Śląski, gminny, zygzak
Sobota, 10 października 2020 Kategoria do 200, Kocia czytelnia
Km: | 154.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 09:17 | km/h: | 16.62 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 838m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Lubię spać w lesie iglastym. Na ziemi zwykle jest mało
gałęzi, nie ma krzewów z kolcami, a często można spotkać mech, dzięki któremu
jest miękko. Tu mchu nie ma, ale i tak jest dobrze. Rano budzę się wypoczęta.
Gotuję wodę na kawę, jem śniadanie i zwijam się.
Początek trasy jest bardzo leśny. Lasy, grzyby, jesień. Wjazdy do lasów obstawione są samochodami widać, że ludzie ruszyli na grzyby. Chwilami aż nie chce się wierzyć, że to jest Śląsk.
Jak bardzo to wszystko odbiega od stereotypowych wyobrażeń! W miejscowości o miłej mi nazwie Koty, idę do sklepu. Kupuję wodę oraz trochę domowego placka owocowego. Zjadam go później w jednej z leśnych wiat.
Śląsk to kontrasty. Z jednej stronie lasy i puste drogi, z drugiej jednak przemysł. Miasteczko Śląskie wita mnie wysokimi kominami. Jadę sprawdzić co to jest. Okazuje się, że Huta Cynku. Zdarza się też spotkać tu podwójne kościoły. W Miasteczku Śląskim jest drewniany i zaraz obok ceglany.
Tarnowskie Góry mogłyby być symbolem tego jak pełen kontrastów jest Śląsk. Jest tu przyjemny rynek z brukiem i kamieniczkami oraz starym kościołem, ale i jakiś nowoczesny architektoniczny potworek. Uwieczniam go na jednym ze zdjęć, ale pozostałe zdjęcia rynku robię tak, by nie zakłócał kadru.
Piekary Śląskie z kolei są rozległe. Jadę i jadę. Ruch znaczny, ale kierowcy spokojni. Jadę pod urząd gminy, a potem pod bardzo ciekawy budynek szpitala. Ciepło, jak na październik! Wyjeżdżając z miasta, mijam kopalnię węgla, a kawałek dalej jeden z niezbyt licznych budynków z okopconą, czarną elewacją.
Śląsk to też górki. Tym razem nie jestem zaskoczona. Gdy w miniony weekend jeździłam po Śląsku, to zaskoczenie było. Dużo jest też dobrej jakości dróg i do tego bardzo łatwo jest się przyzwyczaić.
Jedną z dzisiejszych atrakcji jest Międzynarodowy Port Lotniczy w Pyrzowicach. Ciekawy obiekt. Przed Będzinem mijam nieczynną Kopalnię Węgla Kamiennego Grodziec. Działała w latach 1899-1998. Teraz jej budynki wyglądają nieco strasznie.
Dalej, po pokonaniu górki, jest Będzin zamek. Zamek jest udostępniony dla turystów. Wchodzę więc na mury i robię zdjęcia. Biję się z myślami, czy wjeżdżać głębiej w miasto. Obok trwa akurat komunijna sesja zdjęciowa. Pytam panią z aparatem, czy może jest tutejsza i czy wie, co warto zwiedzić w Będzinie. Okazuje się, że jest z pobliskiego Sosnowca i nie kojarzy, by był tu jakiś rynek.
Nieco zmęczona dniem, nie szukam innych zabytków, ani rynku, tylko jadę dalej, w stronę Dąbrowy Górniczej. Według mapy, są tu lasy. Gdzieś tu trzeba będzie znaleźć nocleg. Początek szukania miejscówki jest bardzo nieciekawy. Albo gęsty las, albo jeżyny, albo wyjątkowo kępkowato i nierówno, albo zarośla wysokie po pas, czy teren lekko podmokły. Dalej jest cmentarz. Jadę więc jeszcze kawałek i wtedy zauważam wąską nitkę asfaltu uciekającą w las. To jest to! Wnikam. Droga kończy się niby ślepo, ale w las idą dalej gruntówki. Wchodzę w jedną z nich. Struktura lasu jest wyjątkowo mało biwakowa. Kolce i krzaki! Dlatego rozbijam się na jednej ze ścieżek. Nie wygląda na uczęszczaną. Leży tu przewrócone drzewko i jest zarośnięta. Środek równy, po bokach błotniste koleiny. No ale nic lepszego tutaj nie znajdę. Rozbijam namiot. Noc jest umiarkowanie spokojna. Cały czas słychać zgrzyty i metaliczne dźwięki. Gdzieś tu musi być jakiś duży zakład przemysłowy. Poza tym mocno wieje.
Zaliczone gminy: Krupski Młyn, Tworóg, Koszęcin, Kalety, Miasteczko Śląskie, Świerklaniec, Tarnowskie Góry, Piekary Śląskie, Bobrowniki, Ożarowice, Mierzęcice, Psary, Wojkowice, Będzin.
Mapka:
Początek trasy jest bardzo leśny. Lasy, grzyby, jesień. Wjazdy do lasów obstawione są samochodami widać, że ludzie ruszyli na grzyby. Chwilami aż nie chce się wierzyć, że to jest Śląsk.
Jak bardzo to wszystko odbiega od stereotypowych wyobrażeń! W miejscowości o miłej mi nazwie Koty, idę do sklepu. Kupuję wodę oraz trochę domowego placka owocowego. Zjadam go później w jednej z leśnych wiat.
Śląsk to kontrasty. Z jednej stronie lasy i puste drogi, z drugiej jednak przemysł. Miasteczko Śląskie wita mnie wysokimi kominami. Jadę sprawdzić co to jest. Okazuje się, że Huta Cynku. Zdarza się też spotkać tu podwójne kościoły. W Miasteczku Śląskim jest drewniany i zaraz obok ceglany.
Tarnowskie Góry mogłyby być symbolem tego jak pełen kontrastów jest Śląsk. Jest tu przyjemny rynek z brukiem i kamieniczkami oraz starym kościołem, ale i jakiś nowoczesny architektoniczny potworek. Uwieczniam go na jednym ze zdjęć, ale pozostałe zdjęcia rynku robię tak, by nie zakłócał kadru.
Piekary Śląskie z kolei są rozległe. Jadę i jadę. Ruch znaczny, ale kierowcy spokojni. Jadę pod urząd gminy, a potem pod bardzo ciekawy budynek szpitala. Ciepło, jak na październik! Wyjeżdżając z miasta, mijam kopalnię węgla, a kawałek dalej jeden z niezbyt licznych budynków z okopconą, czarną elewacją.
Śląsk to też górki. Tym razem nie jestem zaskoczona. Gdy w miniony weekend jeździłam po Śląsku, to zaskoczenie było. Dużo jest też dobrej jakości dróg i do tego bardzo łatwo jest się przyzwyczaić.
Jedną z dzisiejszych atrakcji jest Międzynarodowy Port Lotniczy w Pyrzowicach. Ciekawy obiekt. Przed Będzinem mijam nieczynną Kopalnię Węgla Kamiennego Grodziec. Działała w latach 1899-1998. Teraz jej budynki wyglądają nieco strasznie.
Dalej, po pokonaniu górki, jest Będzin zamek. Zamek jest udostępniony dla turystów. Wchodzę więc na mury i robię zdjęcia. Biję się z myślami, czy wjeżdżać głębiej w miasto. Obok trwa akurat komunijna sesja zdjęciowa. Pytam panią z aparatem, czy może jest tutejsza i czy wie, co warto zwiedzić w Będzinie. Okazuje się, że jest z pobliskiego Sosnowca i nie kojarzy, by był tu jakiś rynek.
Nieco zmęczona dniem, nie szukam innych zabytków, ani rynku, tylko jadę dalej, w stronę Dąbrowy Górniczej. Według mapy, są tu lasy. Gdzieś tu trzeba będzie znaleźć nocleg. Początek szukania miejscówki jest bardzo nieciekawy. Albo gęsty las, albo jeżyny, albo wyjątkowo kępkowato i nierówno, albo zarośla wysokie po pas, czy teren lekko podmokły. Dalej jest cmentarz. Jadę więc jeszcze kawałek i wtedy zauważam wąską nitkę asfaltu uciekającą w las. To jest to! Wnikam. Droga kończy się niby ślepo, ale w las idą dalej gruntówki. Wchodzę w jedną z nich. Struktura lasu jest wyjątkowo mało biwakowa. Kolce i krzaki! Dlatego rozbijam się na jednej ze ścieżek. Nie wygląda na uczęszczaną. Leży tu przewrócone drzewko i jest zarośnięta. Środek równy, po bokach błotniste koleiny. No ale nic lepszego tutaj nie znajdę. Rozbijam namiot. Noc jest umiarkowanie spokojna. Cały czas słychać zgrzyty i metaliczne dźwięki. Gdzieś tu musi być jakiś duży zakład przemysłowy. Poza tym mocno wieje.
Zaliczone gminy: Krupski Młyn, Tworóg, Koszęcin, Kalety, Miasteczko Śląskie, Świerklaniec, Tarnowskie Góry, Piekary Śląskie, Bobrowniki, Ożarowice, Mierzęcice, Psary, Wojkowice, Będzin.
Mapka:
komentarze
Gdyby wąż zechciał przejść po Twoim śladzie, to by sobie złamał kręgosłup.
yurek55 - 20:54 poniedziałek, 26 października 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!