Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2016
Dystans całkowity: | 649.85 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 17:00 |
Średnia prędkość: | 18.18 km/h |
Suma podjazdów: | 3644 m |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 46.42 km i 8h 30m |
Więcej statystyk |
Karnawał_2
Niedziela, 31 stycznia 2016 Kategoria do 100, Kocia czytelnia
Uczestnicy
Km: | 81.31 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:43 | km/h: | 21.88 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 329m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Sen nie trwa długo. Ot tyle, by złapać choć trochę
świeżości i przeczekać solidne nocne załamanie pogody, tj. ulewę i wichurę.
Budzę się kompletnie zmęczona z zatkanym nosem. W dodatku jest zimno. Tylko
jeden stopień powyżej zera. Na trawach szron, kałuże lekko ścięte. Szybkie
śniadanko i w drogę. O Legnicę jedynie lekko zahaczamy, na Orlenie pijemy kawę. Po deszczu nie ma śladu, niebo nawet robi się błękitne i
wszystko dookoła zdaje się krzyczeć, że oto idzie wiosna. Wieje na potęgę. Nie
równo w plecy, lecz na ogół tylno-bocznie. W słońcu okolice wyglądają wyjątkowo
ładnie. Aż żal, że nie jest to prawdziwa, zielona wiosna. Nawierzchnie, podobnie
jak wczoraj, niezbyt dobre. W kilku miejscach był też kamienny bruk, który co
prawda ładnie wygląda, ale na rower nie jest zbyt przyjemny. Mimo deficytu snu
i pewnego zmęczenia wczorajszym dniem, idzie dziś jazda dość sprawnie i około
południa jesteśmy z powrotem na rynku w Żmigrodzie.
Mapa:
Zaliczone gminy: Legnica, Kunice, Prochowice, Wołów (4 gminy).Mapa:
Zdjęcia
Karnawał_1
Sobota, 30 stycznia 2016 Kategoria do 250, Kocia czytelnia
Uczestnicy
Km: | 227.83 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 13:17 | km/h: | 17.15 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1816m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasę zaprojektowałam na szybko, na kolanie, zupełny spontan.
Najpierw wykreśliłam jedną, potem drugą, trzecią…. Jak szalony rysownik, który
co chwilę zrywa kartkę, na której dopiero co zaczął prowadzić linię. Z
założenia trasa miała nie iść głównymi drogami, w miarę możliwości omijać
miasta, być ciekawa widokowo oraz w razie potrzeby miała być możliwa do
skrócenia.
Manewry linkowe
Poranek w Żmigrodzie jest pochmurny i wietrzny. Jak na przedostatni dzień stycznia jest dość ciepło. Początek idzie „świetnie”. Trzeba podciągnąć linkę zepsutego od długiego czasu hamulca przedniego. Planuję go nie używać, a podciągniecie linki ma mnie wyratować w razie potrzeby nagłego hamowania. Zwykle taki „manewr linkowy” wystarcza właśnie na jedno hamowanie, a potem klamka znowu się zapada i hamulec nie działa wcale.
7 m/s
Mimo znacznego poślizgu w stosunku do planu (jakieś dwie godziny) nastrajamy się optymistycznie do trasy i do walki z wiatrem, który wieje wg prognoz z prędkością 7 m/s. Wiatr ten przez najbliższe 150 km będzie nas gnębił przednio i przednio-bocznie. Bomba! Nie będzie od niego chwili wytchnienia… Ale czy ktoś obiecywał, że będzie słodko?
Ach, dzieje się!
Jazda idzie jak krew z nosa, a nawet gorzej, bo krew z nosa zwykle idzie dosyć szybko. Kilometry wcale nie uciekają. Tak jakby stoimy w miejscu. Coś tam jednak się dzieje, bo przecinamy Odrę, drogę krajową nr 94, autostradę A4, aż w końcu docieramy do Jawora. Piękny i spory Kościół Pokoju widać z daleka, więc skoro już tu jesteśmy – podjeżdżamy bliżej. Za Jaworem zaczynają się podjazdy. Wiatr cały czas przeszkadza, nawierzchnie są niezbyt dobre, no to aby jeszcze sobie dołożyć – podjazdy będą w sam raz. Idzie więc na pierwszy ogień podjazd przez Chełmiec. W przypływie nadmiaru mocy, gdzieś w tych okolicach, Garmin zrywa łańcuch. Szybkie skuwanie i dalejże pod górę. Lasy Parku Krajobrazowego Doliny Chełmy prezentują się świetnie. Szkoda tylko, że dzień się już powoli kończy.
W zastępstwie
Wieje paskudnie mocno. Najwyższy punkt trasy ma 612 m.n.p.m. Z tej wysokości widać w dole światła Jeleniej Góry. Jesteśmy całkiem blisko, ale do miasta nie zjedziemy. Zjazd po serpentynach do Dziwiszowa to niezła masakra – wieje tak, że aż przestawia, w dodatku nachylenie jest dość znaczne, a ja mam do dyspozycji tylko jeden sprawny hamulec. Wpadam w lekką panikę, klnę jak szewc - na swoją głupotę, że niesprawnym rowerem wybrałam się w taki teren. Po zjeździe zaczyna się powoli nawrotka. Wykręcamy na północny zachód i wiatr już tak nie przeszkadza. Ale idealnie przecież być nie może. No bo jak to tak? Skoro wiatr przestał być dużym problemem - coś musiało go zastąpić. Deszcz. Deszcz przy 6 stopniach powyżej zera, po 150 km jazdy pod wiatr, to jest to czego nam było potrzeba do szczęścia. Przy życiu trzyma mnie myśl o Lwówku Śląskim. To nieco większe miasteczko. Jak będzie dogodne miejsce – zje się w cieple obiad.
Jedno zdjęcie
Takie miejsce udaje się znaleźć. Jemy więc dwudaniowy obiad, pijemy kawę oraz herbatę. Oj, dużo tego dobrego! Aż za dużo, bo ciężko potem jechać z pełnym żołądkiem. Pada z krótkimi przerwami cały czas. W tym uroczym deszczyku docieramy do Złotoryi. Ładnie tu, ale z obawy przed utopieniem aparatu robię tylko jedno zdjęcie. Musi wystarczyć.
Karnawał
Sobota płynnie przechodzi w niedzielę. Jak karnawał, to karnawał, sobotnia impreza nie może się przecież skończyć przed północą! Tak więc balujemy do 01:10, kiedy to jak porządni imprezowicze po udanej balandze łapiemy poziom.
Mapa:
Zaliczone gminy: Brzeg Dolny, Miękinia, Środa Śl., Udanin, Wądroże Wielkie, Mściwojów, Jawor, Męcinka, Świerzawa, Wojcieszów, Jeżów Sudecki, Wleń, Lubomierz, Lwówek Śląski, Pielgrzymka, Złotoryja obszar wiejski, Złotoryja miasto, Miłkowice (18 gmin).
Zdjęcia
Manewry linkowe
Poranek w Żmigrodzie jest pochmurny i wietrzny. Jak na przedostatni dzień stycznia jest dość ciepło. Początek idzie „świetnie”. Trzeba podciągnąć linkę zepsutego od długiego czasu hamulca przedniego. Planuję go nie używać, a podciągniecie linki ma mnie wyratować w razie potrzeby nagłego hamowania. Zwykle taki „manewr linkowy” wystarcza właśnie na jedno hamowanie, a potem klamka znowu się zapada i hamulec nie działa wcale.
7 m/s
Mimo znacznego poślizgu w stosunku do planu (jakieś dwie godziny) nastrajamy się optymistycznie do trasy i do walki z wiatrem, który wieje wg prognoz z prędkością 7 m/s. Wiatr ten przez najbliższe 150 km będzie nas gnębił przednio i przednio-bocznie. Bomba! Nie będzie od niego chwili wytchnienia… Ale czy ktoś obiecywał, że będzie słodko?
Ach, dzieje się!
Jazda idzie jak krew z nosa, a nawet gorzej, bo krew z nosa zwykle idzie dosyć szybko. Kilometry wcale nie uciekają. Tak jakby stoimy w miejscu. Coś tam jednak się dzieje, bo przecinamy Odrę, drogę krajową nr 94, autostradę A4, aż w końcu docieramy do Jawora. Piękny i spory Kościół Pokoju widać z daleka, więc skoro już tu jesteśmy – podjeżdżamy bliżej. Za Jaworem zaczynają się podjazdy. Wiatr cały czas przeszkadza, nawierzchnie są niezbyt dobre, no to aby jeszcze sobie dołożyć – podjazdy będą w sam raz. Idzie więc na pierwszy ogień podjazd przez Chełmiec. W przypływie nadmiaru mocy, gdzieś w tych okolicach, Garmin zrywa łańcuch. Szybkie skuwanie i dalejże pod górę. Lasy Parku Krajobrazowego Doliny Chełmy prezentują się świetnie. Szkoda tylko, że dzień się już powoli kończy.
W zastępstwie
Wieje paskudnie mocno. Najwyższy punkt trasy ma 612 m.n.p.m. Z tej wysokości widać w dole światła Jeleniej Góry. Jesteśmy całkiem blisko, ale do miasta nie zjedziemy. Zjazd po serpentynach do Dziwiszowa to niezła masakra – wieje tak, że aż przestawia, w dodatku nachylenie jest dość znaczne, a ja mam do dyspozycji tylko jeden sprawny hamulec. Wpadam w lekką panikę, klnę jak szewc - na swoją głupotę, że niesprawnym rowerem wybrałam się w taki teren. Po zjeździe zaczyna się powoli nawrotka. Wykręcamy na północny zachód i wiatr już tak nie przeszkadza. Ale idealnie przecież być nie może. No bo jak to tak? Skoro wiatr przestał być dużym problemem - coś musiało go zastąpić. Deszcz. Deszcz przy 6 stopniach powyżej zera, po 150 km jazdy pod wiatr, to jest to czego nam było potrzeba do szczęścia. Przy życiu trzyma mnie myśl o Lwówku Śląskim. To nieco większe miasteczko. Jak będzie dogodne miejsce – zje się w cieple obiad.
Jedno zdjęcie
Takie miejsce udaje się znaleźć. Jemy więc dwudaniowy obiad, pijemy kawę oraz herbatę. Oj, dużo tego dobrego! Aż za dużo, bo ciężko potem jechać z pełnym żołądkiem. Pada z krótkimi przerwami cały czas. W tym uroczym deszczyku docieramy do Złotoryi. Ładnie tu, ale z obawy przed utopieniem aparatu robię tylko jedno zdjęcie. Musi wystarczyć.
Karnawał
Sobota płynnie przechodzi w niedzielę. Jak karnawał, to karnawał, sobotnia impreza nie może się przecież skończyć przed północą! Tak więc balujemy do 01:10, kiedy to jak porządni imprezowicze po udanej balandze łapiemy poziom.
Mapa:
Zaliczone gminy: Brzeg Dolny, Miękinia, Środa Śl., Udanin, Wądroże Wielkie, Mściwojów, Jawor, Męcinka, Świerzawa, Wojcieszów, Jeżów Sudecki, Wleń, Lubomierz, Lwówek Śląski, Pielgrzymka, Złotoryja obszar wiejski, Złotoryja miasto, Miłkowice (18 gmin).
Zdjęcia
Praca
Piątek, 29 stycznia 2016 Kategoria do 50
Km: | 30.61 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 136m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca
Czwartek, 28 stycznia 2016 Kategoria do 50
Km: | 30.32 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 116m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca
Środa, 27 stycznia 2016 Kategoria do 50
Km: | 28.71 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 143m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca
Wtorek, 26 stycznia 2016 Kategoria do 50
Km: | 30.09 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 137m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca
Poniedziałek, 25 stycznia 2016 Kategoria do 50
Km: | 29.64 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 135m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rano w deszczu, wieczorem we mgle.
Blue
Bal
Sobota, 23 stycznia 2016 Kategoria do 50
Km: | 35.81 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | -4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 139m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jak to w karnawale - wielki bal na sto par.
... nikt nie tańczył.
... nikt nie tańczył.