Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Wisła 1200 (2)

Niedziela, 7 lipca 2019 Kategoria do 250, Kocia czytelnia
Km: 206.10 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 498m Sprzęt: Terenówka Aktywność: Jazda na rowerze
Wstajemy około 4 rano i to jest błąd. Należało wstać godzinę wcześniej. Widzę to wyraźnie idąc zarośniętym wałem, gdy obok mnie przejeżdża Gosia Szalewicz z kolegą. Potem wyprzedzają mnie jeszcze inne osoby, ale… jest ich bardzo mało. Ludzie chyba odsypiają długi i dość ciężki wczorajszy dzień. Spacer wałem jest długi. Jakieś 5 km. Przejście tego zajmuje mi godzinę i kwadrans. Potem jest szosa i odbicie na Orlen. Na tej stacji spotykamy małą grupkę naszych. Jest w niej Krzysiek, który od lat mieszka w USA i którego poznałam w zeszłym roku podczas TABR. Chwilę gadamy. Jednak każdy się spieszy, więc życzymy sobie powodzenia i biegnę po kawę. Jadalnego jedzenia na ciepło dla mnie nie ma (hot-dogi od zawsze uznaję za niejadalne). Biorę zatem jogurty, bakalie, no i kawę oczywiście. Chwilę siedzimy pod stacją jedząc, po czym wracamy na trasę.



Przychodzi czas na jazdę wyasfaltowanymi wałami nad Wisłą. Kiedyś, zaliczając gminy, miałam okazję jechać kawałek tym odcinkiem. Jedzie się teraz szybko i wygodnie. Na tym fragmencie spotykamy kibiców. Są to Magda i Maciej. Wyjechali na trasę na kolarzówkach. Polowali na swoją koleżankę, ale ona trochę dłużej odpoczywała w Krakowie, postanowili więc te kilkadziesiąt km po asfaltowych wałach potowarzyszyć nam. Wspólnie dojechaliśmy aż do promu.
Na przeprawie promowej punkt wsparcia dla zawodników. Kawa, herbata, woda oraz „kwadraty mocy”. Spotykamy tu Gosię Szalewicz. Chwilę odpoczywamy i całą grupką płyniemy na drugi brzeg.



Dzisiejsze nawierzchnie, poza porannym odcinkiem specjalnym, są dość przyjemne. Jedzie się bardzo fajnie. Zatrzymujemy się mało, trzymamy dobrą dyscyplinę. Raz po raz mijamy ludzi, którzy raczej są szybsi niż nasz team, ale jednak więcej się zatrzymują.



Pod koniec dnia docieramy do Sandomierza. Na rynku jest tu pomnik zakotwiczonego nieba z dobrą pogodą. Jestem tu po raz drugi w życiu i ten pomnik działa – znowu pogoda jest piękna. Na sandomierskim rynku zjeżdżamy się z grupką Gosi Szwarackiej (to drugi dzień, gdy tasujemy się od czasu do czasu). Oni jedzą parę knajpek dalej, niemniej widzimy swoje rowery nawzajem. Obiad trafia się smaczny. Bierzemy zupę pomidorową, natomiast na drugie danie wybieram frytki, grillowanego kurczaka bez panierki oraz smażone pieczarki. Mięso nieco suche, ale poza tym pyszotka.



Najedzeni zwijamy się z rynku jako pierwsi. Pora na słynne Góry Pieprzowe! Wjazd tam nie jest oczywisty. Chwilę błądzimy, ale nawet jest to fajne, bo spotykamy małego rudego kotka przy dużym domu. Kotek jest oswojony, więc przez kilka minut bawimy się z nim. Niestety jest to wyścig, więc trzeba jechać / iść. Góry Pieprzowe i teren tuż przed nimi w całości zrobiłam pieszo. Najpierw była to taka gęstwina drzew i krzewów, że trudno było odszukać co jest drogą, a co już nie. Raz po raz było słychać krzyki naszych. Czyli byliśmy we właściwym miejscu. Potem ukazały się nam same Góry Pieprzowe. Nieprawdopodobnie strome! Był to bardzo mozolny wpych. Dużo pomógł mi tu Michał. Wniosłam swój rower gdzieś do połowy, dalej wziął go Michał i była to jedna z bardzo nielicznych sytuacji, gdy mi w czymkolwiek pomógł. Dużym wyzwaniem było wejście na te Góry. Było tak stromo, że do wspinaczki użyłam wszystkich 4 kończyn. Dłońmi chwytałam się kępek traw, mając naiwną nadzieję, że w razie co utrzymają one mój ciężar. Raz po raz wbijałam też pazurki w glebę – lakier hybrydowy bywa jednak przydatny na wyścigu!



Z Gór Pieprzowych roztaczał się wspaniały widok na późnowieczorny Sandomierz. Na górze kilku naszych postanowiło spać w sadzie wiśniowym. Też mieliśmy taki plan – mocno już zmierzchało, a wszystko wskazywało na to, że przed nami podobnie niebezpieczne terenowe zejście. Lepiej było więc nie ryzykować i odłożyć to na rano.

Nasi zachowywali się dość głośno. Uciekliśmy więc z namiotami kawałek dalej. W końcu wyścig to wyścig. Jutro pobudka o 3 w nocy i trzeba się wyspać.




Zaliczone gminy: Szczurowa, Wietrzychowice, Żabno, Gręboszów, Bolesław, Mędrzechów, Łubnice, Połaniec, Osiek, Samborzec, Dwikozy (11 gmin).

Ciąg dalszy

komentarze
Hej Kocie :)
Tego to nie wiedziałam, że jesteś typowo "miejskim" kotem ;).
Nie po to koty mają pazurki, żeby po chaszczach i drzewach nie łazić :)
ale już w teren! ;)

Ciekawe kiedy c.d.n.... :)
pozdro!
Aga
- 13:19 niedziela, 4 sierpnia 2019 | linkuj
????
krzychs4
- 10:05 niedziela, 4 sierpnia 2019 | linkuj
Hej, ciąg dalszy będzie, gdy wrócę do Polski :-). A dopiero co z niej wyleciałam. Pozdrawiam z deszczowo-burzowej krainy.
Kot
- 17:35 sobota, 27 lipca 2019 | linkuj
Do samego końca , czyli do dnia drugiego..ale będę wierna do mety :D
mysza71
- 20:25 piątek, 26 lipca 2019 | linkuj
Kocie super relacja jak zawsze :)
Rok temu wpadłam gdzieś w necie na ten maraton
Zaciekawił mnie bo w sumie to moje klimaty
To nie sztuka przejechać kolarką po asfalcie 200 km dziennie...moje osobiste zdanie , czy komuś się podoba czy nie
Przeczytam Ciebie :D...do samego końca :D
Może kiedyś Tomq namówię na ten maraton?...chociaż widzę to w czarnych kolorach .... ale !?...ale !?....:D
Niech MOC będzie z Tobą !! :)
mysza71
- 20:23 piątek, 26 lipca 2019 | linkuj
Myślałem o tym, że wolę Twój uśmiech taki, jak z obecnych zdjęć. :)
lutra
- 17:53 poniedziałek, 22 lipca 2019 | linkuj
Działo się, to był ekstra maraton, zupełnie inny od szosowych. Inaczej się to jedzie, poziom napinki też mniejszy, a przede wszystkim doskonała trasa!
wilk
- 15:26 poniedziałek, 22 lipca 2019 | linkuj
Miło oglądać Cię w akcji. Opowieść wciągająca jak zawsze.
Skoro wspomniałaś o TABR, wolę Twój uśmiech w takiej wersji.
lutra
- 20:34 niedziela, 21 lipca 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum