Westerplatte i Gdańsk
Poniedziałek, 18 marca 2019 Kategoria do 50, Kocia czytelnia, Kot w wielkim mieście
Km: | 20.15 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 179m | Sprzęt: Kolarzówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Budzik ustawiłam tak, by zadzwonił tuż przed wschodem słońca. Tak, abym mogła wystawić twarz z namiotu, o ile oczywiście będzie warto, o ile niebo nie będzie pełne chmur.
Noc minęła szybko. Spałam mocno na tyle, że nie potrzebowałam stoperków. Hałas całej tej wielkiej maszynerii po drugiej strony ulicy zupełnie mi nie przeszkadzał. Ranek wstał zimny - były tylko 4 stopnie na plusie. W poniedziałek rano jest tu inaczej niż w poranek niedzielny. Poprzednio było tu zupełnie pusto. Teraz przez gałęzie drzew mogę patrzeć na ludzi idących do pracy. Dziwne to uczucie: oglądać innych z ukrycia. Wstawiam wodę na kawę. Zjadam śniadanie i czuję, że to już czas złożyć obozowisko i pojechać pod Pomnik, a potem na miasto.
Pogoda jest niezwykła. Niebo to błękit poprzetykany chmurami. Podjeżdżam na plażę. Poza poszukiwaczem bursztynów i mną, nie ma tu nikogo. Potem jadę pod Pomnik Obrońców Westerplatte. Wieje! Wieje niesamowicie mocno! Pomnik stoi na odsłoniętej górce. Pod pomnikiem wywieja jest ogromna. Robię kilka zdjęć i uciekam na dół. Przenikliwe zimno i przeszywający wiatr nie pozwalają tu pobyć dłużej.
Dojazd do miasta w dużym wietrze. No ale dziś nigdzie mi się nie spieszy. Mogę sobie spokojnie jechać. Na Stare Miasto docieram chwilę po godzinie 8 i nie jest tu zupełnie pusto. Nie ma też jednak tłoku. Robię zdjęcia, a potem chowam się w kawiarni. Jak dobrze jest posiedzieć w cieple! Potem znowu wychodzę na miasto. I tak mija czas... przychodzi pora powrotu do domu.
Noc minęła szybko. Spałam mocno na tyle, że nie potrzebowałam stoperków. Hałas całej tej wielkiej maszynerii po drugiej strony ulicy zupełnie mi nie przeszkadzał. Ranek wstał zimny - były tylko 4 stopnie na plusie. W poniedziałek rano jest tu inaczej niż w poranek niedzielny. Poprzednio było tu zupełnie pusto. Teraz przez gałęzie drzew mogę patrzeć na ludzi idących do pracy. Dziwne to uczucie: oglądać innych z ukrycia. Wstawiam wodę na kawę. Zjadam śniadanie i czuję, że to już czas złożyć obozowisko i pojechać pod Pomnik, a potem na miasto.
Pogoda jest niezwykła. Niebo to błękit poprzetykany chmurami. Podjeżdżam na plażę. Poza poszukiwaczem bursztynów i mną, nie ma tu nikogo. Potem jadę pod Pomnik Obrońców Westerplatte. Wieje! Wieje niesamowicie mocno! Pomnik stoi na odsłoniętej górce. Pod pomnikiem wywieja jest ogromna. Robię kilka zdjęć i uciekam na dół. Przenikliwe zimno i przeszywający wiatr nie pozwalają tu pobyć dłużej.
Dojazd do miasta w dużym wietrze. No ale dziś nigdzie mi się nie spieszy. Mogę sobie spokojnie jechać. Na Stare Miasto docieram chwilę po godzinie 8 i nie jest tu zupełnie pusto. Nie ma też jednak tłoku. Robię zdjęcia, a potem chowam się w kawiarni. Jak dobrze jest posiedzieć w cieple! Potem znowu wychodzę na miasto. I tak mija czas... przychodzi pora powrotu do domu.
komentarze
nie pamiętam - kiedy mi się nigdzie nie śpieszyło :)))
Katana1978 - 14:16 niedziela, 24 marca 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!