Miasto Szaleńców
Niedziela, 18 lutego 2018 Kategoria do 150, Kocia czytelnia, Kocia muzyka
Km: | 113.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 1.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 591m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przez większość czasu było mi okropnie zimno. Jak nie w dłonie, to w stopy, a pod koniec chyba nie czułam już nic.
Myśli moje ciągle uciekały do domu, mało brakowało, a zjechałabym z trasy... który to już raz? Chyba trzeci. A może czwarty. Nie liczę. Dziś nie odpuściłam.
To o czym marzyłam, gdy jechałam, to był kubek gorącej herbaty z cytryną, zamiast ohydnie zimnej wody z bidonu, oraz gorący prysznic. Lubię, gdy wszystko staje się proste. Gdy jedyne czego potrzebuję, to podstawowe, najprostsze rzeczy. Rower mi to daje.
Myśli moje ciągle uciekały do domu, mało brakowało, a zjechałabym z trasy... który to już raz? Chyba trzeci. A może czwarty. Nie liczę. Dziś nie odpuściłam.
To o czym marzyłam, gdy jechałam, to był kubek gorącej herbaty z cytryną, zamiast ohydnie zimnej wody z bidonu, oraz gorący prysznic. Lubię, gdy wszystko staje się proste. Gdy jedyne czego potrzebuję, to podstawowe, najprostsze rzeczy. Rower mi to daje.

"Miała zestarzeć się ze mną nadzieja na coś, co czeka mnie. Miałam spokojnie przejść obok wiatraków, porażki godnie znieść. Miałaś mi pewność dać, nieważne, kto przegra, lecz kto jest sam"

Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!