Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Lekko

Piątek, 13 maja 2016 Kategoria do 150, Kocia czytelnia
Km: 130.66 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 1455m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Decyzja o wyjeździe ważyła się do ostatniej chwili. Złapało mnie (znowu!) przeziębienie. Spakowana (na wszelki wypadek) jeszcze na dwie godziny przed odjazdem pociągu rozważałam: jechać - nie jechać. Ostatecznie zdecydowałam, że jadę. Szybko więc ładuję graty na rower i czym prędzej gnam na dworzec kolejowy. To piątkowy poranek, więc bez bez kolejki kupuję bilet do Tarnowa. 8 godzin spędzam w pociągach, najpierw relacji Poznań - Kraków, potem Kraków - Tarnów.
Męczy mnie lekko katarek.
Lekko drapie w gardle.
Niebo też jakoś tak lekko.... zachodzi chmurami.

Gdy w końcu wysiadam w Tarnowie - pada deszcz. Ubieram strój płetwonurka i nurkuję na tarnowski rynek. Mokro i chłodno. Naraz mój zakatarzony nos wyczuwa zapach jedzenia. Po tak długim czasie w pociągu obojętna pozostać nie mogę. Pora na obiad! Zamawiam makaron i herbatę. Pyszne, ale porcja jest ze cztery razy za mała w stosunku do głodu jaki odczuwam. Siedzę tu jeszcze trochę w nadziei, że przestanie padać. Nie przestaje, więc jakoś tak między godz. 17 a 18 ruszam w drogę do Huty Polańskiej. Wyjazd z miasta to koszmar. Droga, którą jadę jest mocno zatłoczona samochodami. I tak przez 30  kilometrów. Cały czas pada i co rusz pojawiają się coraz to nowe górki. Leci woda z nieba, leci woda z nosa. Poezja... smarkana.

Przeklinam siebie samą w głos. Z pewnością na miejscu nie będzie nikogo, bo przecież warunki są tak podłe i to prawie koniec świata. Bo kto z Was zna Hutę Polańską? No właśnie. Sama w pociągach, sama na trasie - kurczę, wygląda na to, że nikt poza mną tu nie jedzie. Pada sobie równomiernie, na szczęście nie jest lodowato zimno. Te 12-13 stopni są w miarę znośne.



Pierwszy prysznic dopada mnie coś koło czterdziestego kilometra. Wielka granatowa chmura spuszcza na mnie ścianę wody. Ulica płynie, nie widzę, czy są dziury, koleiny. Widzę tylko rwący potok. Zjeżdżam na bok i chronię się pod mizernym daszkiem jakiejś drewnianej szopy. Takie pompy spadają na mnie jeszcze dwa razy, a potem po 65 km w ciągłym deszczu przeplatanym ulewami, ktoś nagle zakręca kran. Przestaje padać. Jest to aż niewiarygodne. Zaczynam więc wysychać i to dosłownie, bo właśnie odkrywam, że (o ironio!) skończyła mi się woda do picia. Ostatnie 40 km do Huty Polańskiej jadę w zupełnych ciemnościach. Parę razy spotykam puszczone luzem psy, poza tym na drodze pełno jest dżdżownic, ślimaków, żab, a na sam koniec widzę nawet tuptającego jeża. Na miejsce docieram coś koło 23:00, widzę palące się ognisko, szybko się witam i biegnę pod prysznic. Starszapani wyjawia mi, że to miłe miejsce to coś w rodzaju Trójkąta Bermudzkiego - każdy kto tu przyjeżdża, znika - nie ma tu zasięgu telefonii komórkowej. Tak więc dołączam do zacnego grona osób, które przepadły dla świata na cały weekend...

Trasa:




Zaliczone gminy: Tarnów (miasto), Tarnów (teren wiejski), Tuchów, Rzepiennik Strzyżewski, Biecz, Krempna (6 gmin).

Ciąg dalszy


komentarze
W porównaniu do mojego, Twój dojazd był zdecydowanie bardziej mokry. Ale super, że przyjechałaś mimo wszystko :)
starszapani
- 19:01 środa, 18 maja 2016 | linkuj
Ładnie tam . Ale nie w deszczu !
W taką pogodę to się tam można uzależnić od używek !?
Nie ma też foto ... !
Ale i tak mimo "braku bunkrów" było zajebiście...? :-)
Jurek57
- 16:45 wtorek, 17 maja 2016 | linkuj
Ok. 15km przejechałaś trasą tegorocznego Maratonu Podróżnika - tak od ok. 20 do 35km ;)
wilk
- 13:56 wtorek, 17 maja 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum