PGR_4
Wtorek, 9 sierpnia 2022 Kategoria do 100, Kocia czytelnia, PGR_2022
Km: | 55.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1195m | Sprzęt: Terenówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do mety pozostało już tylko 55,83 km. To nie jest dużo,
jednak po drodze było jeszcze całkiem sporo terenu i to dość wrednego, z dużymi
jak buraki cukrowe, luźnymi kamieniami. Jechać po tym nie umiałam, iść też było
ciężko. To taki teren, w którym o złamanie lub zwichnięcie kostki nietrudno.
Lepiej zrobiło się dopiero na ścieżkach nad jeziorem Czorsztyńskim. W Nowej Białej w sklepiku kupiliśmy bułki. Potem była droga na Dursztyn. Dość dobrze zapamiętałam długą prostą po wąskim asfalcie, mocno pod górę. Potem Łapsze Wyżne i podjazd na Łapszankę. Tradycyjnie w całości zrobiłam go w siodle. Po drodze Krzyś zwrócił moją uwagę na koty. Były przy domkach, po obu stronach drogi. Łapszanka to kocia góra!
Przy kapliczce krótki stop, by popatrzeć na okolicę i ruszyliśmy na ostatni odcinek do mety. Wiadomo, co dalej: Jurgów, okropne Brzegi i wreszcie meta na Głodówce. Tym razem czułam się na tyle zmęczona, że Brzegi częściowo zrobiłam z buta. Potem dojazd 2 km do mety po DW 960 – nic przyjemnego. PGR odbywa się jednak w sierpniu i jest tu zupełnie inaczej niż podczas MPP we wrześniu. Droga była pełna samochodów i ta ostatnia prosta do mety była z tego powodu bardzo nieprzyjemna.
Na mecie zameldowaliśmy się z czasem: 76 godzin i 13 minut.
W tym czasie przejechaliśmy łącznie 530,46 km, z 9 363 m przewyższenia.
Lepiej zrobiło się dopiero na ścieżkach nad jeziorem Czorsztyńskim. W Nowej Białej w sklepiku kupiliśmy bułki. Potem była droga na Dursztyn. Dość dobrze zapamiętałam długą prostą po wąskim asfalcie, mocno pod górę. Potem Łapsze Wyżne i podjazd na Łapszankę. Tradycyjnie w całości zrobiłam go w siodle. Po drodze Krzyś zwrócił moją uwagę na koty. Były przy domkach, po obu stronach drogi. Łapszanka to kocia góra!
Przy kapliczce krótki stop, by popatrzeć na okolicę i ruszyliśmy na ostatni odcinek do mety. Wiadomo, co dalej: Jurgów, okropne Brzegi i wreszcie meta na Głodówce. Tym razem czułam się na tyle zmęczona, że Brzegi częściowo zrobiłam z buta. Potem dojazd 2 km do mety po DW 960 – nic przyjemnego. PGR odbywa się jednak w sierpniu i jest tu zupełnie inaczej niż podczas MPP we wrześniu. Droga była pełna samochodów i ta ostatnia prosta do mety była z tego powodu bardzo nieprzyjemna.
Na mecie zameldowaliśmy się z czasem: 76 godzin i 13 minut.
W tym czasie przejechaliśmy łącznie 530,46 km, z 9 363 m przewyższenia.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!