Ride in memory of Mike Hall
Niedziela, 2 kwietnia 2017 Kategoria Kocia czytelnia, do 200
Km: | 185.90 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kolarzówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
"One thousand cyclists gathered in Sydney this morning to ride in
memory of Mike Hall, the British ultracyclist killed on Friday at the
age of 35 while taking part in the inaugural Indian Pacific Wheel Race."
In memory of Mike
Jedna z najjaśniejszych gwiazd kolarstwa-ultra zgasła...
Jakieś 15 tys. km. od Sydney uczciłam Jego pamięć i ja.
In memory of Mike
Jedna z najjaśniejszych gwiazd kolarstwa-ultra zgasła...
Jakieś 15 tys. km. od Sydney uczciłam Jego pamięć i ja.
komentarze
Nie daje mi ta sprawa spokoju i jeszcze Robert poturbowany.Czarny ten początek sezonu.
Szkoda,że tak mało korzystasz z kolarzówki.Dobrą parę tworzycie :) GoralNizinny - 15:24 sobota, 8 kwietnia 2017 | linkuj
Szkoda,że tak mało korzystasz z kolarzówki.Dobrą parę tworzycie :) GoralNizinny - 15:24 sobota, 8 kwietnia 2017 | linkuj
Ładny gest, wielu rowerzystów tak wspominało Mike''a; osobiście miałem go okazję spotkać na TCR.
@lowlander
Nie snuj teorii nie znając faktów. Jaka była przyczyna wypadku nie wiemy, więc suponowanie że była to wina niedospanego rowerzysty - to czysta teoria. Mike ledwie 2-3h przed śmiercią spał ok. 7h (jak na niego był to więc bardzo długi sen), więc raczej był w miarę wyspany. A wypadek miał miejsce na długiej prostej, gdzie wiele samochodów jedzie z za dużą prędkością, więc równie dobrze mógł to być klasyczny wypadek z winy kierowcy, który lecąc ponad 100km/h nie zauważył rowerzysty w ciemnościach krótko przed świtem. wilk - 16:43 poniedziałek, 3 kwietnia 2017 | linkuj
@lowlander
Nie snuj teorii nie znając faktów. Jaka była przyczyna wypadku nie wiemy, więc suponowanie że była to wina niedospanego rowerzysty - to czysta teoria. Mike ledwie 2-3h przed śmiercią spał ok. 7h (jak na niego był to więc bardzo długi sen), więc raczej był w miarę wyspany. A wypadek miał miejsce na długiej prostej, gdzie wiele samochodów jedzie z za dużą prędkością, więc równie dobrze mógł to być klasyczny wypadek z winy kierowcy, który lecąc ponad 100km/h nie zauważył rowerzysty w ciemnościach krótko przed świtem. wilk - 16:43 poniedziałek, 3 kwietnia 2017 | linkuj
Czy tak musiało się zdarzyć? 5500 km bez snu, wielkie wyzwanie i jak się okazuje wielkie ryzyko. Jak w utworze The Doors - This is the End, my friend..... Nie mogę się z tym pogodzić.
lowlander - 20:56 niedziela, 2 kwietnia 2017 | linkuj
Uczciłaś najpiękniej jak było można. Wstęgą drogi bez końca.
lutra - 20:41 niedziela, 2 kwietnia 2017 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!