Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Wakacje 5

Wtorek, 15 czerwca 2021 Kategoria do 200, Kocia czytelnia
Km: 166.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 317m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Po nocy w lesie i pierwszych 30 km w siodle docieramy do wyjątkowo nieudanej inwestycji. Utopili tu ponad miliard złotych, pieniędzy wziętych po części z kieszeni każdego z nas. Miała być ostatnia wielka elektrownia węglowa w historii, a wyszła wielka lipa. Trwa właśnie rozbiórka. Również za nasze pieniądze.
 
Jedziemy potem do Ostrołęki. Czujemy irytację, ale myślę, że i bez tego miasto by nam się nie spodobało. Niczego ciekawego tu nie znajdujemy. W dodatku miasto jest wybitnie nieprzyjazne rowerzystom. Wobec ogromnego ruchu i wyjątkowo badziewnych ścieżek rowerowych, rywalizację tego miasta o Puchar Rowerowej Stolicy Polski przyjmujemy jako wybitnie nietrafiony żart.






Wyjeżdżamy z miasta wąską ścieżką przez most na Narwi. Na tym moście zaczepia mnie miły chłopak na rowerze. Uśmiecha się i życzy fajnej jazdy. Od razu robi się weselej. Za mostem jest McD. Odkąd zostały zlikwidowane kanapki z filetem z ryby, w zasadzie McD mogłyby dla mnie przestać istnieć. Reszta dań serwowanych w środku dnia jest dla mnie niejadalna. No chyba, że jest jeszcze rano. Wtedy mają jadalne bułki z pieczarkami i jajkiem. Jest akurat dobra pora, więc wbijamy. Na nieszczęście jest tu też wycieczka. Wszystko by było ok, gdyby nie koszmarna wychowawczyni, która cały czas się awanturuje z obsługą.


Dalsza trasa to przede wszystkim rozległe przestrzenie. Trochę wiatru, mocno ciepło. Przy okazji obserwuję coraz bardziej rosnące odczyny po ugryzieniu mrówki i już wiem, że to nie skończy się gładko. Jest późne popołudnie, tu gdzie jesteśmy apteki są nieczynne lub ich nie ma wcale. Jeszcze czuję się dobrze. Jeszcze mam czas.



Obiad jemy w Młynarzach, w restauracji przy DK 61.

Pod koniec dnia docieramy do Czerwonki i jest to najbardziej depresyjna gminna miejscowość, w jakiejkolwiek byliśmy. Nic tu nie ma. W miejscowym sklepiku, w upalny dzień - nie ma nawet produktu pierwszej potrzeby, tj. lodów.

Noc w lesie. Jest ładnie.



Mapa


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum