Throwback
Piątek, 4 czerwca 2021 Kategoria do 200, Kocia czytelnia
Km: | 177.58 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 578m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Od samego rana towarzyszy mi bardzo dobra pogoda. Jest słonecznie,
niebo błękitne, ciepło – ale na szczęście nie upalnie.
Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów, to jazda przez same wioski. Łagodne, sielskie krajobrazy.
Od czasu do czasu klimatyczne, stare kościółki.
Trafia się jeden dłuższy odcinek gruntowy, który przemierzam częściowo pieszo, a częściowo rowerem. Kilka kilometrów takiej drogi. W jednym z wiejskich sklepików kupuję czereśnie. Moje ulubione owoce.
Pierwszym i w zasadzie jedynym dziś miastem jest Ostrów Mazowiecka. Wyjątkowo dziwne miejsce. Koncentruje się tu cały ruch. Tak jakby wszystkie samochody miały się zjechać właśnie w Ostrowii. Można tu zrobić całkiem miłe dla oka zdjęcie, które zasugeruje, że to przyjemne miasto. Jednak aby taki kadr uchwycić, trzeba trafić na przerwę w nieomal nieprzerwanie płynącym strumieniu samochodów.
Hałas i ciepło. Jest jakoś tak…. drażniąco.
W końcówce dnia na niebie zaczynają się pojawiać dziwne chmury. Tak, jakby zbierało się na burzę. Jednak mimo to, nic się nie dzieje. Jest spokojnie.
Czas upływa i wieczór jest o krok. Tymczasem ogarnia mnie zupełnie beztroski nastrój. Siadam na przystanku autobusowym, blisko starego młyna wodnego. Macham w powietrzu nogami i zjadam resztkę czereśni. W gospodarstwie po drugiej stronie drogi bawią się dzieci. Przez chwilę sama czuję się, jakbym wróciła do dzieciństwa. W powietrzu unosi się zapach lata.
Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów, to jazda przez same wioski. Łagodne, sielskie krajobrazy.
Od czasu do czasu klimatyczne, stare kościółki.
Trafia się jeden dłuższy odcinek gruntowy, który przemierzam częściowo pieszo, a częściowo rowerem. Kilka kilometrów takiej drogi. W jednym z wiejskich sklepików kupuję czereśnie. Moje ulubione owoce.
Pierwszym i w zasadzie jedynym dziś miastem jest Ostrów Mazowiecka. Wyjątkowo dziwne miejsce. Koncentruje się tu cały ruch. Tak jakby wszystkie samochody miały się zjechać właśnie w Ostrowii. Można tu zrobić całkiem miłe dla oka zdjęcie, które zasugeruje, że to przyjemne miasto. Jednak aby taki kadr uchwycić, trzeba trafić na przerwę w nieomal nieprzerwanie płynącym strumieniu samochodów.
Hałas i ciepło. Jest jakoś tak…. drażniąco.
W końcówce dnia na niebie zaczynają się pojawiać dziwne chmury. Tak, jakby zbierało się na burzę. Jednak mimo to, nic się nie dzieje. Jest spokojnie.
Czas upływa i wieczór jest o krok. Tymczasem ogarnia mnie zupełnie beztroski nastrój. Siadam na przystanku autobusowym, blisko starego młyna wodnego. Macham w powietrzu nogami i zjadam resztkę czereśni. W gospodarstwie po drugiej stronie drogi bawią się dzieci. Przez chwilę sama czuję się, jakbym wróciła do dzieciństwa. W powietrzu unosi się zapach lata.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!