Wielanowo
Niedziela, 1 listopada 2020 Kategoria do 300, Kocia czytelnia, Wielanowo
Km: | 258.91 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 12:45 | km/h: | 20.31 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1127m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
W dzień
Ta zieleń jest inna, niepodobna do wiosny, ani do lata. Ciemna, przygaszona. I zieleń dziwnie blada, bez życia.
Listopadowe kwiaty są jak ci, którzy przyszli za późno, nie wiedząc, że to nie czas i miejsce…
Rude i zielone paprocie stroszą pióropusze. Mchy miękkie i zimne, opite deszczem.
W nocy
Jak to jest z czasem? Pierwsza w nocy. Druga nad ranem. To ten moment, gdy noc pochyla się nad dniem.
Pochylam głowę nad zniczem, który zaraz ustawię pod zamkniętą cmentarną bramą. 1:25.
Noc to, czy już nad ranem?
W dzień
Ukradli księżyc i ukradli słońce. Zabrali, w zamian nie dając nic. Pełnia inna niż wszystkie – to noc doskonale czarna. Dzień bez ani jednego przebłysku słońca. Mgła spowija nas…
W dzień
Niski gruntowy peron. Ziemia jest ubita i rośnie tu trawa. Dworzec tonie w kwiatach. Pociąg towarowy wtacza się powoli. Pociąg osobowy wjedzie dziś wyjątkowo na drugi tor.
W nocy
Pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Listopad wiatrem szarpie drzewa, zrywa liście. Tak jakby chciał wszystkie kolory rzucić na ziemię już teraz. Przenika chłodem do szpiku kości. Częstuje deszczem. I otula mgłą.
W nocy
Pusto. W cieple, w domach, chowają się ludzie. Patrzę w okna mijanych domów. Mogłabym być jak oni.
W dzień
A gdyby tak pozwiedzać Wielanowo…
Kilka domków. Ulica. Krzyż. Zakład torfowy. Czas stoi. Czas płynie.
W nocy
Noc jest trudna. Oczy mi się zamykają. Nie ma muzyki, nie ma widoków. Jest tylko zimny wiatr. Liście, które tańczą na drodze.
Rano
W Dolinie Noteci krzyczą rozpaczliwie ptaki. Na szarym od mijającej nocy niebie widzę klucze. W grupie jest łatwiej.
Więc o co ten krzyk?
Rano
Czarne.
Czarno-szare.
Szare.
Noc zamieniła się w dzień.
W dzień
Trudna i dziury. Szczecinek i zakazy we mgle. Czarne i herbata.
W nocy
Jedyne takie miejsce. Na końcu mojej drogi jest pełna uroku mała stacja kolejowa. Niczego więcej nie potrzeba. Usiądę na drewnianej parkowej ławce, która tam jest.
W dzień
Rzęsiście. Na chwilę. Na zimo. Kropla za kroplą.
W nocy
Nie jestem wystarczająco smutna. Ta noc, ta trasa. Czy jadąc do Wielanowa powinno się być smutnym? Przez pierwsze 50 km myślę sobie, że wrócę do domu. Zawrócę teraz zaraz. I pójdę spać.
W dzień
Zapach opadłych liści. Klonowe pachną najmocniej. Głęboki wdech. Zapach lasu. Trochę drewnianego kościoła, trochę świeżo zatemperowanych ołówków. Stęchlizna i wilgoć i… coś jeszcze. Jesień to nie tylko barwy.
Wszystkich Świętych
Kolorowe kwiaty rozczulają. Tak jak zielone jeszcze pomidory, które nie zdążą nabrać kolorów, nim listopad rozgości się tu na dobre. Na stacji w Wielanowie błąkają się cienie minionego lata…
Ta zieleń jest inna, niepodobna do wiosny, ani do lata. Ciemna, przygaszona. I zieleń dziwnie blada, bez życia.
Listopadowe kwiaty są jak ci, którzy przyszli za późno, nie wiedząc, że to nie czas i miejsce…
Rude i zielone paprocie stroszą pióropusze. Mchy miękkie i zimne, opite deszczem.
W nocy
Jak to jest z czasem? Pierwsza w nocy. Druga nad ranem. To ten moment, gdy noc pochyla się nad dniem.
Pochylam głowę nad zniczem, który zaraz ustawię pod zamkniętą cmentarną bramą. 1:25.
Noc to, czy już nad ranem?
W dzień
Ukradli księżyc i ukradli słońce. Zabrali, w zamian nie dając nic. Pełnia inna niż wszystkie – to noc doskonale czarna. Dzień bez ani jednego przebłysku słońca. Mgła spowija nas…
W dzień
Niski gruntowy peron. Ziemia jest ubita i rośnie tu trawa. Dworzec tonie w kwiatach. Pociąg towarowy wtacza się powoli. Pociąg osobowy wjedzie dziś wyjątkowo na drugi tor.
W nocy
Pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Listopad wiatrem szarpie drzewa, zrywa liście. Tak jakby chciał wszystkie kolory rzucić na ziemię już teraz. Przenika chłodem do szpiku kości. Częstuje deszczem. I otula mgłą.
W nocy
Pusto. W cieple, w domach, chowają się ludzie. Patrzę w okna mijanych domów. Mogłabym być jak oni.
W dzień
A gdyby tak pozwiedzać Wielanowo…
Kilka domków. Ulica. Krzyż. Zakład torfowy. Czas stoi. Czas płynie.
W nocy
Noc jest trudna. Oczy mi się zamykają. Nie ma muzyki, nie ma widoków. Jest tylko zimny wiatr. Liście, które tańczą na drodze.
Rano
W Dolinie Noteci krzyczą rozpaczliwie ptaki. Na szarym od mijającej nocy niebie widzę klucze. W grupie jest łatwiej.
Więc o co ten krzyk?
Rano
Czarne.
Czarno-szare.
Szare.
Noc zamieniła się w dzień.
W dzień
Trudna i dziury. Szczecinek i zakazy we mgle. Czarne i herbata.
W nocy
Jedyne takie miejsce. Na końcu mojej drogi jest pełna uroku mała stacja kolejowa. Niczego więcej nie potrzeba. Usiądę na drewnianej parkowej ławce, która tam jest.
W dzień
Rzęsiście. Na chwilę. Na zimo. Kropla za kroplą.
W nocy
Nie jestem wystarczająco smutna. Ta noc, ta trasa. Czy jadąc do Wielanowa powinno się być smutnym? Przez pierwsze 50 km myślę sobie, że wrócę do domu. Zawrócę teraz zaraz. I pójdę spać.
W dzień
Zapach opadłych liści. Klonowe pachną najmocniej. Głęboki wdech. Zapach lasu. Trochę drewnianego kościoła, trochę świeżo zatemperowanych ołówków. Stęchlizna i wilgoć i… coś jeszcze. Jesień to nie tylko barwy.
Wszystkich Świętych
Kolorowe kwiaty rozczulają. Tak jak zielone jeszcze pomidory, które nie zdążą nabrać kolorów, nim listopad rozgości się tu na dobre. Na stacji w Wielanowie błąkają się cienie minionego lata…
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!