Kaliskie gminobranie (3)
Niedziela, 9 czerwca 2019 Kategoria do 150, Kocia czytelnia
Km: | 105.17 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:36 | km/h: | 18.78 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 296m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z matematyki powinnam dostać dwóję! Gdybym wczoraj wieczorem
dobrze policzyła kilometry, które
zostały mi do zrobienia na dziś, to mogłabym pospać dłużej. Niestety pomyliłam
się w obliczeniach i będąc przekonana, że mam jeszcze dużo do przejechania,
wstałam znowu o 4.30.
W porównaniu do ostatnich dni, dzisiejszy poranek jest wściekle zimny. Zaledwie 6 stopni, a ja nie zabrałam rękawiczek z długimi palcami. Za Brzezinami nad stawami unoszą się gęste mgły. Wyglądają w świetle wstającego dnia wprost zjawiskowo. A jednak warto było wstać tak rano…
Jazdę zaczynam od wahadła. Jadę po gminy Błaszki i Wróblew i będę z nich wracać tą samą drogą. Drogi są spokojne, wąskie i nowe. Jedyną zmorą są psy, które na wioseczkach puszczone są luzem. Tradycyjnie wydzieram się na nie (psy zwykle dobrze reagują na wrzask – tj. uciekają). Od tego wszystkiego dostaję chrypy i w końcu sama już nie wiem od czego ona jest: od krzyczenia na psy, czy od zimnego powietrza – bo buffa do osłony twarzy (tak jak butli od kuchenki i sprawnego mocowania lampki przedniej) też zapomniałam zabrać.
Gdy kończę wahadło, przez chwilę się zastanawiam czy na pewno niczego nie pominęłam. Stoję w trawie, w cieniu, na poboczu, gdy zatrzymuje się koło mnie cyklista na rowerze MTB. Mijaliśmy się już dzisiaj. Pyta, czy może potrzebuję pomocy i dokąd pędzę tak od rana. Opowiadam mu więc o zaliczaniu gmin i okazuje się, że słyszał kiedyś o tej zabawie. Mówi, że on sam stroni od szosy. Chwilę jeszcze rozmawiamy sobie, potem on rusza. Po paru minutach ruszam i ja. Wszystko się zgadza, niczego nie pominęłam. Po prostu wczoraj wieczorem źle policzyłam kilometry. W nagrodę mam dużo czasu do odjazdu pociągu. Do Kalisza docieram mało ruchliwymi drogami. Jest to bardzo przyjemna jazda po wąskich i pustych asfaltach. Takich, jakie lubię najbardziej.
W Kaliszu kończę gminobranie na pięknym rynku. Siadam w jednym z ogródków, zamawiam kawę i szarlotkę na ciepło.
Zdjęcia
Zaliczone gminy: Szczytniki, Błaszki, Wróblew.
W porównaniu do ostatnich dni, dzisiejszy poranek jest wściekle zimny. Zaledwie 6 stopni, a ja nie zabrałam rękawiczek z długimi palcami. Za Brzezinami nad stawami unoszą się gęste mgły. Wyglądają w świetle wstającego dnia wprost zjawiskowo. A jednak warto było wstać tak rano…
Jazdę zaczynam od wahadła. Jadę po gminy Błaszki i Wróblew i będę z nich wracać tą samą drogą. Drogi są spokojne, wąskie i nowe. Jedyną zmorą są psy, które na wioseczkach puszczone są luzem. Tradycyjnie wydzieram się na nie (psy zwykle dobrze reagują na wrzask – tj. uciekają). Od tego wszystkiego dostaję chrypy i w końcu sama już nie wiem od czego ona jest: od krzyczenia na psy, czy od zimnego powietrza – bo buffa do osłony twarzy (tak jak butli od kuchenki i sprawnego mocowania lampki przedniej) też zapomniałam zabrać.
Gdy kończę wahadło, przez chwilę się zastanawiam czy na pewno niczego nie pominęłam. Stoję w trawie, w cieniu, na poboczu, gdy zatrzymuje się koło mnie cyklista na rowerze MTB. Mijaliśmy się już dzisiaj. Pyta, czy może potrzebuję pomocy i dokąd pędzę tak od rana. Opowiadam mu więc o zaliczaniu gmin i okazuje się, że słyszał kiedyś o tej zabawie. Mówi, że on sam stroni od szosy. Chwilę jeszcze rozmawiamy sobie, potem on rusza. Po paru minutach ruszam i ja. Wszystko się zgadza, niczego nie pominęłam. Po prostu wczoraj wieczorem źle policzyłam kilometry. W nagrodę mam dużo czasu do odjazdu pociągu. Do Kalisza docieram mało ruchliwymi drogami. Jest to bardzo przyjemna jazda po wąskich i pustych asfaltach. Takich, jakie lubię najbardziej.
W Kaliszu kończę gminobranie na pięknym rynku. Siadam w jednym z ogródków, zamawiam kawę i szarlotkę na ciepło.
Zdjęcia
Zaliczone gminy: Szczytniki, Błaszki, Wróblew.
komentarze
Jakbyś jeszcze kiedyś jechała przez Kalisz to z MPP mam bardzo dobre wspomnienia z knajpy, a właściwie kombinatu gastronomicznego "Ajlo". Warto zapamiętać :)
michuss - 20:51 wtorek, 11 czerwca 2019 | linkuj
Piękny wypad, taka można powiedzieć kwintesencja tego czym powinno być gminobranie. Nie tylko odklepane na mapie gminy, ale i sporo pozwiedzane. Z pozoru mało atrakcyjnej okolicy udało Ci się wycisnąć bardzo dużo - a o to w tej zabawie przecież chodzi, bo ja to niestety zaliczając gminy bardziej poszedłem w ilość niż w jakość ;)).
wilk - 20:20 wtorek, 11 czerwca 2019 | linkuj
Pod obiema powyższymi komentarzami podpisuję się oburącz.
artd70 - 20:16 wtorek, 11 czerwca 2019 | linkuj
Super wyjazd, podoba mi się bardzo zdjęcie z mgłą.
Pozdrawiam serdecznie krzychs4 - 15:07 wtorek, 11 czerwca 2019 | linkuj
Pozdrawiam serdecznie krzychs4 - 15:07 wtorek, 11 czerwca 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!