Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Wakacje 10

Sobota, 3 sierpnia 2019 Kategoria do 100, Kocia czytelnia
Km: 82.09 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 2326m Sprzęt: Kolarzówka Aktywność: Jazda na rowerze
Od rana dokańczam zaczęty wczoraj zjazd. Niewiele tego jest, ze 2-3 km. Nie ma ani kawałka płaskiego. Zjazd kończę na rondzie, na którym skręcam w lewo, i natychmiast droga zaczyna się wznosić. Na początku szosa wije się serpentynami, potem idzie prosto. Cały czas mocno pod górę. To jedna z przełęczy, które pojawiają się na TdF. Fajnie, że te duże nachylenia wypadły mi akurat rano. Nadal jeszcze jest wcześnie, gdy zdobywam przełęcz Portilhon i tym samym przekraczam granicę hiszpańsko-francuską.



Zjazd to już jest Francja. Uczucia mam mieszane. Z jednej strony fajnie, bo przede mną kolejne spektakularne przełęcze i nadzieja na to, że będzie chłodniej, z drugiej strony ludzie. Niezbyt mili i nie mówiący po angielsku. W Hiszpanii było znacznie milej wejść do sklepu, albo restauracji. Tutaj, prawie wszędzie gdzie wchodzę, czuję się intruzem, który tylko sprawia problem swoją nieznajomością francuskiego. Zjazd kończę w Bagneres de Luchon. Zatrzymuję się tu na kawę i ciastko. Zgodnie z moimi przewidywaniami, obsługa kafejki jest po prostu okropna. Pani jest niemiła i widząc, że nie znam francuskiego, ostentacyjnie przewraca oczami. Niemniej kawa i ciastko z malinami są pyszne.



Przede mną kolejny duży podjazd – na przełęcz Peyresoudre (1570 m n.p.m.). Znowu kilkanaście kilometrów kręcenia pod górę. Na tym podjeździe tasuję się z kilkoma szosowcami. Jest gorąco. Raz po raz każde z nas się zatrzymuje w cieniu, pod drzewem - gdy akurat się jakieś trafi. Stoimy przeciętnie co 100 m pionu. Kiedy w końcu docieram na górę, idę do restauracji. Wystrój jest dość surowy, ale obsługa zaskakująco miła. Na ścianie wiszą kolarskie zdjęcia. No i sporo tu szosowców, którzy tak jak ja odpoczywają po zdobyciu przełęczy. Zjadam dużego omleta z frytkami i colą. Przed zjazdem dopompowuję tylną oponę. Od dzisiejszego poranka zauważyłam, że delikatnie ucieka z niej powietrze. Na tyle powoli, że wystarczy dopompować raz lub dwa razy dziennie i można jechać dalej. Skoro tak - nie bawię się w wymianę dętki. Serdecznie nie lubię tej roboty. A zatem, jeśli nie trzeba…

Zjazd to znowu piękne widoki. Szkoda tylko, że umykają tak szybko! Końcowa część jest mniej nachylona. Można się cieszyć uciekającymi kilometrami oraz tym, że to chwilę trwa. Jest nieco czasu, by oswoić się z myślą, że za chwilę trzeba będzie znowu się wspinać kilkaset metrów w górę.

Przełęcz Col d`Aspin, na którą jadę, ma wysokość 1490 m n.p.m. i jest to zdecydowanie najładniejszy z dzisiejszych trzech dużych podjazdów. Widoki są ładne, a droga raczej wąska.



Na przełęcz docieram około godz. 19 i po zrobieniu kilku zdjęć zaczynam zjazd.



Zjazd idzie doliną rzeki i widać, że nie będzie tu łatwo znaleźć miejsca na nocleg. Widzę też, z profilu wysokościowego, że od razu gdy skończy się jazda w dół, bez chwili płaskiego, rozpocznie się jazda pod górę i będzie to już początek wjazdu na słynną Col du Tourmalet.
Raz po raz mijam kempingi, miejscowości. Poza tym albo góra, albo rzeka. Nic. Kompletnie żadnego miejsca pod namiot na dziko. W ten sposób docieram do samego końca zjazdu, do miejscowości Saint Marie de Campan. W centrum widzę kościół oraz cmentarz. Zrezygnowana podjeżdżam do bramy cmentarnej myśląc o noclegu za murowanym ogrodzeniem cmentarza i wtedy zauważam toaletę publiczną. W zasadzie dwie toalety. Wchodzę na chwilę do jednej i do drugiej. Obie czynne i czyste. Wybieram tę większą. Czekam na moment, gdy okolica będzie pusta i szybko wchodzę wraz z rowerem do środka.



To będzie dobra noc. Żaden wiatr, deszcz, ani inny pogodowy kataklizm nie jest mi straszny. A jutro, z samego rana, jadę na Col du Tourmalet!

ciąg dalszy

komentarze
Kolejny odcinek, kolejnej pięknej przygody w Twoim stylu. Warto tu zaglądać.
Czekam na kolejną opowieść.
lutra
- 19:48 środa, 4 września 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum