Trans Am Bike Race (30)
Niedziela, 1 lipca 2018 Kategoria do 200, Kocia czytelnia, Trans Am Bike Race 2018
Km: | 156.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1782m | Sprzęt: Kolarzówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Od samego rana pogoda jest ciężka. Duszno i wilgotno. Jak
można tu żyć na co dzień? Pracować, uczyć się, odpoczywać? Wydaje mi się to
nierealne. Tu samo oddychanie tą skwarną zupą męczy…
Mijam kolejne biedne wioski. Widok jest porażający. Zdjęć robię bardzo mało, bo najzwyczajniej w świecie głupio mi robić zdjęcia, dokumentować, czyjąś biedę… Ludzie często mieszkają tu w nędznych barakach, czasem nawet pod plandekami.
Baraki obrośnięte glonami i mchami od wilgoci. W barach też zupełnie inaczej, jakoś tak niechlujnie, choć nadal sympatycznie. W miejscach publicznych ludzie normalnie palą papierosy. Dużo jest tu osób palących. Palą prawie wszyscy. Inna Ameryka.
Dziś jest tak strasznie gorąco, że nawet psy pozbawione są sił. Na mój widok zazwyczaj nie rzucają się w pogoń. Szczekają z daleka, czasem leniwie podnoszą łby. Kiedy więc nadciąga burza, a wraz z nią ulewa, odczuwam radość. Myślę sobie o tym miłym ochłodzeniu, które zwykle następuje po burzy. Tu jednak naprawdę jest inaczej: po burzy powietrze nie robi się rześkie. Jest jeszcze gorzej niż przed burzą. Temperatura nie spada. Rośnie za to wilgotność powietrza. Drogi parują.
Widać jak kłęby pary unoszą się nad asfaltem. Jak w takich warunkach robić podjazd? To tak, jakby wrzucić rower do sauny i jechać w saunie. Nic miłego.
Tego dnia dopadła mnie jeszcze jedna burza. Nie zmokłam jednak, bo w tym czasie robiłam zakupy na stacji. Kiedy wyszłam, było już po wszystkim. Szybko i gwałtownie. Pod wieczór wszystko wskazywało na to, że jednak zmoknę, ale znowu się udało.
Z burzą na plecach, pośród błyskawic rozcinających niebo, dotarłam do Elkhorn City.
Szybko zlokalizowałam pocztę. To była bardzo przyjemna poczta, choć bez klimy. W środku zakamarkowo i nie gorąco. Szło normalnie oddychać.
Ciepło. Położyłam się więc na samym materacu, bez śpiwora. Zasypiałam ze świadomością, że dzięki temu z rana urwę kilka cennych minut.
Mapa
Ciąg dalszy
Mijam kolejne biedne wioski. Widok jest porażający. Zdjęć robię bardzo mało, bo najzwyczajniej w świecie głupio mi robić zdjęcia, dokumentować, czyjąś biedę… Ludzie często mieszkają tu w nędznych barakach, czasem nawet pod plandekami.
Baraki obrośnięte glonami i mchami od wilgoci. W barach też zupełnie inaczej, jakoś tak niechlujnie, choć nadal sympatycznie. W miejscach publicznych ludzie normalnie palą papierosy. Dużo jest tu osób palących. Palą prawie wszyscy. Inna Ameryka.
Dziś jest tak strasznie gorąco, że nawet psy pozbawione są sił. Na mój widok zazwyczaj nie rzucają się w pogoń. Szczekają z daleka, czasem leniwie podnoszą łby. Kiedy więc nadciąga burza, a wraz z nią ulewa, odczuwam radość. Myślę sobie o tym miłym ochłodzeniu, które zwykle następuje po burzy. Tu jednak naprawdę jest inaczej: po burzy powietrze nie robi się rześkie. Jest jeszcze gorzej niż przed burzą. Temperatura nie spada. Rośnie za to wilgotność powietrza. Drogi parują.
Widać jak kłęby pary unoszą się nad asfaltem. Jak w takich warunkach robić podjazd? To tak, jakby wrzucić rower do sauny i jechać w saunie. Nic miłego.
Tego dnia dopadła mnie jeszcze jedna burza. Nie zmokłam jednak, bo w tym czasie robiłam zakupy na stacji. Kiedy wyszłam, było już po wszystkim. Szybko i gwałtownie. Pod wieczór wszystko wskazywało na to, że jednak zmoknę, ale znowu się udało.
Z burzą na plecach, pośród błyskawic rozcinających niebo, dotarłam do Elkhorn City.
Szybko zlokalizowałam pocztę. To była bardzo przyjemna poczta, choć bez klimy. W środku zakamarkowo i nie gorąco. Szło normalnie oddychać.
Ciepło. Położyłam się więc na samym materacu, bez śpiwora. Zasypiałam ze świadomością, że dzięki temu z rana urwę kilka cennych minut.
Mapa
Ciąg dalszy
komentarze
Wabi mnie podejście malarza. Posiadanie eleganckiego domu, nie spowoduje zainteresowania człowiekiem i jego, nawet marnymi potrzebami. Kąpiel, spanie, jedzenie. Doświadczasz, bo chcesz. A jednak z tych miejsc, widzę fotki z ludźmi może biednymi, ale szczerymi. Widzę barak z perfekcyjnie wykoszoną trawą. Widzę obrazy typu Albert Bierstadt. Pierwsza fotka. (malarz) :). Widzę uśmiechniętego Kota. Być może szczęście nie zawsze idzie w parze z bogactwem? Prawie cytat z "Malarz" ?
lutra - 22:23 poniedziałek, 14 stycznia 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!