Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Między kładkami

Niedziela, 15 maja 2016 Kategoria do 100, Kocia czytelnia
Km: 61.36 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 330m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Całą sobotę padało/lało. Aktywność swoją ograniczyłam do minimum i dałam rowerowi odpocząć. Zajmowałam się głównie gadaniem i tym co lubię najbardziej - czyli piciem kawy oraz jedzeniem.

Dziś za to nastał dzień, gdy trzeba wydostać się z tego niebytu. Wsiąść na rower i jechać na dworzec kolejowy, by ponownie cały dzień spędzić w pociągu. Ruszamy we czwórkę, a towarzyszą mi Rado (aż do Jasła) oraz Tomek i Wilk (przez pierwsze 4-5 km). Pogoda jest piękna: całkiem mocno wieje w twarz i świeci słońce. Na trasie mamy z Rado dwie kładki wiszące dla pieszych i rowerzystów. Rzeka po opadach ma kolor kawy z mlekiem, a woda płynie wartko. Przy pierwszej kładce jest tu bród dla samochodów, ale przy tym stanie rzeki nikt nie ryzykuje przeprawy. Między kładkami spotykamy uroczego młodego kotka. Jedną łapkę ma w całości białą a ogonek niespotykanie puszysty. Zwierzak wybiega nam na spotkanie. Porzucamy więc rowery i bawimy się z kotkiem. Żałujemy, że nie mamy żadnego mięska by mu dać. Dalsza droga to lekkie góreczki i już bardziej ruchliwa droga. Drogi wojewódzkie w okolicach Tarnowa i Jasła odbieram jako bardzo nieprzyjemne. W samym miasteczku mamy prawie godzinę do odjazdu pociągu, więc jedziemy na rynek na kawę i ciacho.



Powrót pociągiem to historia śmieszno-straszna. Podjeżdża pociąg. Wyskakuje kolejarz. Nie chce nas wpuścić z rowerami. Nawet gdy dowiaduje się, że dwójka z nas ma bilety na osobo-rower.
Jest coś gorszego od wystraszonego kolejarza? Chyba nie.
W tej panice zamiast przejazdu proponuje nam złożenie reklamacji. Ja natomiast proponuję mu, że wezwę policję, skoro mimo posiadania przez nas biletów robi problemy. Pan kręci się w kółko, oczy ma rozbiegane i cały jest czerwony na twarzy. Nie czekając na nic ładujemy więc nasze rowery do wagonu. No to jesteśmy! Teraz jeszcze tylko muszą wejść Rado i Atlochowski, którzy nie kupili wcześniej biletów. Im też się udaje. Kolejarz nie ogarnia sytuacji. Jest tak znerwicowany, że nie chce sprzedać biletów i dzwoni do wszystkich świętych. W końcu bojąc się odpowiedzialności mówi, że w Rzeszowie jest zmiana ekipy konduktorskiej i oni sprzedadzą bilety. Zmiennik okazuje się (na zasadzie przeciwieństwa) osobą wybitnie wyluzowaną. Urządzenie drukujące bilety zawiesza się aż 6 razy, parokrotnie ów miły człowiek leci na peron podczas przystanków, oporne urządzenie zostawiając pod naszą opieką. Pod koniec podróży (jest tłok - w Lublinie wsiadło chyba z pół miasta) ktoś dowcipnie włączył ogrzewanie!

Do Warszawy Wschodniej gdzie mam przesiadkę do Poznania docieramy ze sporym opóźnieniem. Mam tylko 10 minut. Tranquilo bardzo mi pomaga w ogarnięciu peronów i noszeniu roweru - wielkie dzięki! Gdyby nie on, to raczej bym nie zdążyła. Z Warszawy do Poznania podróż leci szybko i bez sensacji (EIC). Konduktor jest tak miły, że nie dolicza mi opłaty za rower. Równie miły jest powrót z dworca do domu: bez deszczu i z mocnym wiatrem w plecy. No to się doczekałam w końcu dobrej pogody!

Trasa:



Zaliczone gminy: Jasło (teren wiejski), Jasło (miasto). (2 gminy).

komentarze
W naszym pociągu też grzali. Rano miałam tak opuchnięte stopy, że ledwo je wcisnęłam w buty !!!
starszapani
- 19:02 środa, 18 maja 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum