Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

do 50

Dystans całkowity:34926.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:15:10
Średnia prędkość:17.46 km/h
Maksymalna prędkość:34.50 km/h
Suma podjazdów:166399 m
Maks. tętno maksymalne:170 (89 %)
Maks. tętno średnie:142 (74 %)
Liczba aktywności:1151
Średnio na aktywność:30.34 km i 1h 31m
Więcej statystyk

Bez zakończenia

Niedziela, 17 września 2023 Kategoria do 50, Kocia czytelnia, Wielanowo
Km: 14.62 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Wstałam wcześnie. W wielanowskim lesie nadal słychać było rykowisko.
Planowałam pojechać do Kołobrzegu i mieć tam czas, by boso pochodzić po plaży.
Zupełnie nic z tego nie wyszło. Na dojeździe do Tychowa użądliła mnie w szyję pszczoła. Pogotowie, zastrzyki, badania.
Nigdzie dalej już nie pojechałam. 

Łódź - Kraków (5)

Niedziela, 19 czerwca 2022 Kategoria do 50, Kocia czytelnia
Km: 20.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 100m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś już tylko dojazd do Krakowa, na pociąg o 6.45. O 5 rano byłam na rynku w Krakowie i, co dziwne, wcale nie było pusto. Pełno pijanych grupek, które psuły klimat tego ładnego poranka.
















Łódź - Kraków (1)

Środa, 15 czerwca 2022 Kategoria do 50
Km: 5.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Dojazd tylko na nocleg.





Węgiel

Sobota, 15 stycznia 2022 Kategoria do 50
Km: 23.53 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 101m Sprzęt: Hardtail Aktywność: Jazda na rowerze
Ceny węgla idą w górę, więc pojechałam do CH Posnania szukać farb. To jasne, oczywiste i zupełnie zrozumiałe. 

Nad niespokojnym morzem

Niedziela, 19 grudnia 2021 Kategoria do 50, Kocia czytelnia
Km: 45.73 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Budzi mnie dopiero światło dnia. Cholera! Zaspałam! Wśród donośnego szumu morza i drzew, budzik był zupełnie niesłyszalny. Zaspałam o całą godzinę. Szybko wychodzę z namiotu i oczom moim ukazuje się widok zupełnie niezwykły: oto morze i wysokie, spienione fale, a na środku nad tym wszystkim, na niebie wisi sobie najspokojniej w świecie księżyc w pełni. Wody srebrzą się od jego blasku i jest niewiarygodnie pięknie!





Pospiesznie piję kawę, jem śniadanie i zwijam biwak. Przecież chcę jeszcze mieć trochę czasu w pięknym Jarosławcu oraz zjeść rybkę w Ustce. Skoro przetrwałam tę straszną noc, należy mi się! Morze nie odcięło mi drogi powrotu na wał. Idę na chwilę nad kanał. Jest pełen wody. Ponoć latem często jest tu sucho i nie ma połączenia między jeziorem a morzem. Teraz jest głęboko. Nie odważyłabym się przejść przez kanał w tych warunkach hydrologicznych, nawet gdyby było ciepło.





Robię kilka zdjęć i jadę do końca mierzei, a potem drogą nadmorską do Jarosławca. Tu tradycyjne zdjęcie przy latarni i wizyta w przystani rybackiej. Rozmawiam z rybakami. Mówią, że nocny sztorm osiągał 8 stopni w skali Beauforta, a teraz mamy 5-6.





Do Ustki mam stąd 33 km umiarkowanie ciekawej drogi, która nie idzie bezpośrednio nad morzem.



Wieje już nieco słabiej niż wczoraj w ciągu dnia. No i wreszcie nie pada! W Ustce, bliżej morza, wiatr znowu staje się dokuczliwy. Idę w znajome miejsce przy latarni na rybkę i zupę pomidorową.





Potem kręcę się jeszcze po miasteczku i o 13:02 ruszam pociągiem w długą drogę do domu.

Dziwny wieczór w Koszalinie

Piątek, 17 grudnia 2021 Kategoria do 50, Kocia czytelnia
Km: 8.34 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Tuż przed 21:00 wysiadam na stacji kolejowej w Koszalinie. Zaledwie 5 stopni na plusie, a powietrze przesycone jest wilgocią. Jadę do centrum zobaczyć świąteczne iluminacje i kupić wodę na biwak. Koszalin nie zawodzi, światełka są ładne.

Potem jadę pod górę, do lasu. Droga oświetlona jest zimnym światłem latarni. Jest nieco dziwnie. Zupełnie spokojnie i wydaje się, że nikogo tu nie ma, aż naraz słyszę pijackie, basowe, wrzaski. Kilku pijanych facetów siedzi w pustostanie, po drugiej stronie drogi. Ale, że akurat tutaj? Tak daleko od centrum? No i o tej porze oraz w tym zimie? Potem robi się jeszcze dziwniej. Z bocznej dróżki wychodzi starszy pan z kijkami. Idzie w tą samą stronę, w którą ja jadę. No to trochę kanał. Muszę odczekać dość długo, żeby sobie poszedł. Przecież nie może widzieć, jak wnikam z rowerem w las… Sprawdzam mapę i zastanawiam się, dokąd on może iść w tych ciemnościach i zimnie i dziwię się coraz bardziej. Do najbliższej cywilizacji ma naprawdę daleko!

Gaszę lampki i czekam aż się oddali i tak mija czas. A potem, w tych ciemnościach, słyszę zbliżające się stukanie kijków. A to co znowu? To ten sam starszy pan. Wraca. Zapalam przednią lampę i ruszam drogą dla rowerów. Jadę szybko i gdy tylko mam pewność, że wreszcie nie ma dookoła nikogo, przenikam las. Idę żwawo po małych górkach. W zagłębieniu terenu, za kolejną taką górką, rozbijam namiot. Tu, mniej więcej w środku lasu i mniej więcej w środku grudnia. Zza chmur wygląda księżyc. Las jest cichy i spokojny. Idealnie.




Ciąg dalszy

Pożegnanie z Augustowem

Poniedziałek, 5 lipca 2021 Kategoria do 50, Kocia czytelnia
Km: 6.67 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Kolarzówka Aktywność: Jazda na rowerze
Zamykam za sobą drzwi pokoju na drugim piętrze. Patrzę na cyfrę 8, która na nich widnieje i myślę sobie, że wrócę tu za rok. Wdycham zapach tego miejsca, żeby dobrze zapamiętać. Schodzę z rowerem krętymi schodami na dół. Otwieram drzwi wyjściowe. Powietrze jest ciepłe i wilgotne. Niepotrzebnie ubierałam długie rękawy, zaraz trzeba to będzie zdjąć.

Senny poranek, lekko mgliście, już nie pada. Idę do parku, ławeczki są mokre od wczorajszego deszczu. Osuszam dla siebie kawałek. Siadam. Natychmiast zlatują się przeraźliwie chude i wygłodzone augustowskie komary. Patrzę na fontannę i dokarmiam te komary własną krwią. Nie przeszkadzają mi. Czas mija w trudnym do określenia tempie.

Na dworzec kolejowy jadę na pamięć, to tylko kilka kilometrów. GPS pokazuje jakieś dziwactwa, ale ja przecież wiem lepiej. Czas wracać do domu.


Wakacje 9

Sobota, 19 czerwca 2021 Kategoria do 50, Kocia czytelnia
Km: 33.06 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 146m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
To ostatni dzień wakacji. Pozostaje nam do przejechania około 30 km na dworzec kolejowy w Mławie. Wstajemy wcześnie, żeby uniknąć jazdy w skwarze.


Wakacje 1

Piątek, 11 czerwca 2021 Kategoria do 50, Kocia czytelnia
Km: 14.06 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 40m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Podróż koleją, z przesiadką w Kutnie, kończymy w Płocku. Wiem już, że możemy spać w wysokich trawach na węźle drogowym (całkiem niedawno sama tam spałam). Myślę sobie jednak, że skoro jesteśmy tu razem, to mogę postarać się o ładniejszą miejscówkę. Jedziemy zatem pooglądać wieczorne światła Rafinerii. Wyglądają one ładnie, przeszkadza jednak dziwny zapach. Nocleg robimy na przyjemnej łące obok, zdawałoby się nieczynnego, zakładu. Jakie jest nasze zdziwienie, gdy całkiem niedługo w to dziwne i tak jakby opuszczone miejsce przyjeżdża miejski autobus! Rano trzeba będzie szybko stąd pryskać.


Płock

Środa, 2 czerwca 2021 Kategoria do 50, Kocia czytelnia
Km: 13.45 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 36m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Krótki, intensywny czas. Od rana do wieczora. Całe dnie w drodze. Wstążka asfaltu nawijana na koła mojego roweru, widoki, obrazki, kadry. Upływający czas.

Środowy wieczór spędzam na podróży koleją do Płocka. To nie aż tak daleko, ale połączenie jest mało ciekawe. Dość dużo czasu spędzam na przesiadce w Kutnie. Jadę do centrum miasteczka. Stara część wygląda znajomo, ale dobiegły mnie informacje, że znaczna część centrum została zabetonowana. Muszę to zobaczyć i na własne oczy przekonać się, jak to wygląda. Jest pogodny, wiosenny wieczór. Jest też beton. Ponoć wcześniej rosły tu drzewa. Nie pamiętam tego obrazu, w pamięci siedzi za to plac budowy. Kiedy byłam tu ostatnio, wszystko było rozkopane. Co dziwne, beton się przyjął. Na betonie tętni życie. Młodzież i dzieciaki jeżdżą na rowerach i hulajnogach, chodzą grupkami, dorośli siedzą w kawiarni. W letnie popołudnie z pewnością jednak będzie tu straszna spiekota…





Pociąg z Kutna do Płocka, to stary skład TLK. Nie lubię. Ciasne przedzialiki, brak miejsc na rowery i konieczność upychania ich w korytarzu ostatniego wagonu. No ale jestem tu. Pociąg jest prawie pusty, jest już praktycznie ciemno. Cicho, ciemno, ciepło.
W Płocku jadę na chwilę do centrum. Chyba kiedyś tu byłam, ale jakoś nie mam wspomnień. Jadę zatem po wspomnienia.





Noc w Płocku. Jak i gdzie, skoro tu same pola? Namiot rozbijam w wysokich trawach, na węźle drogowym. Jest już po 23.00, więc może być. Zwinąć się stąd będzie trzeba skoro świt, a noc czerwcowa taka krótka!


kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum