Pewnego dnia, latem
Sobota, 16 września 2023 Kategoria do 150, Kocia czytelnia, Wielanowo
Km: | 126.49 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:36 | km/h: | 19.17 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 150150 | HRavg | 120 |
1924: | 1924kcal | Podjazdy: | 576m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przyjechałam tu, do Okonka, wczoraj po pracy. Koleją, z rowerem. Noc pod namiotem, pierwsza od dawna. Rzeczywistość nie była zgodna z oczekiwaniami. Chciałam posłuchać nocą rykowiska, a... słuchałam muzyki. Ktoś do mniej więcej 2 w nocy puszczał muzykę. Głośno. Blisko mnie. Nie zakładałam stoperów. To była dziwna noc. Muzyka była w moim stylu, a nagłośnienie doskonałej jakości. Totalne zaskoczenie. Budziłam się i zasypiałam na zmianę, a otulała mnie muzyka.
Poranek był słoneczny, a dalej było tylko lepiej, bo temperatura szybowała w górę, aż nastał ciepły dzień późnego lata.
To nie była jazda. To była rowerowa wędrówka. Wszystko działo się bez pośpiechu, na wszystko miałam czas. Na początku odwiedziłam Kłomino. Kiedyś stały tu zrujnowane bloki. Tajne miasto. Dziś prawie nie ma śladu. Ale jest pamięć. Jeździłam po ulicach Kłomina. Obserwowałam upływ czasu.
To nie była jazda. To była rowerowa wędrówka. Wszystko działo się bez pośpiechu, na wszystko miałam czas. Na początku odwiedziłam Kłomino. Kiedyś stały tu zrujnowane bloki. Tajne miasto. Dziś prawie nie ma śladu. Ale jest pamięć. Jeździłam po ulicach Kłomina. Obserwowałam upływ czasu.
Potem były Zalewy Nadarzyckie. A następnie Borne Sulinowo. Tu przeszłość i przyszłość idą obok siebie za rękę.
Nowe.
Odnowione.
Stare.
Okna, w których widać życie i puste okna, przez które widać niebo.
Podchodzę blisko. Rower trochę przeszkadza, ale targam go obok siebie. Nie da się wejść. Zamurowane. Może tak jest lepiej.
Nowe.
Odnowione.
Stare.
Okna, w których widać życie i puste okna, przez które widać niebo.
Podchodzę blisko. Rower trochę przeszkadza, ale targam go obok siebie. Nie da się wejść. Zamurowane. Może tak jest lepiej.
Następnie jest Komorze, Czarne Wielkie, Barwice. Różne górki, najróżniejszej jakości asfalty.
Wszystko to nawijam na korbę i gdy docieram do Krosina wiem, że to już blisko. Przecież nigdzie się nie spieszę. Przecież jeszcze nie jest późno. Do Wielanowa docieram pewnie około 17 i stoję tu przez chwilę. Ruszam do Nosibądów, tam jest sklep, a w nim woda. Od razu zbiega się kilku miejscowych. Pytają skąd się tu wzięłam, bo ładni ludzie się tu przecież nie pojawiają. Śmieję się. Pytam o kościół, widzę, że jest w remoncie. Mówią, że od kilku lat i końca nie widać. Starszy pan opowiada, że w dzieciństwie był tu ministrantem. Całe życie w Nosibądach. Może to bezpieczniej i lepiej nie oddalać się zanadto od domu...
Ostawiam rower. Obchodzę kościół dookoła. Zaglądam w zakamarki. Szukam, sama nie wiem czego. Zamknięte.
Wszystko to nawijam na korbę i gdy docieram do Krosina wiem, że to już blisko. Przecież nigdzie się nie spieszę. Przecież jeszcze nie jest późno. Do Wielanowa docieram pewnie około 17 i stoję tu przez chwilę. Ruszam do Nosibądów, tam jest sklep, a w nim woda. Od razu zbiega się kilku miejscowych. Pytają skąd się tu wzięłam, bo ładni ludzie się tu przecież nie pojawiają. Śmieję się. Pytam o kościół, widzę, że jest w remoncie. Mówią, że od kilku lat i końca nie widać. Starszy pan opowiada, że w dzieciństwie był tu ministrantem. Całe życie w Nosibądach. Może to bezpieczniej i lepiej nie oddalać się zanadto od domu...
Ostawiam rower. Obchodzę kościół dookoła. Zaglądam w zakamarki. Szukam, sama nie wiem czego. Zamknięte.
A potem wracam do Wielanowa. Jest ciepło, jest późne lato. Siedzę na drewnianej ławce na dworcu. Obok kwitną kwiaty. Nie dzieje się nic szczególnego.
I... nie wiem, czy chcę wracać tu w listopadzie.
A gdy nadchodzi wieczór, biorę rower i wnikam w las. Rozbijam namiot. Są wrzosy i jest rykowisko.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!