Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Coś znalezionego, coś nie mojego

Piątek, 8 grudnia 2017 Kategoria do 50
Km: 25.56 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 145m Sprzęt: Hardtail Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś rano, jadąc do pracy, wiozłam w sakwie cudzego smartfona. Znalazłam go na ulicy wczoraj, późnym popołudniem.
..................................................................................................................................................................................................
Jest czwartkowe popołudnie. Jadę (jak zwykle wolniej niż bym chciała) i nagle go widzę. Leży z boku drogi. Portfel, albo telefon. Podjeżdżam, podnoszę. Smartfon. Cały. Szybka nie jest zbita, wygląda bardzo dobrze. Próbuję coś kliknąć - działa.

Że też na mnie musiało trafić! Wcale się nie cieszę, no bo co tu teraz z nim zrobić?
Zostawić? Bez sensu. Ktoś go rozjedzie i... będzie w tym trochę mojej winy. Bo przecież go widziałam, a zostawiłam.
A może odsunąć w bok, aby nie leżał tak na drodze, tylko na ziemi? Też bez sensu. Kto go będzie szukać po krzakach? Poza tym w nocy ma padać deszcz i pewnie się utopi.

Coś mi mówi, że powinnam z nim pojechać na policję i tam go oddać, ale jestem okropnie zmęczona dniem i jedyne o czym marzę, to szybko wrócić do domu.

A może zadzwonię na któryś z numerów w tym telefonie i spróbuję się skontaktować z właścicielem? Też mi się nie uśmiecha - zanim ktoś tu przyjedzie, to zamarznę - mam na sobie tylko lekkie ciuchy kolarskie. No a przecież nie zaproszę obcego człowieka (w końcu nie mam pojęcia co to za człowiek!) po telefon do swojego domu.

A szlag by to!

Próbuję znowu coś klikać na tym telefonie, ale słabo mi idzie. Sama nie mam smartfona i nie bardzo wiem jak to obsłużyć. Boję się, że jeszcze coś popsuję.

Mija pewnie kwadrans, zaczyna mnie telepać z zimna. W końcu decyduję, że zabiorę go na noc do domu i rano poszukam właściciela. Próbuję wyłączyć ten telefon, ale jest tak nowoczesny, że nie bardzo umiem. A co jeśli przez przypadek coś skasuję? Zamiast szukać opcji wyłączenia, wyjmuję więc baterię - to najłatwiejsze rozwiązanie. Chowam ustrojstwo do kieszeni i jadę do domu.

Telefon jest lekko zawilgocony, trzymam więc go w domu z otwartą tylną klapką, aby wysechł.

Rano jadę z nim do pracy. Na miejscu składam w jedną całość i uruchamiam. Koleżanki też się w to angażują, mają swoje smartfony, więc lepiej sobie radzą z moim znaleziskiem :). Chwila napięcia i.... ufff! Na szczęście nadal działa i nie ma żadnych blokad ekranu. Udaje się znaleźć imię i nazwisko właściciela. Próbuję się do niego dodzwonić, ale połączenia wychodzące z tego telefonu są już zablokowane i nie idzie. Dzwonię więc ze swojego telefonu do pracy tego człowieka, ale chyba jeszcze nikogo tam nie ma - zresztą w necie stoi jak wół: czynne od ósmej. Czekam na ósmą, naraz smartfon zaczyna dzwonić! Ciszę się, bo to pewnie jest właściciel. Klikam na zieloną słuchawkę - nie dzieje się nic, a telefon cały czas dzwoni! Jak to odebrać?! Koleżanka spieszy z pomocą i po chwili gadam już z właścicielem. Mówi, że za chwilę u mnie będzie.

Trochę to czasu zajmuje, ale w końcu jest. Szczęście, które widzę na jego twarzy jest bezcenne. Aż czuję się głupio, że wczoraj byłam zbyt zmęczona, by podjąć wysiłek odszukania go. Właściciel jest bardzo szczęśliwy. Mówi, że był pewien, że nie odzyska tego telefonu. Dodaje, że to co w nim ma jest dla niego bardzo ważne. Cieszę się więc razem z nim :).



komentarze
Mi koty przynosza tylko myszy. ;)

Z ciekawszych wspomnien w temacie to kiedys zgubilem komorke pod domem mojego dzisiejszego dyrektora. :)
mors
- 11:37 piątek, 15 grudnia 2017 | linkuj
Gwoli ścisłości: nie zrobiliśmy tego dla nagrody, ani nie wymuszaliśmy na właścicielu "okupu" ;)
Robert1973 był z Nami, udało mu się uruchomić smarkfona (chociaż miał blokadę), znaleźć jakiś sensowny numer w książce adresowej i zadzwonić. Właściciel podjechał autem do chyba Kossakowa (wyjazd z Gdyni w kierunku Rewy), oferował dużo więcej kasy, ale Nam 100 biedronek wystarczyło na KFC-owy popas. Oczywiście właściciel był szczęśliwy, że zguba się znalazła. Pewnie gdyby nie my, to Ktoś inny by tego fona odnalazł (niebieski, jest dość mocno eksploatowany rowerowo, nawet zimową porą)
sierra
- 06:22 czwartek, 14 grudnia 2017 | linkuj
Ja też kilka lat temu znalazłem telefon odpoczywając w trakcie wycieczki rowerowej przy plaży nad jeziorem. Zauważyłem że pewien podchmielony jegomość czegoś szuka. Nie byłem pewien czy telefonu. Nie chciało mi się z nim gadać więc następnego dnia na ławce gdzie siedziałem zostawiłem wiadomość .
Do dzisiaj nikt się nie zgłosił po zgubę . :)
Jurek57
- 18:05 sobota, 9 grudnia 2017 | linkuj
10% w Poznaniu? Niewyobrażalna rozrzutność !
Gallicjanin
- 15:29 sobota, 9 grudnia 2017 | linkuj
Jakiś tydzień temu wracałem z pracy i widziałem chłopaka szukającego czegoś na trawniku. Chwilę później prawie najechałem na telefon, który leżał na środku DDR. Domyśliłem się, że to jego ale spytałem czego szuka. Okazało się, że telefonu i poznał go kiedy mu pokazałem. Podziękowanie i uścisk dłoni mi wystarczył, nawet nie myślałem o żadnej nagrodzie. Cieszyłem się, że pozbyłem się telefonu, bo też byłem zmęczony po pracy i tylko marzyłem o powrocie do domu ;). Załatwianie czegoś na policji jakoś mi się nie uśmiechało. Ze smartfonami nie jestem obeznany i nawet nie wiedziałem jak odblokować.

Kilka lat temu znalazłem telefon w lesie, ale był zamoknięty i nie dało się odratować, przekazać właścicielowi.
michu05
- 14:08 sobota, 9 grudnia 2017 | linkuj
niektórzy wszystko przeliczają na pieniądze, a Kot ładnie napisał, że największą nagrodą jest radość właściciela...
jolapm
- 13:30 sobota, 9 grudnia 2017 | linkuj
też jakieś parę miesięcy temu oddałam znaleziony telefon ....ale rafaello nie dostałam ...za szybko oddałam :P
Katana1978
- 09:44 sobota, 9 grudnia 2017 | linkuj
Mieliśmy podobne zdarzenie wracając zimowa porą z Helu (pamiętam bo nocą pływaliśmy rowerami pomiędzy lodowymi krami jadąc do). A wracając (już za dnia), pod koniec niebieskiego szlaku sobie leżał (kilkaset metrów przed łajbą). Udało się skontaktować z właścicielem, (był z okolic Redy) i w rewanżu mieliśmy darmową wyżerkę w KFC :)
sierra
- 00:56 sobota, 9 grudnia 2017 | linkuj
Paczuszka Rafaello - jak na zdjęciu oraz znaleźne też.
Jednak największą nagrodą była radość tego człowieka.
Kot
- 18:11 piątek, 8 grudnia 2017 | linkuj
10% znaleźnego było?
yurek55
- 18:06 piątek, 8 grudnia 2017 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum