Świętokrzyskie_3
Niedziela, 30 października 2022 Kategoria do 150, Kocia czytelnia
Km: | 140.90 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:46 | km/h: | 18.14 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1333m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Był to dziwny poranek. Budzik zadzwonił, gdy jeszcze było ciemno, zgodnie z planem. A potem, niezgodnie z planem, zaczął padać deszcz. Sprawdziłam sytuację na mapie radarowej i uznałam, że warto to przeczekać. W ten sposób miałam dodatkową godzinę leżenia oraz... godzinę mniej czasu na jazdę. Nie lubię zaliczania gmin po ciemku, gdyż zaliczam po to by coś widzieć, a nie by nudzić się w ciemnościach i wyobrażać sobie widoki. Od początku zatem wiedziałam, że jeśli chcę zrobić zaplanowaną trasę, to wobec krótkiego dnia, nie mam czasu na obijanie się, ani na dodatkowe atrakcje.
Po deszczu poranek niestety jest mglisty, a na niebie wisi dużo niskich chmur, które skutecznie zasłaniają widoki na okoliczne wzgórza. Wjeżdżam na moment do Świętokrzyskiego Parku Narodowego i od razu myślę sobie, że fajniej by tu było być pieszo, a nie tak tylko na chwilę, rowerem. Początek trasy jest mocno pagórkowaty i bardzo żałuję, że akurat trafiła się taka pogoda! Z widoków nici. Pierwszą przerwę robię około 50 km trasy, na Orlenie w Łagowie. Kawa i zapiekanka są w sumie przy okazji. Głównym celem było uzupełnienie benzyny w butli od kuchenki, by wieczorem móc zagotować wodę na obiad, a rano na kawę.
Potem mijam tereny kopalniane. Przed jednym ze zjazdów przy kopalni spotykam starszą kobietę. Robię akurat zdjęcia i zaczynamy rozmowę. Lubię takie spotkania na trasie.
Dzień kończę w lesie, w okolicach Pierzchnicy. Uczucia mam mieszane. Z jednej strony mogę być zadowolona, gdyż przejechałam całą trasę na dziś zgodnie z planem, przed ciemnością. Z drugiej czuję niedosyt. Dzień jest już chyba zbyt krótki, by robić trasy tej długości w nowym terenie. W końcu nie o dystans tu chodzi, a nowe miejsca i czas, by je lepiej poznać.
Zaliczone gminy: Bieliny, Łagów, Baćkowice, Iwaniska, Bogoria, Pierzchnica.
Ciąg dalszy
Po deszczu poranek niestety jest mglisty, a na niebie wisi dużo niskich chmur, które skutecznie zasłaniają widoki na okoliczne wzgórza. Wjeżdżam na moment do Świętokrzyskiego Parku Narodowego i od razu myślę sobie, że fajniej by tu było być pieszo, a nie tak tylko na chwilę, rowerem. Początek trasy jest mocno pagórkowaty i bardzo żałuję, że akurat trafiła się taka pogoda! Z widoków nici. Pierwszą przerwę robię około 50 km trasy, na Orlenie w Łagowie. Kawa i zapiekanka są w sumie przy okazji. Głównym celem było uzupełnienie benzyny w butli od kuchenki, by wieczorem móc zagotować wodę na obiad, a rano na kawę.
Potem mijam tereny kopalniane. Przed jednym ze zjazdów przy kopalni spotykam starszą kobietę. Robię akurat zdjęcia i zaczynamy rozmowę. Lubię takie spotkania na trasie.
Dzień kończę w lesie, w okolicach Pierzchnicy. Uczucia mam mieszane. Z jednej strony mogę być zadowolona, gdyż przejechałam całą trasę na dziś zgodnie z planem, przed ciemnością. Z drugiej czuję niedosyt. Dzień jest już chyba zbyt krótki, by robić trasy tej długości w nowym terenie. W końcu nie o dystans tu chodzi, a nowe miejsca i czas, by je lepiej poznać.
Zaliczone gminy: Bieliny, Łagów, Baćkowice, Iwaniska, Bogoria, Pierzchnica.
Ciąg dalszy
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!