Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2017
Dystans całkowity: | 1458.88 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 34:19 |
Średnia prędkość: | 20.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.10 km/h |
Suma podjazdów: | 6798 m |
Maks. tętno maksymalne: | 173 (91 %) |
Suma kalorii: | 1327 kcal |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 50.31 km i 8h 34m |
Więcej statystyk |
Coraz bliżej święta
Wtorek, 21 marca 2017 Kategoria do 50
Km: | 30.28 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 130m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś pierwszy dzień kalendarzowej wiosny, a w najbliższy weekend zmieniamy czas na letni. Coraz bliżej święta:


Spotkanie
Poczuj smak zimy
Niedziela, 19 marca 2017 Kategoria do 100
Km: | 69.44 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:57 | km/h: | 23.54 |
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | 173173 ( 91%) | HRavg | |
1327: | 1327kcal | Podjazdy: | 281m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
To ostatnia niedziela tej zimy, delektowałam się:

(Jeszcze) zimowa nawijka:


(Jeszcze) zimowa nawijka:

Piątek
Piątek, 17 marca 2017 Kategoria do 50
Km: | 29.18 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 144m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jak ja nie lubię, nie cierpię wprost, jazdy po piaszczystej tarce! Wytrząsa kręgosłup, nadgarstki, rzęsy, kolana, łokcie i paznokcie.
Wyrywa myśli z głowy, ale one... zamieniają się w "nic", nim ktokolwiek je pozbiera i odczyta.
Wyrywa myśli z głowy, ale one... zamieniają się w "nic", nim ktokolwiek je pozbiera i odczyta.
Czwartek
Czwartek, 16 marca 2017 Kategoria do 50
Km: | 32.22 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 171m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Środa
Środa, 15 marca 2017 Kategoria do 50
Km: | 32.27 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 167m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wtorek
Wtorek, 14 marca 2017 Kategoria do 50
Km: | 30.84 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 152m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Poniedziałek
Poniedziałek, 13 marca 2017 Kategoria do 50
Km: | 28.39 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 148m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Las
Niedziela, 12 marca 2017 Kategoria do 50
Km: | 40.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 144m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nie planowałam dziś wyjścia na rower, ale siedząc w domu pomyślałam sobie, że mogę na chwilę wyskoczyć w teren i poszukać wiosny.


Mówią mi, że jestem "naj" :)
Sobota, 11 marca 2017 Kategoria do 150, Kocia czytelnia
Km: | 103.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:04 | km/h: | 20.37 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 432m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Poranek mija leniwie. Za oknem bieli się szron. Ani mi się
śni wychodzić z domu zanim te lodowate biele nie znikną. Czytam magazyn Ewy
Chodakowskiej i myślę sobie, że przydałoby się być bardziej fit. Więcej ruchu,
więcej sportu. O tak! Wcinam kolejne czekoladowe ciasteczka i obiecuję sobie,
że kiedyś się wezmę.
Biel za oknem w końcu znika, słońce nieśmiało przebija się na niebie, natomiast ja nieśmiało wystawiam nos z domu. Dziś w planach krótka wycieczka na południe. Przygotowałam się do niej należycie. Byłam na stronie gminy, pooglądałam zdjęcia zabytków, trasę wytyczyłam tak by po drodze odwiedzić też ciekawy most kolejowy.
Jarocin jest po drodze do Ostrowa Wlkp. Mija się go też jadąc rowerem do Kępna, albo do Krakowa. Wiele razy byłam przelotem, ale nigdy nie wpadłam na rynek. Nie widziałam pomnika glana, ani rzeźby z brązu przedstawiającej glany naturalnej wielkości.
Zaczynam od przebijania się do Swarzędza i prawie od razu mam dość. Trwają roboty drogowe i przejazd jest wprost okropny. Dość powiedzieć, że uciekam w okoliczne lasy, by uniknąć upierdliwej, miejskiej jazdy.
Tym razem wiatr mi sprzyja. Jedzie się wyjątkowo fajnie i lekko. Może to też dlatego, że dziś nie targam ze sobą sprzętu biwakowego. Sprawnie docieram do Środy Wlkp. Robię rundkę po rynku, potem zajeżdżam na Orlen. W sumie nie potrzebuję, ale kawę przecież mogę wypić :).
Zamotanie dopada mnie w Solcu. Raz po raz zerkam na gps. Zauważam, że pokazuje cały czas to samo miejsce. Tę samą prędkość. Nawet gdy stoję. Zawiecha! Nic nie działa, wyjmuję więc brutalnie jedną z baterii i odpalam od nowa. Uff, działa! Jestem jednak w niewłaściwym miejscu, pojechałam za daleko. Muszę zawrócić, by dotrzeć do pierwszej atrakcji dnia – mostu kolejowego. Motam się nieco. Nie wiem dlaczego. Jest coś dziwnego w tym Solcu. Gpsy głupieją. I ludzie też. Gruntówką docieram do przejazdu kolejowego, a potem gruntowym singlem jadę tuż pod nasypem, do mostu. Most jest piękny. Robię serię zdjęć i spacerkiem idę na drugą stronę. Potem kontynuuję jazdę terenem.
Dalsza droga do Jarocina mija spokojnie. Jadę tak jak na Ostrów. Po drodze jest jeszcze Radlin z ruinami pałacu Opalińskich. Nie potrafię obok nich przejechać obojętnie. Tym razem też robię zdjęcia. Zerkam na zegarek. Czas zagęszczać ruchy, Jarocin czeka!
W mieście najpierw odszukuję ukryty w parku pałac Radolińskich. Obecnie mieści się w nim schronisko młodzieżowe, dobrze wiedzieć. Kluczę po parkowych alejkach, potem jadę do centrum. Przed wjazdem na rynek idę pod pomnik glana. W końcu jestem w polskiej stolicy rocka. Jedyny chyba taki pomnik. Na rynku szukam odlanych z brązu glanów naturalnej wielkości. Znajduję je przy jednej z rynkowych ławeczek. Wyjmuję z sakwy zabrane specjalnie na tą okoliczność własne buciki…. A potem wyskakuję z butów spd i też ustawiam je obok.

Dworzec jest ostatnią na dziś atrakcją. Zabytkowy, ładnie zdobiony. Do pociągu wraz ze mną wsiada kilkuosobowa ekipa na kolarzówkach. Nie rozmawiamy, ale trochę się obserwujemy. Gadać zaczynamy dopiero na poznańskim dworcu. Daria, Maria i Piotr ze Zgrupki Luboń tak jak ja jechali dziś do Jarocina, rozmawia nam się tak fajnie, że przenosimy się do jednego z poznańskich pubów. W taki nieoczekiwany sposób kończę mój wyjazd :).
Mówią mi, że jestem naj :)
Biel za oknem w końcu znika, słońce nieśmiało przebija się na niebie, natomiast ja nieśmiało wystawiam nos z domu. Dziś w planach krótka wycieczka na południe. Przygotowałam się do niej należycie. Byłam na stronie gminy, pooglądałam zdjęcia zabytków, trasę wytyczyłam tak by po drodze odwiedzić też ciekawy most kolejowy.
Jarocin jest po drodze do Ostrowa Wlkp. Mija się go też jadąc rowerem do Kępna, albo do Krakowa. Wiele razy byłam przelotem, ale nigdy nie wpadłam na rynek. Nie widziałam pomnika glana, ani rzeźby z brązu przedstawiającej glany naturalnej wielkości.
Zaczynam od przebijania się do Swarzędza i prawie od razu mam dość. Trwają roboty drogowe i przejazd jest wprost okropny. Dość powiedzieć, że uciekam w okoliczne lasy, by uniknąć upierdliwej, miejskiej jazdy.
Tym razem wiatr mi sprzyja. Jedzie się wyjątkowo fajnie i lekko. Może to też dlatego, że dziś nie targam ze sobą sprzętu biwakowego. Sprawnie docieram do Środy Wlkp. Robię rundkę po rynku, potem zajeżdżam na Orlen. W sumie nie potrzebuję, ale kawę przecież mogę wypić :).
Zamotanie dopada mnie w Solcu. Raz po raz zerkam na gps. Zauważam, że pokazuje cały czas to samo miejsce. Tę samą prędkość. Nawet gdy stoję. Zawiecha! Nic nie działa, wyjmuję więc brutalnie jedną z baterii i odpalam od nowa. Uff, działa! Jestem jednak w niewłaściwym miejscu, pojechałam za daleko. Muszę zawrócić, by dotrzeć do pierwszej atrakcji dnia – mostu kolejowego. Motam się nieco. Nie wiem dlaczego. Jest coś dziwnego w tym Solcu. Gpsy głupieją. I ludzie też. Gruntówką docieram do przejazdu kolejowego, a potem gruntowym singlem jadę tuż pod nasypem, do mostu. Most jest piękny. Robię serię zdjęć i spacerkiem idę na drugą stronę. Potem kontynuuję jazdę terenem.
Dalsza droga do Jarocina mija spokojnie. Jadę tak jak na Ostrów. Po drodze jest jeszcze Radlin z ruinami pałacu Opalińskich. Nie potrafię obok nich przejechać obojętnie. Tym razem też robię zdjęcia. Zerkam na zegarek. Czas zagęszczać ruchy, Jarocin czeka!
W mieście najpierw odszukuję ukryty w parku pałac Radolińskich. Obecnie mieści się w nim schronisko młodzieżowe, dobrze wiedzieć. Kluczę po parkowych alejkach, potem jadę do centrum. Przed wjazdem na rynek idę pod pomnik glana. W końcu jestem w polskiej stolicy rocka. Jedyny chyba taki pomnik. Na rynku szukam odlanych z brązu glanów naturalnej wielkości. Znajduję je przy jednej z rynkowych ławeczek. Wyjmuję z sakwy zabrane specjalnie na tą okoliczność własne buciki…. A potem wyskakuję z butów spd i też ustawiam je obok.

Dworzec jest ostatnią na dziś atrakcją. Zabytkowy, ładnie zdobiony. Do pociągu wraz ze mną wsiada kilkuosobowa ekipa na kolarzówkach. Nie rozmawiamy, ale trochę się obserwujemy. Gadać zaczynamy dopiero na poznańskim dworcu. Daria, Maria i Piotr ze Zgrupki Luboń tak jak ja jechali dziś do Jarocina, rozmawia nam się tak fajnie, że przenosimy się do jednego z poznańskich pubów. W taki nieoczekiwany sposób kończę mój wyjazd :).
Mówią mi, że jestem naj :)