Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Rejs

Niedziela, 22 maja 2016 Kategoria do 250, Kocia czytelnia
Km: 206.83 Km teren: 0.00 Czas: 08:28 km/h: 24.43
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 1189m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Kiedy o 8.20 wysiadam na dworcu kolejowym w Toruniu, jest już ciepło. Zdejmuję kurtkę oraz nogawki, smaruję się kremem przeciwsłonecznym i ruszam w drogę. Niczego dobrego się nie spodziewam, bo jeszcze wczoraj gdy jeździłam pod domem, sporo kaszlałam. Jednak ku mojemu zaskoczeniu, jedzie mi się bardzo przyjemnie. Nie przeszkadza mi nawet to, że cały początek drogi mam pod wiatr. Ten początek to DK91. Jest pobocze, ale tak syfiaste (dziury, łaty), że dość często jadę pasem jezdni. Mogę sobie na to pozwolić, bo w niedzielny ranek ruch jest symboliczny. Docieram sprawnie do pierwszej z trzech gmin, które mam w planie dziś zaliczyć - do Aleksandrowa Kujawskiego. Niczego ciekawego tu nie zauważam, poza budynkiem urzędu i stojącym obok budynkiem z wielkim napisem "Sala ślubów".

Opuszczam miasteczko i lecę do Nieszawy - drugiej dzisiejszej nowej gminy. Tu czeka mnie główna atrakcja wyjazdu - rejs promem przez Wisłę. Do przeprawy promowej mam długi zjazd. Jest 10:20, prom stoi, ale... nie popłynie teraz, a dopiero o 11:00. Pływa tylko o pełnej godzinie. Mam zatem aż 40 minut na kompletne nicnierobienie. Na trawce rozkładam kurtkę, rower kładę obok i wypoczywam. Rejs chwilę trwa, bo Wisła jest tu szeroka. Fajnie jest tak płynąć, delektuję się więc każdą chwilą, raz po raz pstrykając fotki.



Krótko za przeprawą promową zaliczam wredną glebę. Zjeżdżam na chwilę w gruntówkę, grunt wygląda na ubity. Tylko wygląda. W rzeczywistości jest grząski. Przednie koło ucieka i leżę. Łamie się śruba mocująca uchwyt lampki, obtłukuję sobie lekko łokieć, średnio kolano i mocno biodro. Na dodatek cały czas jestem lewą nogą przypięta do roweru. Chyba zbyt mocno mi te pedały trzymają buty, skoro nawet przy glebie nie puściło. Odrywam więc rower od siebie i po chwili wstaję. Szczęśliwie strój z GMRDP, który mam dziś pierwszy raz na sobie, nie ucierpiał.

Ruszam i nagle coś się ze mną zderza. Wlatuje w jedną z dziur w kasku i zaczyna wierzgać. To coś dużego. Natychmiast się zatrzymuję i ściągam kask. W otworze tkwi wielki chrabąszcz lub coś w tym stylu. Muszę użyć zausznika okularów do wypchnięcia robala. Dość już chyba tego pecha na dziś: najpierw długie oczekiwanie na prom, potem gleba, teraz robal....

W dalszej drodze już żadne nieszczęście mnie nie dotyka, jednak przez to, że tak długo musiałam czekać na prom, z czasem zaczyna robić się wąsko. Liczę trasę i wychodzi, że nie mam czasu na kawę, ani w ogóle na żadną tego typu dłuższą przerwę. No i trzeba trzymać przyzwoite tempo. A trasa wcale nie jest zupełnie łatwa - jest sporo pagórków, szczególnie w drugiej części, w dodatku w tych okolicach drogi bywają dziurawe/wyboiste, no i na dokładkę na wielu odcinkach jest przeszkadzający wiatr. Na początku trochę pluję sobie w brodę, że tak się załatwiłam. Miał być lekki wyjazd, bo dopiero co wyleczyłam zapalenie krtani, a robi się czasówka na pociąg. Widząc jednak, że jedzie mi się cały czas lekko, nerw szybko przechodzi.

Jest przyjemnie ciepło. Kilka razy wchodzę do sklepów po picie i są to właściwie moje jedyne przystanki. Okolice są bardzo ładne, między Toruniem a Iławą tereny do jazdy rowerem są świetne. Szczególnie ładnie i soczyście pagórkowato jest na dojeździe do brakującej mi gminy Brzozie - dla tych widoków warto było się tu tłuc taki kawał drogi. W Nowym Mieście Lubawskim na chwilę wyjeżdżam na DK 15. To jedna z paskudnych krajówek - bez pobocza i z dużym ruchem. No ale w domu przysiadłam nad tym fragmentem - by najszybciej jak to możliwe ewakuować się na jakąś boczną szosę. Moja boczna droga to dobra alternatywa - jest to długawy podjazd w lesie po serpentynkach. Iława wita wiosenną zielenią. Równe tempo i prawie zupełny brak postojów spowodowały, że mam tu aż godzinkę zapasu czasu do odjazdu pociągu. Idę więc coś zjeść, by podróż koleją minęła milej. W restauracji na pięterku, niemal naprzeciwko Galerii Jeziorak, jem makaronowe zawijańce ze szpinakiem i piję herbatę.

Na lody czasu już nie wystarcza i od razu po wyjściu z restauracji jadę na dworzec. Pociąg przyjeżdża spóźniony 15 minut. Wagon, w którym mam miejscówkę z rowerem... nie ma miejsc rowerowych. Są miejsca rowerowe w innym wagonie i tam mnie kieruje konduktor. Znajduję sobie wolne miejsce, ale w Mogilnie dosiada dziewczyna, która ma tu swoją rezerwację i muszę jej ustąpić. Tak to mając bilet z miejscówką, jadę z rowerem w zupełnie innym wagonie niż powinnam i część podróży spędzam na podłodze. Stłuczone biodro mocno boli, kolano też.

Trasa:


Zdjęcia

Zaliczone gminy: Aleksandrów Kujawski (miasto), Nieszawa, Brzozie (3 gminy).

komentarze
W Nieszawie, którą odwiedziliśmy przy okazji akcji Mareckiego "Ciechocinek Tour" (czy jakoś tak), cumuje prom, który nie tak całkiem dawno pływał po Nogacie w Kępinach Wielkich (albo tych mniejszych), a teraz "robi" za knajpę... Kiedy tam byliśmy nie dane Nam było przeprawić się na drugą stronę (trzeba było całkiem sympatyczny zjazd zaliczyć w drugą stronę-a nie jest on całkiem płaski)... ;)
Szczerze polecam objazd Jezioraka, ale raczej nie "szosą", a nawet "przełajem", raczej niech to będzie solidne MTB (szlak pieszy).
P.S.
No i uważaj na Siebie i latające robale :)
sierra
- 13:01 wtorek, 24 maja 2016 | linkuj
Iławę zaliczyłem podczas mojej pierwszej wyprawy, od której zaczęła się moja przygoda z rowerem. Miło wspominam ten wyjazd.
Bitels
- 12:19 wtorek, 24 maja 2016 | linkuj
spotkanie z chrabąszczem miałem w zeszłym tygodniu, z tym że sam wypadł z kasku po jego zdjęciu
dodoelk
- 09:34 wtorek, 24 maja 2016 | linkuj
Te okolice Iławy rzeczywiście są przepiękne. Niestety znam je tylko z wojaży samochodowych. Przy kolejnej wizycie polecam Ci pałac w Kamieńcu koło Susza. Dzisiaj to ruina, ale ma taką historię, że HEJ! :)

Co do ponurego tematu ukąszeń. Znam człowieka, który jeszcze kilka lat temu biegał maratony, a dziś jest sparaliżowany (nawet nie mówi) - całe nieszczęście to efekt spotkania z szerszeniem... Także trzeba mieć się na baczności.
michuss
- 20:59 poniedziałek, 23 maja 2016 | linkuj
Strój bardzo ładny, ale specjalnie dla Ciebie powinni wypuścić różową wersję kolorystyczną ;)
Z takimi robalami nie ma żartów. Mi kiedyś wleciała pszczoła między kask a okulary. Udziabała, spuchłam jak bania, zwymiotowałam co moje i ostatecznie z opóźnioną reakcją anafilaktyczną wylądowałam w szpitalu na kroplówce.
starszapani
- 20:27 poniedziałek, 23 maja 2016 | linkuj
Prom od mojego tam rejsu (1990) przeszedł metamorfozę ! In plus ! :-)
Iława jest też moją inspiracją !
Szczęście w nieszczęściu że się nie połamałaś !
Zdrowiej !!!
Jurek57
- 19:42 poniedziałek, 23 maja 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum