Dojazd (po raz pierwszy w Wielanowie)
Piątek, 25 września 2015 Kategoria Kocia czytelnia, do 50, Wielanowo
Km: | 21.35 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 84m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa Poznań – Wielanowo. Koleją.
Wagon dla podróżnych z większym wagonem ręcznym.
4 dziewczyny, które non-stop paplają i chichoczą.
Młody koleś, który z mocno obrażoną miną przesuwa się w bok, gdy pytam czy miejsce, które zajmują jego graty jest wolne.
Dosiada lekko żulowaty gość z niespotykanym zamiłowaniem do porządku. Widząc, że w przedziale nie ma ani jednego pojemnika na drobne śmieci, desperacko walczy z oknem. Nie jest mu duszno – ku zdziwieniu ogółu wywala papierek i natychmiast okno zamyka.
Nuda
Całe to upierdliwe towarzystwo wysiada kilka stacji za Poznaniem. I zaczyna się... nuda. Cały przedział mój. Noga na nogę. Prawa na lewą. A może odwrotnie będzie wygodniej? Pół-siedzę. Pół-leżę. Wstaję. Idę do okna. Idę do roweru. Gapię się na siedzenia. Siadam bokiem i nogi rozciągam na siedzeniu. Ćwiczę skłony. Podkurczam nogi. Gapię się w okno. Na rower. Na podłogę. Kładę głowę na stoliku. Podpieram ją ręką.
Uuuuu! Ale n-u-d-a!
W Szczecinku dosiadają dwaj panowie. Mili. Jeden z nich należy do klubu „200 na rowerze” i ma chęć na więcej. Niestety wysiadają parę stacji dalej.
Jak stąd wyjść?!
Maleńkie Wielanowo i najniższy peron świata. Wysiadam tu tylko ja. W zasadzie – wyskakuję, bo pode mną przepaść – od schodków pociągu do peronu więcej jak pół metra. Panika. Krok w przód. Krok w tył. Cholera jasna! Jak stąd wyjść?! Zeskakuję. Potem wyszarpuję rower. Uff... nogi i ręce aż mi się trzęsą. Peron jest gruntowy, rośnie tu trawa. Dookoła zwarty las. Idę obok budynku stacji. Pani przez okienko gada z kimś o szczekających całą zeszłą noc kozłach. Wierzę im.
Rykowisko
Jadę kilka kilometrów (choć w zasadzie mogłam rozbić namiot tuż za stacją) i rozstawiam się na noc na wielkiej łące. Za sobą mam ścianę lasu, z boku trochę krzaków, a tuż za krzakami tory kolejowe. W linii prostej – ze 30 metrów od namiotu. Kiedy jedzie pociąg, mam wrażenie, że zaraz wjedzie do namiotu. Gdy tylko zachodzi słońce, nad łąką pojawiają się niskie mgły. Robi się wilgotno i zimno. Zasypiam słuchając rykowiska. Jelenie ryczą głośno całą noc.
zdjęcia
Ciąg dalszy
Wagon dla podróżnych z większym wagonem ręcznym.
4 dziewczyny, które non-stop paplają i chichoczą.
Młody koleś, który z mocno obrażoną miną przesuwa się w bok, gdy pytam czy miejsce, które zajmują jego graty jest wolne.
Dosiada lekko żulowaty gość z niespotykanym zamiłowaniem do porządku. Widząc, że w przedziale nie ma ani jednego pojemnika na drobne śmieci, desperacko walczy z oknem. Nie jest mu duszno – ku zdziwieniu ogółu wywala papierek i natychmiast okno zamyka.
Nuda
Całe to upierdliwe towarzystwo wysiada kilka stacji za Poznaniem. I zaczyna się... nuda. Cały przedział mój. Noga na nogę. Prawa na lewą. A może odwrotnie będzie wygodniej? Pół-siedzę. Pół-leżę. Wstaję. Idę do okna. Idę do roweru. Gapię się na siedzenia. Siadam bokiem i nogi rozciągam na siedzeniu. Ćwiczę skłony. Podkurczam nogi. Gapię się w okno. Na rower. Na podłogę. Kładę głowę na stoliku. Podpieram ją ręką.
Uuuuu! Ale n-u-d-a!
W Szczecinku dosiadają dwaj panowie. Mili. Jeden z nich należy do klubu „200 na rowerze” i ma chęć na więcej. Niestety wysiadają parę stacji dalej.
Jak stąd wyjść?!
Maleńkie Wielanowo i najniższy peron świata. Wysiadam tu tylko ja. W zasadzie – wyskakuję, bo pode mną przepaść – od schodków pociągu do peronu więcej jak pół metra. Panika. Krok w przód. Krok w tył. Cholera jasna! Jak stąd wyjść?! Zeskakuję. Potem wyszarpuję rower. Uff... nogi i ręce aż mi się trzęsą. Peron jest gruntowy, rośnie tu trawa. Dookoła zwarty las. Idę obok budynku stacji. Pani przez okienko gada z kimś o szczekających całą zeszłą noc kozłach. Wierzę im.
Rykowisko
Jadę kilka kilometrów (choć w zasadzie mogłam rozbić namiot tuż za stacją) i rozstawiam się na noc na wielkiej łące. Za sobą mam ścianę lasu, z boku trochę krzaków, a tuż za krzakami tory kolejowe. W linii prostej – ze 30 metrów od namiotu. Kiedy jedzie pociąg, mam wrażenie, że zaraz wjedzie do namiotu. Gdy tylko zachodzi słońce, nad łąką pojawiają się niskie mgły. Robi się wilgotno i zimno. Zasypiam słuchając rykowiska. Jelenie ryczą głośno całą noc.
zdjęcia
Ciąg dalszy
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!