek za Kołobrzegiem zbyt przyjemny nie jest. To DK11, pobocza nie ma, droga jest umiarkowanie szeroka. Nie jest to szczyt sezonu, jednak ruch trochę przeszkadza. Jadę DK 11 przez 44 km. Pod koniec odbijam z niej na północ do Sarbinowa, po gminę Mielno. Gdy wracam na DK11 (już tylko na chwilę) jest ciemno. W tej ciemności jadę na południe po nierównych i dziurawych drogach, finalnie sięga to wszystko kamiennego bruku. Wyjeżdżam na dojazdówkę do Koszalina. Tuż przed miastem ładuję się w pole i rozstawiam
Mapa:
Zaliczone gminy: Grzmiąca, Tychowo, Bobolice, Manowo, Świeszyno, Białogard teren wiejski, Białogard miasto, Rąbino, Karlino, Sławoborze, Rymań, Gościno, Kołobrzeg teren wiejski, Kołobrzeg miasto, Ustronie Morskie, Będzino, Mielno, Biesiekierz, Koszalin (19 gmin).
Ciąg dalszy
ZDJĘCIA
Dojazd (po raz pierwszy w Wielanowie)
Piątek, 25 września 2015 Kategoria Kocia czytelnia, do 50, Wielanowo
Km: | 21.35 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 84m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa Poznań – Wielanowo. Koleją.
Wagon dla podróżnych z większym wagonem ręcznym.
4 dziewczyny, które non-stop paplają i chichoczą.
Młody koleś, który z mocno obrażoną miną przesuwa się w bok, gdy pytam czy miejsce, które zajmują jego graty jest wolne.
Dosiada lekko żulowaty gość z niespotykanym zamiłowaniem do porządku. Widząc, że w przedziale nie ma ani jednego pojemnika na drobne śmieci, desperacko walczy z oknem. Nie jest mu duszno – ku zdziwieniu ogółu wywala papierek i natychmiast okno zamyka.
Nuda
Całe to upierdliwe towarzystwo wysiada kilka stacji za Poznaniem. I zaczyna się... nuda. Cały przedział mój. Noga na nogę. Prawa na lewą. A może odwrotnie będzie wygodniej? Pół-siedzę. Pół-leżę. Wstaję. Idę do okna. Idę do roweru. Gapię się na siedzenia. Siadam bokiem i nogi rozciągam na siedzeniu. Ćwiczę skłony. Podkurczam nogi. Gapię się w okno. Na rower. Na podłogę. Kładę głowę na stoliku. Podpieram ją ręką.
Uuuuu! Ale n-u-d-a!
W Szczecinku dosiadają dwaj panowie. Mili. Jeden z nich należy do klubu „200 na rowerze” i ma chęć na więcej. Niestety wysiadają parę stacji dalej.
Jak stąd wyjść?!
Maleńkie Wielanowo i najniższy peron świata. Wysiadam tu tylko ja. W zasadzie – wyskakuję, bo pode mną przepaść – od schodków pociągu do peronu więcej jak pół metra. Panika. Krok w przód. Krok w tył. Cholera jasna! Jak stąd wyjść?! Zeskakuję. Potem wyszarpuję rower. Uff... nogi i ręce aż mi się trzęsą. Peron jest gruntowy, rośnie tu trawa. Dookoła zwarty las. Idę obok budynku stacji. Pani przez okienko gada z kimś o szczekających całą zeszłą noc kozłach. Wierzę im.
Rykowisko
Jadę kilka kilometrów (choć w zasadzie mogłam rozbić namiot tuż za stacją) i rozstawiam się na noc na wielkiej łące. Za sobą mam ścianę lasu, z boku trochę krzaków, a tuż za krzakami tory kolejowe. W linii prostej – ze 30 metrów od namiotu. Kiedy jedzie pociąg, mam wrażenie, że zaraz wjedzie do namiotu. Gdy tylko zachodzi słońce, nad łąką pojawiają się niskie mgły. Robi się wilgotno i zimno. Zasypiam słuchając rykowiska. Jelenie ryczą głośno całą noc.
zdjęcia
Ciąg dalszy
Wagon dla podróżnych z większym wagonem ręcznym.
4 dziewczyny, które non-stop paplają i chichoczą.
Młody koleś, który z mocno obrażoną miną przesuwa się w bok, gdy pytam czy miejsce, które zajmują jego graty jest wolne.
Dosiada lekko żulowaty gość z niespotykanym zamiłowaniem do porządku. Widząc, że w przedziale nie ma ani jednego pojemnika na drobne śmieci, desperacko walczy z oknem. Nie jest mu duszno – ku zdziwieniu ogółu wywala papierek i natychmiast okno zamyka.
Nuda
Całe to upierdliwe towarzystwo wysiada kilka stacji za Poznaniem. I zaczyna się... nuda. Cały przedział mój. Noga na nogę. Prawa na lewą. A może odwrotnie będzie wygodniej? Pół-siedzę. Pół-leżę. Wstaję. Idę do okna. Idę do roweru. Gapię się na siedzenia. Siadam bokiem i nogi rozciągam na siedzeniu. Ćwiczę skłony. Podkurczam nogi. Gapię się w okno. Na rower. Na podłogę. Kładę głowę na stoliku. Podpieram ją ręką.
Uuuuu! Ale n-u-d-a!
W Szczecinku dosiadają dwaj panowie. Mili. Jeden z nich należy do klubu „200 na rowerze” i ma chęć na więcej. Niestety wysiadają parę stacji dalej.
Jak stąd wyjść?!
Maleńkie Wielanowo i najniższy peron świata. Wysiadam tu tylko ja. W zasadzie – wyskakuję, bo pode mną przepaść – od schodków pociągu do peronu więcej jak pół metra. Panika. Krok w przód. Krok w tył. Cholera jasna! Jak stąd wyjść?! Zeskakuję. Potem wyszarpuję rower. Uff... nogi i ręce aż mi się trzęsą. Peron jest gruntowy, rośnie tu trawa. Dookoła zwarty las. Idę obok budynku stacji. Pani przez okienko gada z kimś o szczekających całą zeszłą noc kozłach. Wierzę im.
Rykowisko
Jadę kilka kilometrów (choć w zasadzie mogłam rozbić namiot tuż za stacją) i rozstawiam się na noc na wielkiej łące. Za sobą mam ścianę lasu, z boku trochę krzaków, a tuż za krzakami tory kolejowe. W linii prostej – ze 30 metrów od namiotu. Kiedy jedzie pociąg, mam wrażenie, że zaraz wjedzie do namiotu. Gdy tylko zachodzi słońce, nad łąką pojawiają się niskie mgły. Robi się wilgotno i zimno. Zasypiam słuchając rykowiska. Jelenie ryczą głośno całą noc.
zdjęcia
Ciąg dalszy
Praca i szpital
Czwartek, 24 września 2015 Kategoria do 50
Km: | 47.72 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 188m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca
Środa, 23 września 2015 Kategoria do 50
Km: | 33.23 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 151m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca i szpital
Wtorek, 22 września 2015 Kategoria do 50
Km: | 48.69 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 201m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dom - praca - szpital - dom.