Nocą
Piątek, 22 marca 2019 Kategoria Remont roweru, Kocia czytelnia, do 50
Km: | 47.49 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Terenówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po raz pierwszy przejechałam się terenówką... po kilku latach przerwy. Rower po generalnym remoncie. Z początku miałam trochę obaw, jak to będzie, ale jak tylko wsiadłam i ruszyłam poczułam, że jest świetnie :).
Z pociągu wysiadłam w Żarach i było już ciemno. Chwilę się pokręciłam po mieście w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, gdzie można szybko coś zjeść na ciepło. Znalazłam stację Statoli, zamówiłam zapiekankę, zjadłam i pognałam w ciemność.
Projektując trasę nie wysilałam się zbyt mocno. Zaznaczyłam start, a potem kilknęłam, by system wytyczył drogę do celu, który był kilkadziesiąt km dalej, pod granicą niemiecką, jako "trasę dla roweru". To oznaczało, że może trafić się teren, ale tak właśnie chciałam, żeby było. Pobawić się nocą w terenie.
Szybko okazało się, że rower z pełnym zawieszeniem ładnie pracując na nierównościach powoduje równie ładne przycieranie podczepionego w torebkach bagażu o opony. Nie poprawiałam już tego, po prostu na wybojach jechałam powoli, aby zawieszenie nie uginało się zbyt mocno. Gdzieś w połowie drogi ciekawa sytuacja w jednej z wiosek: TIR utknął na trzęsawisku. Cała tylna oś utopiona w potężnym błocie. Z tej opresji usiłował go ratować ciągnik rolniczy. Niestety miał za małą moc, by wyciągnąć z bagna tak duży i ciężki pojazd. Chwilę tam postałam, bo blokowali drogę.
U celu, niedaleko wieży widokowej, byłam koło 22.00. Rozstawiłam namiot i poszliśmy spać. Miejscówka bardzo ładna, nad jeziorem.
Z pociągu wysiadłam w Żarach i było już ciemno. Chwilę się pokręciłam po mieście w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, gdzie można szybko coś zjeść na ciepło. Znalazłam stację Statoli, zamówiłam zapiekankę, zjadłam i pognałam w ciemność.
Projektując trasę nie wysilałam się zbyt mocno. Zaznaczyłam start, a potem kilknęłam, by system wytyczył drogę do celu, który był kilkadziesiąt km dalej, pod granicą niemiecką, jako "trasę dla roweru". To oznaczało, że może trafić się teren, ale tak właśnie chciałam, żeby było. Pobawić się nocą w terenie.
Szybko okazało się, że rower z pełnym zawieszeniem ładnie pracując na nierównościach powoduje równie ładne przycieranie podczepionego w torebkach bagażu o opony. Nie poprawiałam już tego, po prostu na wybojach jechałam powoli, aby zawieszenie nie uginało się zbyt mocno. Gdzieś w połowie drogi ciekawa sytuacja w jednej z wiosek: TIR utknął na trzęsawisku. Cała tylna oś utopiona w potężnym błocie. Z tej opresji usiłował go ratować ciągnik rolniczy. Niestety miał za małą moc, by wyciągnąć z bagna tak duży i ciężki pojazd. Chwilę tam postałam, bo blokowali drogę.
U celu, niedaleko wieży widokowej, byłam koło 22.00. Rozstawiłam namiot i poszliśmy spać. Miejscówka bardzo ładna, nad jeziorem.
Ciąg dalszy
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!