Ogrodzieniec
Sobota, 25 marca 2017 Kategoria do 250, Kocia czytelnia
Uczestnicy

Km: | 226.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 10:12 | km/h: | 22.24 |
Pr. maks.: | 45.10 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1309m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ta sobota nie zaczyna się zbyt mile. Jest wczesny poranek i z rowerem siedzę w pociągu do Ostrowa Wlkp. W wagonie jest przeraźliwie zimno. Nikt z obsługi pociągu nie potrafi mi wyjaśnić dlaczego. Poza tym zauważam, że nie wzięłam paska od pulsometru. Pulsometr będzie mi więc służył jako elegancka ozdoba z akcentem sportowym. Do Ostrowa docieram poirytowana własnym zapominalstwem i porządnie zmarznięta. W dodatku na peronie nie ma Michała, z którym miałam się tu spotkać. Gdy wysyłam smsa "gdzie jesteś?" i zaczynam mocno się zastanawiać, czy na pewno w tym mieście się umówiliśmy widzę, że oto nadjeżdża.
Trochę na tym dworcu siedzimy. Michał coś dłubie przy rowerze, a ja na obniżenie... ciśnienia i podniesienie... nastroju biorę kawę z czekoladą.
I wtedy pośród ciemnych chmur moich myśli, wychodzi słońce.
Dzień jest zimny. Pierwszy weekend wiosny wcale nie rozpieszcza wiosenną pogodą. Początkowo jedziemy z wiatrem, który nieco przeszkadza. Myślę sobie, że mam farta do (nie)pogody. Na pierwszej górce zostaję z tyłu. No cóż. Takie są skutki zimy ciężko przepracowanej w fotelu. Potem już z tyłu raczej nie bywam mimo, że górek nie brakuje - a to dlatego, że zaszczytną rolę osoby zamykającej wycieczkę przejmuje Michał. Dyktuję zatem tempo dostojne i spokojne. Od Mikstatu do Węglewic jedziemy szosą, którą miałam okazję już kiedyś jechać - podczas wyjazdu do Krakowa. Jest to szosa bardzo dziurawa i spękana. Minęło kilka lat i nic się tu nie zmieniło. W Węglewicach robimy fotkę ładnego drewnianego kościółka i mkniemy dalej.
Od Praszki warunki wietrzne poprawiają się, bo wykręcamy bardziej na wschód. Od razu jest przyjemniej i szybciej, w międzyczasie robi się słonecznie i dość ciepło. W wielu miejscowościach mijamy domki, z których kominów kopci się okropnie gryzący, gęsty dym. Pół żartem pół serio zauważamy, że tak wygląda produkcja smogu. Zdecydowanie nieprzyjemne musi być takie sąsiedztwo... Koniec dnia łapie nas za Porajem. Nad Zalewem Porajskim widzimy wspaniałe ogniste niebo. Jeszcze chwila i zrobi się ciemno, ale do Ogrodzieńca już nie aż tak daleko - niecałe 50 km.

Od wdrapania się na Próg Lelowski zaczynamy na dobre jazdę po pagórkach. Gdy docieramy do ruinek kościółka w Żarkach, jest już ciemno i w dole pięknie widać światła Myszkowa. Końcówka drogi to szosy prawie zupełnie puste. Na ostatnich kilometrach na spotkanie wyjeżdża nam Zbyszek. Wspólnie jedziemy pod wspaniały zamek w Ogrodzieńcu. Mijaliśmy go podczas MPP we wrześniu zeszłego roku i mimo, że to było za dnia, przez dużą mgłę kompletnie nic nie było widać. Dziś mgły nie ma, a w nocnej scenerii podświetlony zamek wygląda świetnie. Dzień kończymy w Ogrodzieńcu, w przemiłej gościnie u Marka i Uli.
Zaliczone gminy: Skomlin, Praszka, Rudniki, Krzepice, Przystajń, Panki, Wręczyca Wielka, Blachownia, Konopiska, Poczesna, Kamienica Polska, Poraj (12 gmin).
Zdjęcia
Trochę na tym dworcu siedzimy. Michał coś dłubie przy rowerze, a ja na obniżenie... ciśnienia i podniesienie... nastroju biorę kawę z czekoladą.
I wtedy pośród ciemnych chmur moich myśli, wychodzi słońce.
Dzień jest zimny. Pierwszy weekend wiosny wcale nie rozpieszcza wiosenną pogodą. Początkowo jedziemy z wiatrem, który nieco przeszkadza. Myślę sobie, że mam farta do (nie)pogody. Na pierwszej górce zostaję z tyłu. No cóż. Takie są skutki zimy ciężko przepracowanej w fotelu. Potem już z tyłu raczej nie bywam mimo, że górek nie brakuje - a to dlatego, że zaszczytną rolę osoby zamykającej wycieczkę przejmuje Michał. Dyktuję zatem tempo dostojne i spokojne. Od Mikstatu do Węglewic jedziemy szosą, którą miałam okazję już kiedyś jechać - podczas wyjazdu do Krakowa. Jest to szosa bardzo dziurawa i spękana. Minęło kilka lat i nic się tu nie zmieniło. W Węglewicach robimy fotkę ładnego drewnianego kościółka i mkniemy dalej.
Od Praszki warunki wietrzne poprawiają się, bo wykręcamy bardziej na wschód. Od razu jest przyjemniej i szybciej, w międzyczasie robi się słonecznie i dość ciepło. W wielu miejscowościach mijamy domki, z których kominów kopci się okropnie gryzący, gęsty dym. Pół żartem pół serio zauważamy, że tak wygląda produkcja smogu. Zdecydowanie nieprzyjemne musi być takie sąsiedztwo... Koniec dnia łapie nas za Porajem. Nad Zalewem Porajskim widzimy wspaniałe ogniste niebo. Jeszcze chwila i zrobi się ciemno, ale do Ogrodzieńca już nie aż tak daleko - niecałe 50 km.

Od wdrapania się na Próg Lelowski zaczynamy na dobre jazdę po pagórkach. Gdy docieramy do ruinek kościółka w Żarkach, jest już ciemno i w dole pięknie widać światła Myszkowa. Końcówka drogi to szosy prawie zupełnie puste. Na ostatnich kilometrach na spotkanie wyjeżdża nam Zbyszek. Wspólnie jedziemy pod wspaniały zamek w Ogrodzieńcu. Mijaliśmy go podczas MPP we wrześniu zeszłego roku i mimo, że to było za dnia, przez dużą mgłę kompletnie nic nie było widać. Dziś mgły nie ma, a w nocnej scenerii podświetlony zamek wygląda świetnie. Dzień kończymy w Ogrodzieńcu, w przemiłej gościnie u Marka i Uli.
Zaliczone gminy: Skomlin, Praszka, Rudniki, Krzepice, Przystajń, Panki, Wręczyca Wielka, Blachownia, Konopiska, Poczesna, Kamienica Polska, Poraj (12 gmin).
Zdjęcia
komentarze
Dobry pomysł aby Ogrodzieniec odwiedzić po zmroku. Kiedy w zeszłym roku odwiedzałem zamek w weekend, liczyłem na spokojną refleksję u celu, jednak rzeczywistość okazała się mocno komercyjna.
mofo - 20:18 poniedziałek, 27 marca 2017 | linkuj
Mamy interesujące nazwy miejscowości, Zmyślona jest tego świetnym przykładem :)
malarz - 20:11 poniedziałek, 27 marca 2017 | linkuj
Szacunek :-) Droga cały czas pięła się w górę.
grigor86 - 19:44 poniedziałek, 27 marca 2017 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!