Nad Wartą (1)
Piątek, 29 marca 2019 Kategoria do 100, Kocia czytelnia
Km: | 76.19 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 520m | Sprzęt: Terenówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wieczór w WPN-ie oraz nad Wartą.
W WPN-ie ostatnio byłam wieki temu, zapomniałam już jak tam jest. Co więcej, ja właściwie nie znam WPN-u mimo, że jest tak blisko! Dużo lepiej znam Gdańsk. Albo Toruń. Bo tam bywam na rowerze relatywnie często.
Podobało nam się nad jeziorami. Na wieży na Szachtach oraz na wieży na Osowej Górze. Ładne miejsca i piękne widoki. Szkoda, że bardzo popularne, bo raczej nie wyobrażam sobie, by można było tam spać.
W Mosinie zjedliśmy późny obiad. Było już zupełnie ciemno i mieliśmy za sobą obie wieże - na Szachtach i na Osowej. Obiad pyszny. Uraczyłam się pomidorową oraz makaronem z krewetkami. Kto zna i jada owoce morza, wie jakie to dobre.
No a potem ruszyliśmy w noc. Kościół pw. św. Marcelina w Rogalinie zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Wyobraziłam sobie, jakby to było zobaczyć go w środku nocy, mając w nogach poprzednią nieprzespaną noc w siodle.
Ateny.
Bankowo bym stwierdziła, że zajechałam do Aten. To było dobre.
Dalsza droga asfaltem i pod koniec terenem. Było nieco kopnego piasku i czasami szłam trochę pieszo, a Michał czekał wtedy na mnie. Nocą... nie ma się czego bać. Jest tak samo jak w dzień, jedynie Słońca brak. Chociaż...
Dzień kończymy na wieży pod Czmońcem. Zasypiając wyobrażam sobie to co zobaczę rano. Spełni się?
W WPN-ie ostatnio byłam wieki temu, zapomniałam już jak tam jest. Co więcej, ja właściwie nie znam WPN-u mimo, że jest tak blisko! Dużo lepiej znam Gdańsk. Albo Toruń. Bo tam bywam na rowerze relatywnie często.
Podobało nam się nad jeziorami. Na wieży na Szachtach oraz na wieży na Osowej Górze. Ładne miejsca i piękne widoki. Szkoda, że bardzo popularne, bo raczej nie wyobrażam sobie, by można było tam spać.
W Mosinie zjedliśmy późny obiad. Było już zupełnie ciemno i mieliśmy za sobą obie wieże - na Szachtach i na Osowej. Obiad pyszny. Uraczyłam się pomidorową oraz makaronem z krewetkami. Kto zna i jada owoce morza, wie jakie to dobre.
No a potem ruszyliśmy w noc. Kościół pw. św. Marcelina w Rogalinie zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Wyobraziłam sobie, jakby to było zobaczyć go w środku nocy, mając w nogach poprzednią nieprzespaną noc w siodle.
Ateny.
Bankowo bym stwierdziła, że zajechałam do Aten. To było dobre.
Dalsza droga asfaltem i pod koniec terenem. Było nieco kopnego piasku i czasami szłam trochę pieszo, a Michał czekał wtedy na mnie. Nocą... nie ma się czego bać. Jest tak samo jak w dzień, jedynie Słońca brak. Chociaż...
Dzień kończymy na wieży pod Czmońcem. Zasypiając wyobrażam sobie to co zobaczę rano. Spełni się?
Zdjęcia
Ciąg dalszy
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!