Upalna niedziela
Niedziela, 30 lipca 2017 Kategoria do 100, Kocia czytelnia
Km: | 84.63 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:13 | km/h: | 26.31 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 279m | Sprzęt: Kolarzówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Cały czas walczę z kontuzją kolana. Wczoraj byłam tak przybita, że mimo pięknego dnia - nie poszłam na rower.
Dziś jakoś wykrzesałam z siebie energię do wyjścia z domu, choć grzebałam się jak mucha w smole i już myślałam, że się nie uda. Na szczęście było słonecznie i (wreszcie!) ciepło. 34 stopnie ciepła to jest to, co zdecydowanie lubię, gdy jadę rowerem. Wysmarowałam się więc obficie kremem przeciwsłonecznym i ruszyłam.
Początek bez emocji. Niezbyt szybko. Bacznie obserwowałam kolano i pilnowałam jego ustawienia względem stopy. Potem na drodze pojawili się inni cykliści. W sumie nic dziwnego, piękny dzień - idealny na rower. Wyprzedzałam wszystkich, do czasu, aż sama zostałam wyprzedzona. Młody chłopak w białej koszulce, na kolarzówce. Zwykle nawet nie próbuję siadać na kole, ale tym razem pomyślałam sobie, że to doskonała okazja, by... poobijać się trochę i dać kolanu odpocząć. No więc siadłam na koło i... nie odpadłam. Przejechaliśmy tak parę kilometrów i zrobiło mi się nieco niezręcznie, że tak pasożytuję, zagadałam więc.
Okazało się, że z grubsza i z chudsza jedziemy w tę samą stronę, więc można razem. W tym wspaniałym upale lecieliśmy razem po spontanicznych zmianach (różnej długości) przez jakieś 70 km. Trochę z wiatrem bocznym, trochę w twarz, trochę w plecy.
Tomek miał z tyłu koło Mavic Aksium. Koła Mavic ostatnio mają dziwną wadę od nowości - luz na bębenku. Ustaliliśmy więc sobie, że jak się kiedyś zatrzymamy, to sprawdzę, czy w jego kole też to jest (koło tegoroczne, majowe). Sprawdziłam - w tym konkretnym kole luzu brak! Tomek to farciarz :)
W Tucznie zaczęliśmy wysychać. Woda w taki ciepły dzień idzie jak... woda. Kolega zaproponował więc sklep. Skwapliwie się zgodziłam. Duża butelka lodowatej wody to jest to! Tomek rzecze: daj bidon!
Jaki miły gest - ochoczo podaję - wody wystarcza również dla mnie. No a potem przez dziury, pola i lasy na Kobylnicę.
To była bardzo udana wycieczka :)
Tomek - jeśli czytasz - dzięki za towarzystwo, super się jechało. Sama bym się raczej nie zmusiła do tak szybkiej jazdy. Zbyt leniwa na to jestem :).
Dziś jakoś wykrzesałam z siebie energię do wyjścia z domu, choć grzebałam się jak mucha w smole i już myślałam, że się nie uda. Na szczęście było słonecznie i (wreszcie!) ciepło. 34 stopnie ciepła to jest to, co zdecydowanie lubię, gdy jadę rowerem. Wysmarowałam się więc obficie kremem przeciwsłonecznym i ruszyłam.
Początek bez emocji. Niezbyt szybko. Bacznie obserwowałam kolano i pilnowałam jego ustawienia względem stopy. Potem na drodze pojawili się inni cykliści. W sumie nic dziwnego, piękny dzień - idealny na rower. Wyprzedzałam wszystkich, do czasu, aż sama zostałam wyprzedzona. Młody chłopak w białej koszulce, na kolarzówce. Zwykle nawet nie próbuję siadać na kole, ale tym razem pomyślałam sobie, że to doskonała okazja, by... poobijać się trochę i dać kolanu odpocząć. No więc siadłam na koło i... nie odpadłam. Przejechaliśmy tak parę kilometrów i zrobiło mi się nieco niezręcznie, że tak pasożytuję, zagadałam więc.
Okazało się, że z grubsza i z chudsza jedziemy w tę samą stronę, więc można razem. W tym wspaniałym upale lecieliśmy razem po spontanicznych zmianach (różnej długości) przez jakieś 70 km. Trochę z wiatrem bocznym, trochę w twarz, trochę w plecy.
Tomek miał z tyłu koło Mavic Aksium. Koła Mavic ostatnio mają dziwną wadę od nowości - luz na bębenku. Ustaliliśmy więc sobie, że jak się kiedyś zatrzymamy, to sprawdzę, czy w jego kole też to jest (koło tegoroczne, majowe). Sprawdziłam - w tym konkretnym kole luzu brak! Tomek to farciarz :)
W Tucznie zaczęliśmy wysychać. Woda w taki ciepły dzień idzie jak... woda. Kolega zaproponował więc sklep. Skwapliwie się zgodziłam. Duża butelka lodowatej wody to jest to! Tomek rzecze: daj bidon!
Jaki miły gest - ochoczo podaję - wody wystarcza również dla mnie. No a potem przez dziury, pola i lasy na Kobylnicę.
To była bardzo udana wycieczka :)
Tomek - jeśli czytasz - dzięki za towarzystwo, super się jechało. Sama bym się raczej nie zmusiła do tak szybkiej jazdy. Zbyt leniwa na to jestem :).
komentarze
Oczywiście, że przeczytałem ;) również dziękuję za miłe towarzystwo. Sam raczej nie zmusiłbym się do takiego dystansu w ten upał, a z Tobą nie poczułem ani jednego ani drugiego :) jeszcze raz dzięki. P.s jak kolano?
piksel - 16:01 poniedziałek, 31 lipca 2017 | linkuj
Tak też myślałam, że Kot będzie zadowolony z pogody :)))
anka88 - 15:29 poniedziałek, 31 lipca 2017 | linkuj
Małe sprostowanie - dzisiejsza pogoda z ciepłem nie miała nic wspólnego, bardziej z piekłem :-)
grigor86 - 20:52 niedziela, 30 lipca 2017 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!