Pyra Trail
Sobota, 11 czerwca 2022 Kategoria do 350, Kocia czytelnia
Km: | 304.68 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 17:57 | km/h: | 16.97 |
Pr. maks.: | 35.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1005m | Sprzęt: Terenówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po raz trzeci zdecydowałam się wystartować w długim, terenowym maratonie Pyra Trail. Pogoda była świetna. Słonecznie i ciepło. Choć pamiętając, jak bardzo prognozy potrafią się nie sprawdzić, zabrałam ze sobą w podsiodłówce koszulkę termiczną, deszczówkę, a nawet grubego polara! To chyba się nazywa trauma termiczna :)
Najgorzej, najtrudniej i dla mnie zupełnie nieprzejezdnie było na singlach nad Wartą. Cały ten odcinek kilku km zrobiłam z papcia, tracąc mnóstwo czasu i będąc wyprzedzaną chyba przez cały peleton. W dodatku ubrana od stóp do głów, bo zarośla były takie, że wydawało mi się, że jest to jedno wielkie siedlisko kleszczy. Dopiero w Bolechowie-Osiedlu, na przystanku autobusowym, zdjęłam rękawki, nogawki i czapkę i od razu zrobiło się milej i przyjemniej.
Przystanków nie robiłam dużo. Pierwszy w Pławnie, potem we Wronczynie i dalej jeszcze może ze 2 sklepy i na koniec stacja Orlenu, przed nocą. Przede wszystkim trzeba było uzupełniać picie. W tym gorącu schodziło ono szybko!
Trasa, poza singlami nad Wartą prawie w całości przejezdna. Piaskownic dużo na szczęście nie było. Na metę dojechałam krótko po 3 w nocy, uzyskując czas brutto 20 godzin i 30 minut oraz 4 miejsce wśród kobiet.
Najgorzej, najtrudniej i dla mnie zupełnie nieprzejezdnie było na singlach nad Wartą. Cały ten odcinek kilku km zrobiłam z papcia, tracąc mnóstwo czasu i będąc wyprzedzaną chyba przez cały peleton. W dodatku ubrana od stóp do głów, bo zarośla były takie, że wydawało mi się, że jest to jedno wielkie siedlisko kleszczy. Dopiero w Bolechowie-Osiedlu, na przystanku autobusowym, zdjęłam rękawki, nogawki i czapkę i od razu zrobiło się milej i przyjemniej.
Przystanków nie robiłam dużo. Pierwszy w Pławnie, potem we Wronczynie i dalej jeszcze może ze 2 sklepy i na koniec stacja Orlenu, przed nocą. Przede wszystkim trzeba było uzupełniać picie. W tym gorącu schodziło ono szybko!
Trasa, poza singlami nad Wartą prawie w całości przejezdna. Piaskownic dużo na szczęście nie było. Na metę dojechałam krótko po 3 w nocy, uzyskując czas brutto 20 godzin i 30 minut oraz 4 miejsce wśród kobiet.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!