Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Uczcić najdłuższe noce

Niedziela, 20 grudnia 2020 Kategoria do 50, Kocia czytelnia
Km: 48.90 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Kiedy budzę się rano, na plaży jest szron.





Spałam kilkanaście godzin, wykorzystując do cna jedną z najdłuższych nocy roku. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spałam aż tak długo! Tradycyjnie zaczynam dzień od gotowania wody na kawę i zjedzenia śniadania. Potem zwijam graty i jadę. Płyty betonowe są lekko oszronione. Prawdziwe lodowisko zaczyna się jednak wraz z wyjazdem na asfalt. Na początku jest to droga przeznaczona wyłącznie dla rowerów, potem pojawia się zwykła ulica, a przy niej ścieżka. Jadę ścieżką, bo jest bliżej drzew i dostała ona nocą mniej zimna, dzięki czemu nie jest aż tak biała od szronu jak szosa. W ten sposób docieram do Jarosławca. Z naprzeciwka bardzo powoli jedzie samochód. Kierowca sprawdza stan drogi, naciskając mocniej hamulce i samochód efektownie ustawia się bokiem. Jadę pod latarnię morską i pomnik rybaka, a następnie do Przystani Rybackiej, zobaczyć kolorowe kutry.



Przystań tradycyjnie nie zawodzi oczekiwań.



Za Jarosławcem droga ucieka w głąb lądu. Znowu daje się odczuć wiatr.



Cały czas jest też ślisko. Jakoś nauczyłam się po tym jechać, nawet całkiem szybko.



Morze widzę ponownie dopiero u celu tego wyjazdu, tj. w Ustce. W miasteczku robię małe zakupy na podróż pociągiem, a potem jadę nad morze.



Jestem głodna i rozglądam się za jakąś czynną knajpką z rybami. Szczęśliwie udaje mi się taką znaleźć. Zamawiam dorsza z frytkami i surówką oraz herbatę. Właściciele widząc, że jestem zmarznięta i z rowerem, wyświadczają mi uprzejmość i pozwalają zjeść w środku, w miejscu nieco osłoniętym przed wzrokiem spacerowiczów. Miło!



Posilona idę na plażę. Wieje, że hej! Jak to zimą nad naszym morzem.



Spędzam tu jeszcze trochę czasu, kręcę się po promenadzie, po czym jadę na dworzec kolejowy. Okazuje się, że jest on w remoncie i trochę trzeba się przedzierać. Pociągiem docieram do Słupska, skąd przesiadam się na Poznań. To był udany, zimowy weekend z rowerem i namiotem. W dodatku wracam do domu wyspana, jak nigdy!

komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum