Kłodawa - Zgierz
Sobota, 8 kwietnia 2017 Kategoria do 200, Kocia czytelnia
Km: | 163.90 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:03 | km/h: | 20.36 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 582m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Albo go nie było, albo przeoczyłam – wagonu z miejscami na
rowery. W rezultacie podróż do Kłodawy spędziłam mając swój rower prawie na
kolanach. Była to świetna okazja, by przypatrzeć mu się z bliska, tzn. temu
jaki jest brudny.
Na miejscu jestem chwilę przed 10 rano, od razu ruszam na południe, a potem na wschód. Wiatr mi sprzyja lub mam go lekko z boku. Aż do DK91 jadę mało ruchliwymi drogami, a sama krajówka też nie jest zła. Ruch raczej niewielki, do tego szerokie pobocze. Przyjemna jazda kończy się, gdy zjeżdżam z 91. Zaczyna się walka z wiatrem. 16 km pod centralnie czołowy wiatr. Prawie stoję w miejscu, mozolnie i powoli przesuwając się do przodu. Gdy szosa w końcu wykręca i mogę trochę odpocząć od wiatru, oddycham z ulgą. W Świnicach Warckich znajduję ciekawy obiekt – sanktuarium Urodzin i Chrztu św. Faustyny. Kiedy podjeżdżam bliżej, słyszę gromkie: „witam kolegę!”. Rozglądam się dookoła i nie widzę nikogo do kogo mogłoby być skierowane to zawołanie. Jestem tu tylko ja :). „Raczej koleżankę” kwituję cierpko, odpowiadając starszemu panu. Pan jest nieco zaskoczony, że nie ma do czynienia z facetem i robi się bardzo wesoło. Chwilę rozmawiamy – p. Włodek mieszka w Kłodawie, dużo jeździ na rowerze, zbiera pieczątki oraz odznaki turystyczne. Robimy sobie pamiątkową fotkę, szybko zwiedzam sanktuarium i jadę dalej.
Ciekawe tereny mijam nad Nerem. Sama rzeka nie jest może imponująca, ale sporo tu kanałów, są też imponujące rozlewiska – prawdziwy ptasi raj. Pięknie jest też w okolicach Sarnowa, mam okazję przejechać wyasfaltowaną groblą nad Stawami Sarnów. Sielską jazdę zabija wyjazd na DK72. Droga nie jest zbyt szeroka, nie ma pobocza, a ruch jest duży. Nic przyjemnego.
W Aleksandrowie Łódzkim spędzam chwilę czasu oglądając świetnie przygotowane dekoracje świąteczne. Jest ogromny zając i mega pisanki. Aż żałuję, że jestem tu za dnia – całość musi genialnie wyglądać po zmroku, gdy zostaną zapalone wszystkie lampeczki. Robię serię fotek i zmykam.
Za Aleksandrowem teren jest dość monotonny. Wieś podobna do wsi. Pies do psa – a tych goni mnie niestety całkiem sporo. Ciekawie robi się gdy wjeżdżam w lasy i docieram do Grotników. Co zaskakujące, gdy mijam tabliczkę z napisem „Zgierz”, droga zamienia się w gruntówkę. Spoglądam na zegarek – do zachodu słońca już całkiem blisko. Decyduję się nie wjeżdżać do centrum miasta w sobotni wieczór. Droga gruntowa ma kilka ładnych kilometrów, ale jest całkiem wygodna. Tego dnia lasu już nie opuszczam. Kiedy tylko trafia się okazja, czmycham w bok i rozbijam namiot.
Na miejscu jestem chwilę przed 10 rano, od razu ruszam na południe, a potem na wschód. Wiatr mi sprzyja lub mam go lekko z boku. Aż do DK91 jadę mało ruchliwymi drogami, a sama krajówka też nie jest zła. Ruch raczej niewielki, do tego szerokie pobocze. Przyjemna jazda kończy się, gdy zjeżdżam z 91. Zaczyna się walka z wiatrem. 16 km pod centralnie czołowy wiatr. Prawie stoję w miejscu, mozolnie i powoli przesuwając się do przodu. Gdy szosa w końcu wykręca i mogę trochę odpocząć od wiatru, oddycham z ulgą. W Świnicach Warckich znajduję ciekawy obiekt – sanktuarium Urodzin i Chrztu św. Faustyny. Kiedy podjeżdżam bliżej, słyszę gromkie: „witam kolegę!”. Rozglądam się dookoła i nie widzę nikogo do kogo mogłoby być skierowane to zawołanie. Jestem tu tylko ja :). „Raczej koleżankę” kwituję cierpko, odpowiadając starszemu panu. Pan jest nieco zaskoczony, że nie ma do czynienia z facetem i robi się bardzo wesoło. Chwilę rozmawiamy – p. Włodek mieszka w Kłodawie, dużo jeździ na rowerze, zbiera pieczątki oraz odznaki turystyczne. Robimy sobie pamiątkową fotkę, szybko zwiedzam sanktuarium i jadę dalej.
Ciekawe tereny mijam nad Nerem. Sama rzeka nie jest może imponująca, ale sporo tu kanałów, są też imponujące rozlewiska – prawdziwy ptasi raj. Pięknie jest też w okolicach Sarnowa, mam okazję przejechać wyasfaltowaną groblą nad Stawami Sarnów. Sielską jazdę zabija wyjazd na DK72. Droga nie jest zbyt szeroka, nie ma pobocza, a ruch jest duży. Nic przyjemnego.
W Aleksandrowie Łódzkim spędzam chwilę czasu oglądając świetnie przygotowane dekoracje świąteczne. Jest ogromny zając i mega pisanki. Aż żałuję, że jestem tu za dnia – całość musi genialnie wyglądać po zmroku, gdy zostaną zapalone wszystkie lampeczki. Robię serię fotek i zmykam.
Za Aleksandrowem teren jest dość monotonny. Wieś podobna do wsi. Pies do psa – a tych goni mnie niestety całkiem sporo. Ciekawie robi się gdy wjeżdżam w lasy i docieram do Grotników. Co zaskakujące, gdy mijam tabliczkę z napisem „Zgierz”, droga zamienia się w gruntówkę. Spoglądam na zegarek – do zachodu słońca już całkiem blisko. Decyduję się nie wjeżdżać do centrum miasta w sobotni wieczór. Droga gruntowa ma kilka ładnych kilometrów, ale jest całkiem wygodna. Tego dnia lasu już nie opuszczam. Kiedy tylko trafia się okazja, czmycham w bok i rozbijam namiot.
Zdjęcia
Zaliczone gminy: Olszówka, Daszyna, Świnice Warckie, Dalików, Aleksandrów Łódzki, Parzęczew, Ozorków (obszar wiejski), Ozorków (miasto), Zgierz (obszar wiejski), Zgierz (miasto) - 10 gmin.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!