Skrzyżowanie rzek
Sobota, 23 lutego 2019 Kategoria do 100, Kocia czytelnia
Km: | 72.71 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 643m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nie jest to wczesny poranek, ale to nawet lepiej, bo nocny mróz zdążył uciec. Idealna pora, by wybrać się na rower. Przejazd przez Poznań jest mało atrakcyjny, a przybrane w szare chmury niebo zdaje się podkreślać szpetotę przemysłowej części miasta.
Dalej jednak jest już tylko lepiej i wkrótce miasto zostaje za nami, a nawet... pod nami - możemy na nie popatrzeć z tarasu widokowego na Dziewiczej Górze - z daleka wygląda nieco lepiej. Powietrze jest zimne i podczas robienia zdjęć dłonie bardzo szybko marzną.
Schodzimy z wieży i, po zjeździe z Dziewiczej, zagłębiamy się w przepastne lasy Puszczy Zielonki. O tej porze roku, późną zimą, gdy nie ma już śniegu, las ma kolor drewniany. Brązowa ziemia i brązowe pnie oraz gałęzie drzew zlewają się w harmonijną całość, która w uśpieniu czeka na mającą nadejść wiosnę.
Zastanawialiśmy się, czy w Zielonce zastaniemy czynny sklepik. Obydwoje pamiętamy, że tam był. Tymczasem okazuje się, że po sklepiku nie zostało prawie nic. W tamtym miejscu stoją tylko ławki i drewniany stół. Dalej jest Głęboczek wciśnięty w ciasną dolinkę. Tu pewnie bywa zimno i tu pewnie bywa smog. My też tu bywamy - od czasu do czasu.
Zatopione w lesie Dzwonowo to wieś, jaką pamięta się z dzieciństwa: gruntowa droga, stare chaty, cisza, spokój. Pięknie tu.
Piaski w okolicach Niedźwiedzin pamiętam sprzed wielu lat. Było gorąco, było praktycznie nieprzejezdnie. Teraz, pod koniec lutego, nie jest trudno tutaj jechać. Jeszcze tylko kilka góreczek i oto jesteśmy pod drewnianym kościółkiem w Rejowcu. Klamka nie ustępuje, więc nie bawimy tu zbyt długo.
Końcówka dnia, niespodziewanie, jest zjawiskowo piękna. Po szarym dniu, przychodzi złocisty wieczór. Lód na jeziorze Karolewskim jest tak cienki, że aż prawie go nie ma. Słońce ubiera wodę w złoto i możemy podziwiać to lodowate, delikatne, piękno.
Stawy rybne pod Skokami w pomarańczowych, ognistych barwach kończącego się dnia wyglądają wspaniale. Złota godzina, robimy zdjęcia, a ja zaklinam swój aparat, by bateria jeszcze trochę wytrzymała.
Wieczorne pola i lasy - gęsi znalazły już miejscówkę noclegową na łące, a my jedziemy do celu naszej wycieczki. Wągrowiec osiągamy już po ciemku, latarkami doświetlając skrzyżowanie rzek Nielby i Wełny. Ciągnie chłodem, wieczór przyniósł kolejną dawkę mrozu. Pora schronić się przed zimnem, dworzec kolejowy jest już blisko.
Zdjęcia
Mapa
Dalej jednak jest już tylko lepiej i wkrótce miasto zostaje za nami, a nawet... pod nami - możemy na nie popatrzeć z tarasu widokowego na Dziewiczej Górze - z daleka wygląda nieco lepiej. Powietrze jest zimne i podczas robienia zdjęć dłonie bardzo szybko marzną.
Schodzimy z wieży i, po zjeździe z Dziewiczej, zagłębiamy się w przepastne lasy Puszczy Zielonki. O tej porze roku, późną zimą, gdy nie ma już śniegu, las ma kolor drewniany. Brązowa ziemia i brązowe pnie oraz gałęzie drzew zlewają się w harmonijną całość, która w uśpieniu czeka na mającą nadejść wiosnę.
Zastanawialiśmy się, czy w Zielonce zastaniemy czynny sklepik. Obydwoje pamiętamy, że tam był. Tymczasem okazuje się, że po sklepiku nie zostało prawie nic. W tamtym miejscu stoją tylko ławki i drewniany stół. Dalej jest Głęboczek wciśnięty w ciasną dolinkę. Tu pewnie bywa zimno i tu pewnie bywa smog. My też tu bywamy - od czasu do czasu.
Zatopione w lesie Dzwonowo to wieś, jaką pamięta się z dzieciństwa: gruntowa droga, stare chaty, cisza, spokój. Pięknie tu.
Piaski w okolicach Niedźwiedzin pamiętam sprzed wielu lat. Było gorąco, było praktycznie nieprzejezdnie. Teraz, pod koniec lutego, nie jest trudno tutaj jechać. Jeszcze tylko kilka góreczek i oto jesteśmy pod drewnianym kościółkiem w Rejowcu. Klamka nie ustępuje, więc nie bawimy tu zbyt długo.
Końcówka dnia, niespodziewanie, jest zjawiskowo piękna. Po szarym dniu, przychodzi złocisty wieczór. Lód na jeziorze Karolewskim jest tak cienki, że aż prawie go nie ma. Słońce ubiera wodę w złoto i możemy podziwiać to lodowate, delikatne, piękno.
Stawy rybne pod Skokami w pomarańczowych, ognistych barwach kończącego się dnia wyglądają wspaniale. Złota godzina, robimy zdjęcia, a ja zaklinam swój aparat, by bateria jeszcze trochę wytrzymała.
Wieczorne pola i lasy - gęsi znalazły już miejscówkę noclegową na łące, a my jedziemy do celu naszej wycieczki. Wągrowiec osiągamy już po ciemku, latarkami doświetlając skrzyżowanie rzek Nielby i Wełny. Ciągnie chłodem, wieczór przyniósł kolejną dawkę mrozu. Pora schronić się przed zimnem, dworzec kolejowy jest już blisko.
Zdjęcia
Mapa
komentarze
Pięknie! U Ciebie to normalne.
Bifurkacja... Brzmi trochę jak bistrostacja. (ostatnie zdjęcie) Dawno nie zainteresowałem się "słowem". Dzięki Michuss. :) lutra - 22:15 środa, 27 lutego 2019 | linkuj
Bifurkacja... Brzmi trochę jak bistrostacja. (ostatnie zdjęcie) Dawno nie zainteresowałem się "słowem". Dzięki Michuss. :) lutra - 22:15 środa, 27 lutego 2019 | linkuj
Piękną starą drogę przedstawia fotka zatytułowana "Droga" :)
malarz - 05:06 środa, 27 lutego 2019 | linkuj
„Bifurkacja” fachowo z tego co pamiętam ;)
Określenie „kolor drewniany” - w punkt :) michuss - 23:43 wtorek, 26 lutego 2019 | linkuj
Określenie „kolor drewniany” - w punkt :) michuss - 23:43 wtorek, 26 lutego 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!