MRDP (2)
Poniedziałek, 21 sierpnia 2017 Kategoria do 300, Kocia czytelnia, MRDP 2017
Km: | 270.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 13:42 | km/h: | 19.77 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1306m | Sprzęt: Kolarzówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Budzi dzwoni równo o 3 w nocy i czuję się nieprzytomna,
chyba nawet lekko kręci mi się w głowie. Wypijam herbatę, która zdążyła już
dawno ostygnąć. Jest środek nocy. Nie mam jak podziękować temu panu za gościnę
i nocleg. Gdybym miała chociaż kartkę i długopis, to bym napisała kilka
ciepłych słów, a tak… wychodzę stąd bez słowa… czuję smutek z tego powodu.
Niestety nadal pada. Jadąc Ścianą Wschodnią wspominam czerwiec. Wtedy pogoda była tu znacznie lepsza. Nie było też tego pośpiechu, który jest teraz. Przyroda wygląda nieco inaczej. Wtedy lato dopiero się zaczynało, teraz już jest po żniwach. Wcześnie rano, około 8 godziny, docieram do szutrowego odcinka MRDP. Już nie pada. Jedzie się niewygodnie, bo pojawiła się paskudna tarka. W czerwcu tego nie było. Mimo to daję radę prawie cały ten fragment zaliczyć w siodle. Śniadanie pod sklepem zjadam w Gródku. Znowu jest to bułka i serek wiejski, do tego proszę o szklankę herbaty – i dostaję ją.
W Hajnówce, gdy wychodzę z Orlenu, spotykam kibiców w samochodzie. Mówią, że polują na zawodników. Króciutką chwilę z nimi rozmawiam. Pewnie nawet nie minutę. Szkoda, że nie wbili na stację, gdy tu siedziałam nad kawą. Niestety na dłuższe rozmowy, poza przerwami gdy akurat jem lub robię zakupy, nie mam czasu, więc praktycznie od razu jadę. Dalsza trasa maratonu częściowo jest zbieżna ze szlakiem Green Velo. Czasami wskakuję nawet na równe, asfaltowe ścieżki tego szlaku idące tuż przy średniej jakości szosie.
Dostaję od kibiców informację sms, że niedaleko za mną jest Gustav. To duże zaskoczenie. Gustav jest mocny, już dawno powinien być daleko z przodu. W końcu dogania mnie, chwilę jedzie obok. Potem się po coś zatrzymuje. Dogania po raz kolejny i to tyle jeśli chodzi o nasze spotkania na trasie.
Pogoda znowu zaczyna się psuć. Pada. Szybko szukam jakiegoś daszku, by się ubrać na deszcz. Niebo wygląda niesamowicie i w dodatku grzmi.
Udaje mi się znaleźć dobre miejsce: jest to cmentarz. Pod kaplicą cmentarną ubieram wodoodporne ciuchy. I... kiedy już jestem gotowa na walkę z wodą lejącą się z nieba – przestaje padać. No i co? Mam znowu tracić czas na przebieranie się?
Siemiatycze – PK8, to tu zjadam obiad i zdejmuję strój deszczowy. Wybieram bar z domowym jedzeniem, zamawiam zupę szczawiową i pierogi. Wszystko pyszne i sycące. Od właściciela dowiaduję się, że prowadzą ten bar rodzinnie od ponad 30 lat! Sympatyczne, warte polecenia, miejsce.
Pogoda zrobiła się niezła. Chmury gdzieś uciekły i nawet pojawiło się słońce. Dzień kończę z przebiegiem 270 km. Powinno być więcej. Śpię pod namiotem. Dziura w pamięci. Kompletnie nie pamiętam tego noclegu. Gdzieś w lesie to było.
Mapa:
ZDJĘCIA
Ciąg dalszy
Niestety nadal pada. Jadąc Ścianą Wschodnią wspominam czerwiec. Wtedy pogoda była tu znacznie lepsza. Nie było też tego pośpiechu, który jest teraz. Przyroda wygląda nieco inaczej. Wtedy lato dopiero się zaczynało, teraz już jest po żniwach. Wcześnie rano, około 8 godziny, docieram do szutrowego odcinka MRDP. Już nie pada. Jedzie się niewygodnie, bo pojawiła się paskudna tarka. W czerwcu tego nie było. Mimo to daję radę prawie cały ten fragment zaliczyć w siodle. Śniadanie pod sklepem zjadam w Gródku. Znowu jest to bułka i serek wiejski, do tego proszę o szklankę herbaty – i dostaję ją.
W Hajnówce, gdy wychodzę z Orlenu, spotykam kibiców w samochodzie. Mówią, że polują na zawodników. Króciutką chwilę z nimi rozmawiam. Pewnie nawet nie minutę. Szkoda, że nie wbili na stację, gdy tu siedziałam nad kawą. Niestety na dłuższe rozmowy, poza przerwami gdy akurat jem lub robię zakupy, nie mam czasu, więc praktycznie od razu jadę. Dalsza trasa maratonu częściowo jest zbieżna ze szlakiem Green Velo. Czasami wskakuję nawet na równe, asfaltowe ścieżki tego szlaku idące tuż przy średniej jakości szosie.
Dostaję od kibiców informację sms, że niedaleko za mną jest Gustav. To duże zaskoczenie. Gustav jest mocny, już dawno powinien być daleko z przodu. W końcu dogania mnie, chwilę jedzie obok. Potem się po coś zatrzymuje. Dogania po raz kolejny i to tyle jeśli chodzi o nasze spotkania na trasie.
Pogoda znowu zaczyna się psuć. Pada. Szybko szukam jakiegoś daszku, by się ubrać na deszcz. Niebo wygląda niesamowicie i w dodatku grzmi.
Udaje mi się znaleźć dobre miejsce: jest to cmentarz. Pod kaplicą cmentarną ubieram wodoodporne ciuchy. I... kiedy już jestem gotowa na walkę z wodą lejącą się z nieba – przestaje padać. No i co? Mam znowu tracić czas na przebieranie się?
Siemiatycze – PK8, to tu zjadam obiad i zdejmuję strój deszczowy. Wybieram bar z domowym jedzeniem, zamawiam zupę szczawiową i pierogi. Wszystko pyszne i sycące. Od właściciela dowiaduję się, że prowadzą ten bar rodzinnie od ponad 30 lat! Sympatyczne, warte polecenia, miejsce.
Pogoda zrobiła się niezła. Chmury gdzieś uciekły i nawet pojawiło się słońce. Dzień kończę z przebiegiem 270 km. Powinno być więcej. Śpię pod namiotem. Dziura w pamięci. Kompletnie nie pamiętam tego noclegu. Gdzieś w lesie to było.
Mapa:
ZDJĘCIA
Ciąg dalszy
komentarze
włąśnie weszłam na bloga - szprychy poszły ...- współczuję
Katana1978 - 19:39 niedziela, 10 września 2017 | linkuj
Katana1978: W tym roku szło wybornie, ale nagle się skończyło.
MARECKY - 18:40 piątek, 8 września 2017 | linkuj
No dobra, tak patrzę na mapę to prawie kilometr, ale to i tak blisko. :P
animalek - 09:35 piątek, 8 września 2017 | linkuj
Tego dnia na wyprawie spotkaliśmy kilku uczestników. Najpierw dwójkę pod sklepem w Janowie Podlaskim, chwilkę z nimi pogadaliśmy podzieliliśmy się żelkami i śmignęli dalej. Później jeszcze kilku nas wyprzedziło gdzieś przed Pratulinem.
Ale najlepsze jest to, że prawie się spotkaliśmy. Widzę na mapie, że spałaś wtedy w lesie przed Krzyczewem, a my... w Krzyczewie! :D Jakieś 500 metrów dalej. :) animalek - 09:28 piątek, 8 września 2017 | linkuj
Ale najlepsze jest to, że prawie się spotkaliśmy. Widzę na mapie, że spałaś wtedy w lesie przed Krzyczewem, a my... w Krzyczewie! :D Jakieś 500 metrów dalej. :) animalek - 09:28 piątek, 8 września 2017 | linkuj
MARECKY - widzę że wcale nie odstawałeś tak drastycznie od reszty :)
Katana1978 - 20:30 środa, 6 września 2017 | linkuj
W tej edycji chyba byłem jedyny na kołach 26 cali :-) Daniel jechał na ramie MTB z kołami 28 cali. Epicka jazda i relacja taka sama. Podziwiam.
MARECKY - 20:06 środa, 6 września 2017 | linkuj
Spojrzałem na dzisiejszą listę gości u Kota. Ponad dwieście wizyt i ponad pięćset odsłon!
Te liczby wiele mówią! Aż tylu kibiców było ciekawych relacji Kota z MRDP :) malarz - 19:23 wtorek, 5 września 2017 | linkuj
Te liczby wiele mówią! Aż tylu kibiców było ciekawych relacji Kota z MRDP :) malarz - 19:23 wtorek, 5 września 2017 | linkuj
Tyle chciałabym Tobie powiedzieć, napisać ... i brak słów.
Jesteś inspirująca cholernie !
Pozdrawiam serdecznie :) emonika - 18:54 wtorek, 5 września 2017 | linkuj
Jesteś inspirująca cholernie !
Pozdrawiam serdecznie :) emonika - 18:54 wtorek, 5 września 2017 | linkuj
No i znowu byłaś w Hajnówce i nie udało mi się z Tobą spotkać. Widziałem Twój wpis, że jesteś na Orlenie, ale póki skończyłem pracę to już byłaś daleko za Hajnówką. No nic, może za 4 lata się uda :)
paprykarz1983 - 05:26 wtorek, 5 września 2017 | linkuj
a byli tam rowerzyści na mtb ? czy same szosy - Strasznie dużo czytałam o kiepskich drogach - ciekawe jakby się jechało mtb ....
Katana1978 - 19:59 poniedziałek, 4 września 2017 | linkuj
Pamiętam to spotkanie, jakby to wczoraj było.. Pogoda szalała, raz ciemno z deszczykiem, raz słoneczko, na szczęście zachód słońca był piękny. Mnie to zatrzymał pobyt w SPA - lepiej to, niż szpital eheheh bo przeziębienie tudzież gorączka były blisko -_- co do ścieżki GV obok drogi - klnąłem co chwilę, równa to była z daleka, a tak generalnie to takie mikro-fałdy, że nie wiem :v
gustav - 19:54 poniedziałek, 4 września 2017 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!