Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

GMRDP (1)

Sobota, 22 sierpnia 2015 Kategoria do 300, Kocia czytelnia, GMRDP 2015
Km: 253.30 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 3055m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
W sobotę rano jemy śniadanie i zbieramy się ze schroniska do bazy maratonu. Michał tradycyjnie spał słabo. Ja (też tradycyjnie) mocno. W bazie jak w ulu – cały rój rowerzystów. Rowery najróżniejsze, różne też sposoby spakowania i strategie jazdy. Trochę biegam z aparatem. Wypijam też kawę. Michał jeszcze trochę reguluje mi rower i nadchodzi chwila podniosła, gdy jedziemy na start, na rynek w Przemyślu. Ruszając odpalam GPSa i od razu zonk – nie chce zaskoczyć. Ładuje się do połowy i zawiecha. Wyłączam, włączam – to samo. Wyjmujemy baterie – też nic to nie daje. Co się dzieje?! Wpadam w rozpacz i zaczynam płakać. Michał zachowuje zimną krew i próbuje odpalić grata. Jednak nadaremnie. Wygląda na to, że mogę pojechać na dworzec PKP i wracać do domu. Bez GPSa nie wyobrażam sobie jazdy na tak długiej i trudnej trasie. Ostatnią szansą jest jeszcze wyjęcie z urządzenia karty pamięci. Wyjmuję i staje się cud – GPS odpala. I tak jestem jednak spięta. W końcu przecież przyjdzie czas, gdy będę musiała zmienić baterie. Czy wtedy też zaskoczy?

Po swojemu
Krótka odprawa na rynku i startujemy. Początek trasy jest zabezpieczony przez policję. Ulice tylko dla nas. Jedziemy sobie wielkim stadem, które po kilku kilometrach zaczyna się rozciągać coraz bardziej. Start ostry jest lotny. Ludzie ustawiają się już w grupki w jakich planują jechać. Nie zatrzymuję Wilka, mówię mu by też się odpowiednio ustawił. Każde z nas jedzie ten maraton na swój wynik. Mam świadomość, że najpewniej całą trasę przejadę sama. W górach trudno jest jechać z kimś. Z nikim na wspólną jazdę nie jestem też umówiona. Tempa nie szarpię, jadę równo i zupełnie nie przejmuję się tym, że sporo osób mnie wyprzedza. Do pierwszego PK (Caryńska – meta BBT) tasuję się z paroma osobami. Jest chłopak, który ma problemy z GPSem (nie widzi trasy) i paru innych ludzi. Jest też grupka Jelony. Jelona pędzi jak szalona. Nawet nie próbuję do nich dołączyć. Jadę swoje. Pod Caryńską jest szaro.

W ciszy
Pada i jest zimno. Jednak mimo to jedzie mi się dobrze. Jedyne co mnie trochę martwi, to brak długich rękawiczek. Jeśli temperatura spadnie jeszcze, to krótkie będą niewystarczające. Słońce już zachodzi gdy zajeżdżam na małą stację paliw. Kupuję tu zwykłe rękawiczki robocze. Idę też do kibla dotankować wody. Bukłak już pełen i wtedy zauważam kartkę nad umywalką: „Uwaga! Woda niezdatna do picia!” Pięknie, wychodzę na zewnątrz i wylewam wszystko. Wracam na stację i kupuję wodę butelkowaną. GPS niestety mi nawala. Nagle ni z tego ni z owego ślad kończy się. Zgroza! (W domu sprawdzałam – na pewno nagrał się w całości). Klikam, klikam (nie wyłączam – boję się), zmieniam ślad, potem z powrotem wybieram właściwy i zaskakuje. Znowu wiem gdzie mam jechać. Ufff!
Deszczowa pogoda trochę mi przeszkadza, ale da się jechać. Zmęczona się nie czuję, nic mnie też nie boli. Czasem ktoś mnie mija, czasem z kimś jadę przez kilometr, dwa, jednak najczęściej jadę zupełnie sama i w sumie tak jest najfajniej. Żałuję trochę, że zapomniałam MP3, bo to oznacza, że jadę w ciszy.



Decyzja
Pierwszej nocy, zgodnie z planem, miałam iść spać o 1:00. Jednak jedzie się tak fajnie, że rozważam jazdę bez snu. Koło 3:00 nadchodzi moment, by się zdecydować – spać, czy też nie. Senna niby nie jestem, ale znam siebie i wiem, że jak nie pośpię, to następnego dnia będę zasypiała na rowerze i więcej stracę niż zyskam. Zaczynam więc patrzeć za miejscówką. Udaje się ją znaleźć praktycznie od razu. Jest to skraj pola i lasu, dość blisko (a jednak też wystarczająco daleko) od drogi. Przed maratonem trochę się bałam jak to będzie wyglądało z tym nocowaniem. Nigdy dotąd sama nie szukałam miejscówki w nocy i to w dodatku w górach. Zadowolona więc jestem niesamowicie, że poszło to tak gładko. Szybko rozstawiam namiot, dmucham materac, wyjmuję śpiwór i idę spać. Zasypiam prawie od razu.

Moje dzisiejsze smsy:
» 2015.08.22 - 11:17 Siedze pod baza maratonu na trawce, kawa juz wypita, w nocy spalam dobrze. Pazurki mam niebieskie :-)
» 2015.08.22 - 17:41 INFO: Zawodnik Marzena Szymańska zdobył punkt PK1
» 2015.08.22 - 17:43 14stopni i pada, jest wrednie. 110km, Carynska. Beatka, Ola, czytajcie moje wpisy na mrdp.pl, tam bede nadawac.
» 2015.08.22 - 20:51 Maniow, 159km, jade sama.
» 2015.08.23 - 00:34 220km. ciagle pada i jest zimno. Moj gps strajkuje. niezla nerwowka. caly czas sama.
» 2015.08.23 - 01:36 INFO: Zawodnik Marzena Szymańska zdobył punkt PK2
» 2015.08.23 - 03:09 Mam 253km, musze sie wyspac troche. dobranoc!

Mapa:


ZDJĘCIA

Ciąg dalszy

komentarze
Moja mp3 to iRiver E40 - bardzo sobie chwalę. Na trasie nie ładuję, bo wytrzymuje ona bardzo długo. Zwykle ja wytrzymuję krócej - nie słucham cały czas, no bo ileż można? Ta mp3 jest w zasadzie pancerna. W zeszłym roku używałam podczas deszczu i zamokła. Przestała działać na jakiś czas, a potem odżyła i działa do teraz.
Kot
- 18:09 poniedziałek, 7 września 2015 | linkuj
A jeszcze przed kryzysem GPS, miałam kryzys lakierniczy - odprysk! W wielkim stresie biegłam więc do bagaży przygotowanych do wiezienia na metę i zabrałam z niego lakier, który przejechał ze mną całą trasę.
Kot
- 18:22 czwartek, 3 września 2015 | linkuj
Pierwszy kryzys - jeszcze przed rozpoczęciem trasy. Dobrze się zapowiadało...

Chciałaś jechać z muzyką - zwykle ładujesz mp3 po drodze czy masz taką wytrzymałą?
Hipek
- 11:51 wtorek, 1 września 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum