Do Olsztyna
Niedziela, 10 maja 2015 Kategoria do 150
Uczestnicy
Km: | 132.27 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:55 | km/h: | 22.36 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 696m | Sprzęt: Kolarzówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miało padać, a tu piękna pogoda. Idziemy na śniadanie.
Wszystko pozamykane, ale trafia się jeden czynny lokal. Krynica Morska –
niedziela – wcześnie rano. Pierwsze śniadanie i drugie śniadanie.
Idziemy na prom do Fromborka. Rejs trwa grubo ponad godzinę. Raz, że jest to wycieczka, dwa – są tu mielizny, które trzeba ominąć. I pogoda zmienia się z chwili na chwilę. W oddali widać, że nad Krynicą już sino. My gdzieś na środku Zalewu Wiślanego. Chmura goni. Zaczyna padać. Wychodzimy z promu w strugach deszczu. Robimy fotki katedry i mkniemy do sklepu po foliówki na buty.
Nie pada długo. To przelotny deszcz. Pogoda jest dynamiczna. Pada jeszcze kilka razy. Ciemne chmury tańczą po niebie, które czasem jest błękitne.
Droga do Olsztyna widokowo jest wspaniała. Piękna. Moje oczy są najedzone tą drogą.
Sam Olsztyn to przebijanie się nieprzyjemną drogą i kostkowa droga dla rowerów. My asfaltem, a kierowcy wściekle trąbią. Ani oni przepisowo 50km/h. Ani my przepisowo ścieżką. Można nawzajem na siebie powarczeć. A jak można, to wzajemnie warczymy. Nieco.
Jedziemy koleją do Warszawy (do Poznania nic nie jedzie).
A potem czekam na dworcu centralnym w Warszawie aż półtorej godziny, odwiedzam McD.
O 23.30 siedzę w pociągu do Poznania. Ale pociąg nie rusza - jest opóźnienie.
Poznań – godzina 3.11 - niebo się przejaśnia, zaczyna się nowy dzień.
Dom – godzina 3.56.
Łóżko – 4.13. Zaraz trzeba będzie pójść do pracy.
Mapa:
Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/102656043294773462009...
Idziemy na prom do Fromborka. Rejs trwa grubo ponad godzinę. Raz, że jest to wycieczka, dwa – są tu mielizny, które trzeba ominąć. I pogoda zmienia się z chwili na chwilę. W oddali widać, że nad Krynicą już sino. My gdzieś na środku Zalewu Wiślanego. Chmura goni. Zaczyna padać. Wychodzimy z promu w strugach deszczu. Robimy fotki katedry i mkniemy do sklepu po foliówki na buty.
Nie pada długo. To przelotny deszcz. Pogoda jest dynamiczna. Pada jeszcze kilka razy. Ciemne chmury tańczą po niebie, które czasem jest błękitne.
Droga do Olsztyna widokowo jest wspaniała. Piękna. Moje oczy są najedzone tą drogą.
Sam Olsztyn to przebijanie się nieprzyjemną drogą i kostkowa droga dla rowerów. My asfaltem, a kierowcy wściekle trąbią. Ani oni przepisowo 50km/h. Ani my przepisowo ścieżką. Można nawzajem na siebie powarczeć. A jak można, to wzajemnie warczymy. Nieco.
Jedziemy koleją do Warszawy (do Poznania nic nie jedzie).
A potem czekam na dworcu centralnym w Warszawie aż półtorej godziny, odwiedzam McD.
O 23.30 siedzę w pociągu do Poznania. Ale pociąg nie rusza - jest opóźnienie.
Poznań – godzina 3.11 - niebo się przejaśnia, zaczyna się nowy dzień.
Dom – godzina 3.56.
Łóżko – 4.13. Zaraz trzeba będzie pójść do pracy.
Mapa:
Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/102656043294773462009...
komentarze
Kocie! Pięknie jeździsz. Świetnie się to ogląda i czyta. Jak zawsze zresztą.
Posłodziła. Starczy.
Uwielbiam taką dynamiczną pogodę. Jak zaczyna lać to zaczyna wnerwiać, ale widoki na niebo (i u mnie na góry) są wtedy moimi najulubieńszymi. lea - 06:25 środa, 13 maja 2015 | linkuj
Posłodziła. Starczy.
Uwielbiam taką dynamiczną pogodę. Jak zaczyna lać to zaczyna wnerwiać, ale widoki na niebo (i u mnie na góry) są wtedy moimi najulubieńszymi. lea - 06:25 środa, 13 maja 2015 | linkuj
Po takim weekendzie każdy byłby zombiakiem ;) Ładnie pojechane :)
starszapani - 21:33 wtorek, 12 maja 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!