Wpisy archiwalne w kategorii
Podsumowania
Dystans całkowity: | 89.86 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Suma podjazdów: | 305 m |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 29.95 km |
Więcej statystyk |
Kot cyfrowy
Środa, 30 grudnia 2020 Kategoria do 50, Podsumowania
Km: | 25.42 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Podsumowanie:
Udanej zabawy sylwestrowej i szczęścia w Nowym Roku życzę wszystkim, którzy tu bywają! :)
Udanej zabawy sylwestrowej i szczęścia w Nowym Roku życzę wszystkim, którzy tu bywają! :)
2015
Czwartek, 31 grudnia 2015 Kategoria Podsumowania, do 50
Km: | 28.11 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 136m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przejechane rowerem 25.607,54 km. Rok zamknięty.
Jak kolejne zamknięte drzwi.
Dziwna jest świadomość, że już niczego nie idzie zmienić, zrobić inaczej.
Ale może to i lepiej :).
Szczęśliwego Nowego Roku i udanej Zabawy Sylwestrowej życzę wszystkim moim Czytelnikom!
Jak kolejne zamknięte drzwi.
Dziwna jest świadomość, że już niczego nie idzie zmienić, zrobić inaczej.
Ale może to i lepiej :).
Szczęśliwego Nowego Roku i udanej Zabawy Sylwestrowej życzę wszystkim moim Czytelnikom!
100.000 km, czyli 4K
Poniedziałek, 23 marca 2015 Kategoria Podsumowania
Km: | 36.33 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 169m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tyle przejechałam na rowerze. Nie dziś, rzecz jasna ;)
To mój całkowity rowerowy przebieg, a okrągła cyferka wybiła wczoraj. Zajęło mi to dokładnie 11 lat, bez jednego dnia.
100.000 km, czyli 4 Koty
(1K = 25.000 km)
Teraz mogę lecieć na Księżyc ;))
To mój całkowity rowerowy przebieg, a okrągła cyferka wybiła wczoraj. Zajęło mi to dokładnie 11 lat, bez jednego dnia.
100.000 km, czyli 4 Koty
(1K = 25.000 km)
Teraz mogę lecieć na Księżyc ;))
Podsumowanie 2014
Środa, 31 grudnia 2014 Kategoria Kocia czytelnia, Podsumowania
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
„I nikt nie powie mi, że lepiej mogło być” :)
Miesiące:
styczeń 901,49 km,
luty 1320,1 km,
marzec 2118,23 km,
kwiecień 2338,10 km,
maj 2625,98 km,
czerwiec 2897,05 km,
lipiec 2230,44 km,
sierpień 3728,35 km,
wrzesień 2309,63 km,
październik 2365,45 km,
listopad 1802,21 km,
grudzień 1535,69 km
Łącznie przejechałam: 26.172,71 km, w przeliczeniu na "Koty" (1K = 25.000 km) to jest 1,05K.
Czas na rowerze: 53,91 doby
Ilość wyjść na rower: 371
W pionie: 121.567m
Najdłuższa trasa (2014) bez snu: 520,40 km.
Na mojego BSa w ciągu tego roku wchodzono aż 31934 razy. Miło mi!
Lepiej chyba być nie mogło.
Szczęśliwego Nowego Roku!
Tyk, tyk, tyk, tyk..... mijają kolejne
godziny i minuty nowego… 2014 roku. To już prawie wieczór. Siedzę przed
komputerem w kuchni. Przeglądam Internet. Nie dzieje się nic. Cóż może się
dziać późnym popołudniem w Nowy Rok?
I wtedy przypominam sobie, że miałam się zapisać na BS. Właśnie w ten dzień - 01.01.2014r.
Nowy Rok to przecież dobry moment za zaczynanie różnych rzeczy. Rejestruję się i wpisuję swoją pierwszą tegoroczną jazdę. I od razu jestem w czołówce dziewczyn. Trochę dziwnie się z tym czuję - ja, nowa, w czubie…
Czy to nie jest niestosowne, tak od razu włazić na świecznik?
Był to rok pełen niespodzianek. Gdyby ktoś mi na początku stycznia 2014r. powiedział, że:
-w rok przejadę ponad 26.000km (normalnie pracując, na pełen etat),
-popełnię szaleństwo i wystartuję w BBT,
-samotnie zrobię wiele bardzo długich tras (w tym BBT),
-poznam osobiście ludzi, których dotąd znałam jedynie z sieci (w szczególności Wilka, eranis, starsząpanią, waxmunda, Norberta)
nigdy w życiu bym w to nie uwierzyła.
Mile będę wspominała ten rok.
Zarówno długie samotne trasy jak np. trzysetkę w deszczu i wietrze pod granicę czeską, Kraków, Ełk, Warszawę, Dólsk pod Świeciem,
jak i wyjazdy wielodniowe: rowerowe wakacje (po raz pierwszy w stylu UL), wypady: do Pragi, na Pomorze Zachodnie, Wyprawkę Listopadową,
a także te zupełnie krótkie - dojazdy pracowe i inne podobne – tylko z pozoru znaczące niewiele. Z pozoru, bo liczy się przecież każdy metr ;).
Jeździłam w upale, w mrozie, z wiatrem, pod wiatr, w deszczu, w słońcu, nocą, za dnia....
Były chwile gdy miałam wszystkiego serdecznie dość i cieszyłam się wtedy, że jadę sama.
Były momenty, gdy na trasie było tak przejmująco pięknie, że bardzo żałowałam, że z nikim nie mogę dzielić swojego zachwytu.
Bywało, że jechałam z kimś i było idealnie lub... od ideału daleko.
Statystyka:
I wtedy przypominam sobie, że miałam się zapisać na BS. Właśnie w ten dzień - 01.01.2014r.
Nowy Rok to przecież dobry moment za zaczynanie różnych rzeczy. Rejestruję się i wpisuję swoją pierwszą tegoroczną jazdę. I od razu jestem w czołówce dziewczyn. Trochę dziwnie się z tym czuję - ja, nowa, w czubie…
Czy to nie jest niestosowne, tak od razu włazić na świecznik?
Był to rok pełen niespodzianek. Gdyby ktoś mi na początku stycznia 2014r. powiedział, że:
-w rok przejadę ponad 26.000km (normalnie pracując, na pełen etat),
-popełnię szaleństwo i wystartuję w BBT,
-samotnie zrobię wiele bardzo długich tras (w tym BBT),
-poznam osobiście ludzi, których dotąd znałam jedynie z sieci (w szczególności Wilka, eranis, starsząpanią, waxmunda, Norberta)
nigdy w życiu bym w to nie uwierzyła.
Mile będę wspominała ten rok.
Zarówno długie samotne trasy jak np. trzysetkę w deszczu i wietrze pod granicę czeską, Kraków, Ełk, Warszawę, Dólsk pod Świeciem,
jak i wyjazdy wielodniowe: rowerowe wakacje (po raz pierwszy w stylu UL), wypady: do Pragi, na Pomorze Zachodnie, Wyprawkę Listopadową,
a także te zupełnie krótkie - dojazdy pracowe i inne podobne – tylko z pozoru znaczące niewiele. Z pozoru, bo liczy się przecież każdy metr ;).
Jeździłam w upale, w mrozie, z wiatrem, pod wiatr, w deszczu, w słońcu, nocą, za dnia....
Były chwile gdy miałam wszystkiego serdecznie dość i cieszyłam się wtedy, że jadę sama.
Były momenty, gdy na trasie było tak przejmująco pięknie, że bardzo żałowałam, że z nikim nie mogę dzielić swojego zachwytu.
Bywało, że jechałam z kimś i było idealnie lub... od ideału daleko.
Statystyka:
- Rower podstawowy: 8.865,57 km
- Szosówka: 5.203,18 km
- Terenówka: 1.589,54 km
- CWC - ColnagoWorldCup – czyli przełajówka:10.514,42 km.
Miesiące:
styczeń 901,49 km,
luty 1320,1 km,
marzec 2118,23 km,
kwiecień 2338,10 km,
maj 2625,98 km,
czerwiec 2897,05 km,
lipiec 2230,44 km,
sierpień 3728,35 km,
wrzesień 2309,63 km,
październik 2365,45 km,
listopad 1802,21 km,
grudzień 1535,69 km
Łącznie przejechałam: 26.172,71 km, w przeliczeniu na "Koty" (1K = 25.000 km) to jest 1,05K.
Czas na rowerze: 53,91 doby
Ilość wyjść na rower: 371
W pionie: 121.567m
Najdłuższa trasa (2014) bez snu: 520,40 km.
Na mojego BSa w ciągu tego roku wchodzono aż 31934 razy. Miło mi!
Lepiej chyba być nie mogło.
Szczęśliwego Nowego Roku!