Wakacje 2
Piątek, 26 lipca 2019 Kategoria do 100, Kocia czytelnia
Km: | 98.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1086m | Sprzęt: Kolarzówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Było
zdecydowanie za gorąco. Około 40 stopni. Przy każdej okazji zatrzymywałam się
na colę i lody. Okolica przez długie kilometry taka sobie, jechałam wzdłuż
drogi szybkiego ruchu lub drogą szybkiego ruchu, poboczem. Doprawdy – nic ciekawego.
Późnym popołudniem niebo zaczęło przybierać dziwny kolor. Myślałam nawet o nocy w hotelu, ale ostatecznie pojechałam dalej.
Trafiłam w wyjątkowo ładne miejsce, na klif. Z klifu roztaczał się wspaniały widok na sąsiedni klif z latarnią morską oraz, z drugiej strony, na miasteczko. Ustawiłam namiot. Było jak w pięknym śnie.
A potem… piękny sen zamienił się w koszmarną walkę. Nie mogłam przypuszczać, że tak się stanie. Zaczęło się od delikatnego łopotu. Potem było tylko gorzej, aż w końcu wiatr zaczął kłaść namiot. Byłam zdecydowanie zbyt blisko krawędzi klifu.
Środek nocy i nawałnica, gdzieś na klifie. Pode mną urwisko na kilkadziesiąt metrów i morze. Nieźle się władowałam! Dużo sił i nerwów kosztowało mnie zebranie wszystkiego, tak by wiatr niczego nie zepchnął lub nie porwał do morza. Zeszłam na dół, a tam był cmentarz. Też wiało, ale nie aż tak mocno. No i było bezpiecznie. Coś między 2 a 3 w nocy.
Weszłam na cmentarz i rozłożyłam namiot między grobami. Samą sypialnię. Nigdy wcześniej nie spałam na cmentarzu.
ciąg dalszy
Późnym popołudniem niebo zaczęło przybierać dziwny kolor. Myślałam nawet o nocy w hotelu, ale ostatecznie pojechałam dalej.
Trafiłam w wyjątkowo ładne miejsce, na klif. Z klifu roztaczał się wspaniały widok na sąsiedni klif z latarnią morską oraz, z drugiej strony, na miasteczko. Ustawiłam namiot. Było jak w pięknym śnie.
A potem… piękny sen zamienił się w koszmarną walkę. Nie mogłam przypuszczać, że tak się stanie. Zaczęło się od delikatnego łopotu. Potem było tylko gorzej, aż w końcu wiatr zaczął kłaść namiot. Byłam zdecydowanie zbyt blisko krawędzi klifu.
Środek nocy i nawałnica, gdzieś na klifie. Pode mną urwisko na kilkadziesiąt metrów i morze. Nieźle się władowałam! Dużo sił i nerwów kosztowało mnie zebranie wszystkiego, tak by wiatr niczego nie zepchnął lub nie porwał do morza. Zeszłam na dół, a tam był cmentarz. Też wiało, ale nie aż tak mocno. No i było bezpiecznie. Coś między 2 a 3 w nocy.
Weszłam na cmentarz i rozłożyłam namiot między grobami. Samą sypialnię. Nigdy wcześniej nie spałam na cmentarzu.
ciąg dalszy
komentarze
Marzena... aż się uśmiałam pod nosem... a chyba nie ma z czego ;) .
Cały czas Cię podziwiam. Moim skromnym zdaniem jesteś Prawdziwą Podróżniczką przez największe P jakie istnieje na tej kuli ziemskiej! :) Aga - 19:41 wtorek, 3 grudnia 2019 | linkuj
Cały czas Cię podziwiam. Moim skromnym zdaniem jesteś Prawdziwą Podróżniczką przez największe P jakie istnieje na tej kuli ziemskiej! :) Aga - 19:41 wtorek, 3 grudnia 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!