Zakładanie plomb (1)
Sobota, 6 października 2018 Kategoria do 200, Kocia czytelnia
Km: | 157.67 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 825m | Sprzęt: Kolarzówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
O tych kilometrach wolałabym nie pamiętać. Wyrzucić z głowy,
tak jakby ich nigdy nie było. Bydgoszcz – Koronowo, zaciskam usta w wąską
kreskę. Trzeba to przełknąć, tak jak przełyka się gorzki syrop. Duży ruch,
hałas, wypadek z udziałem samochodu i motocykla. Wolałabym tu nie być.
*
Szybki zjazd i potem długawy, dość ostry, podjazd. Nie zrzucam z blatu. Koronowo zostaje za mną i robi się jakoś tak milej i spokojniej. Pagórki. Drzewa ubrane w coraz bardziej kolorowe liście. Pola w większości świeżo zaorane, tu i tam wschodzą już oziminy.
*
Niespecjalnie lubię krajówki. DK 25 prowadzi do Człuchowa. Mogę jakoś to ominąć. Mam wgrany objazd. Jednak dziś nie trzeba. Na drodze jest kompletnie pusto. Więc po co nadkładać? Po co udziwniać? Po co kombinować? Skoro może być… prosto.
*
Wiercenie jest długie na jakieś 105 km. Po drodze jeden sklep-stop. W końcu jestem w Człuchowie! Miasto zalane jest słońcem, zostaję tu… tylko na chwilę. Zakładam gminną plombę na mojej mapie w zaliczgmine.pl.
*
Późne popołudnie na kaszubskich pagórkach. Jadę lekko. Po raz pierwszy od dawna lecę z wiatrem. Prawie już zapomniałam jak to jest. Prawie zapomniałam, że… może być spokojnie, bez szarpania. A jednak to jest możliwe.
*
Nieczynny sklep przy drodze. Dykta w oknach. Kraty. Nikt niczego tu już nie kupi. Warszawa w środku lasu, znalazłam tu tylko jeden dom. Babilon – byłam tu niedawno – nie sama. Teraz jest tu zupełnie inaczej. Jazda solo ma inny smak.
*
O czym szumią drzewa? Spoglądam w górę, w niebo, w ich korony. Nie szumią. Stoją w milczeniu. A w moich uszach gra muzyka, Summer moved on.
*
Niebo przybiera kolor szkarłatny. Tuż za Lipnicą jest maleńkie jezioro Lipionek. Pewnie w środku dnia bym nie zwróciła na nie uwagi. Jednak teraz, w świetle zatopionego słońca, wygląda zjawiskowo. Czasem niewiele trzeba, by zwyczajność stała się niezwyczajna.
*
Stoję oczarowana. Robię zdjęcia, jedno za drugim. To co piękne nie może jednak trwać zbyt długo. Od wody ciągnie chłodem. Niebo ciemnieje coraz bardziej. To już czas.
*
Nie jadę nigdzie daleko. Nie trzeba. Tu łatwo jest o miejscówkę. Jeszcze nie jest zupełnie ciemno. Pozwalam sobie na bycie wybredną. Trafia się górka. Wyobrażam sobie wschód słońca z tego wzniesienia. Jutro rano. Tak, to dobry punkt. Targam rower pod górę. Potem długo jeszcze idę polem. W końcu zatrzymuję się pod rozłożystą sosną. Wystarczy na dziś.
Zdjęcia
https://ridewithgps.com/trips/28541902
Ciąg dalszy
*
Szybki zjazd i potem długawy, dość ostry, podjazd. Nie zrzucam z blatu. Koronowo zostaje za mną i robi się jakoś tak milej i spokojniej. Pagórki. Drzewa ubrane w coraz bardziej kolorowe liście. Pola w większości świeżo zaorane, tu i tam wschodzą już oziminy.
*
Niespecjalnie lubię krajówki. DK 25 prowadzi do Człuchowa. Mogę jakoś to ominąć. Mam wgrany objazd. Jednak dziś nie trzeba. Na drodze jest kompletnie pusto. Więc po co nadkładać? Po co udziwniać? Po co kombinować? Skoro może być… prosto.
*
Wiercenie jest długie na jakieś 105 km. Po drodze jeden sklep-stop. W końcu jestem w Człuchowie! Miasto zalane jest słońcem, zostaję tu… tylko na chwilę. Zakładam gminną plombę na mojej mapie w zaliczgmine.pl.
*
Późne popołudnie na kaszubskich pagórkach. Jadę lekko. Po raz pierwszy od dawna lecę z wiatrem. Prawie już zapomniałam jak to jest. Prawie zapomniałam, że… może być spokojnie, bez szarpania. A jednak to jest możliwe.
*
Nieczynny sklep przy drodze. Dykta w oknach. Kraty. Nikt niczego tu już nie kupi. Warszawa w środku lasu, znalazłam tu tylko jeden dom. Babilon – byłam tu niedawno – nie sama. Teraz jest tu zupełnie inaczej. Jazda solo ma inny smak.
*
O czym szumią drzewa? Spoglądam w górę, w niebo, w ich korony. Nie szumią. Stoją w milczeniu. A w moich uszach gra muzyka, Summer moved on.
*
Niebo przybiera kolor szkarłatny. Tuż za Lipnicą jest maleńkie jezioro Lipionek. Pewnie w środku dnia bym nie zwróciła na nie uwagi. Jednak teraz, w świetle zatopionego słońca, wygląda zjawiskowo. Czasem niewiele trzeba, by zwyczajność stała się niezwyczajna.
*
Stoję oczarowana. Robię zdjęcia, jedno za drugim. To co piękne nie może jednak trwać zbyt długo. Od wody ciągnie chłodem. Niebo ciemnieje coraz bardziej. To już czas.
*
Nie jadę nigdzie daleko. Nie trzeba. Tu łatwo jest o miejscówkę. Jeszcze nie jest zupełnie ciemno. Pozwalam sobie na bycie wybredną. Trafia się górka. Wyobrażam sobie wschód słońca z tego wzniesienia. Jutro rano. Tak, to dobry punkt. Targam rower pod górę. Potem długo jeszcze idę polem. W końcu zatrzymuję się pod rozłożystą sosną. Wystarczy na dziś.
Zdjęcia
https://ridewithgps.com/trips/28541902
Ciąg dalszy
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!