Międzyzdroje - Gdańsk (4)
Niedziela, 27 marca 2016 Kategoria do 200, Kocia czytelnia
Km: | 182.67 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1193m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zimno! Na namiocie i rowerze jest szron. Temperatura to zero
stopni. Gotuję wodę na kawę i po śniadaniu zwijam mój zesztywniały, zamarznięty
namiot. Mimo zimnicy, wiosna niechybnie przyjdzie – kawałek dalej zauważam
pierwszego w tym roku bociana. Od samego rana wieje. Niestety w twarz. I tak
będzie przez cały dzień. Silny wiatr przedni i przednio-boczny.
W Główczycach jestem bardzo wcześnie rano. Wpadam na Orlen po wodę i wypić kawę. Pan z obsługi jest tak miły, że osobiście mi tę kawę przygotowuje, to niespotykane! Słońce i wichura. Smaruję twarz kremem do opalania i jazda. Idzie ciężko i powoli. Czołgam się i wlekę, aż docieram do Elektrowni Szczytowo-Pompowej Żarnowiec. Na koronę zbiornika górnego prowadzi podjazd 9%. Ale tu akurat wiatr pomaga i… samo się wjeżdża. Następnie w wielkim znoju jadę do Pucka. Co za rzeźnia z tym wietrzyskiem! Ależ dziś by się gnało z wiatrem. Aż żal, że moja droga idzie centralnie pod wiatr. Jadę na rynek, potem nad morze. Wszystko pozamykane. Na stacji paliw, już za miastem, piję kawę. Od teraz trasa idzie centralnie pod wiatr. Redę i Rumię oglądam jadąc wzdłuż torów kolejowych. Trzeba przyznać, że z tej perspektywy miejscowości te nie prezentują się zbyt pięknie.
Same tory kolejowe, oraz dźwigi portowe z kolei witają mnie w Gdyni. Jeden wielki dworco-port. GPS chce mnie wyrzucić na jakąś bardzo główną drogę z zakazem dla rowerów. Nie bardzo mam ochotę się tamtędy pchać. zwłaszcza, że ruch jest duży. Tylko jak przebić się przez te wszystkie tory kolejowe?? Nieco przede mną od dłuższego czasu jedzie chłopak, jakiś nastolatek. Doganiam go i podpytuję czy zna miasto. Jest tutejszy i jedzie w moim kierunku. Jest też tak miły, że pilotuje mnie przez dużą część miasta. W Gdyni są ścieżki rowerowe, którymi da się fajnie jechać. Tylko trzeba wiedzieć jak one biegną. Trochę intuicyjnie jadę nimi aż do Sopotu, raz po raz jedynie wyjeżdżając na ulicę.
W Sopocie planowałam odwiedzić słynne molo. Ale ludzi na głównym deptaku jest tak dużo, że odpuszczam – na molo pewnie będzie podobnie. Jadę więc prosto do Gdańska. Po drodze jeszcze jeden postój na stacji. Zaczepia mnie tu brodaty, bardzo wysoki chłopak. Odburkuję coś pod nosem. Wchodzi na stację, po chwili wychodzi z izotonikiem oraz batonikiem. Podaje mi. Jak miło! Gadamy dłuższą chwilę. Sympatyczne spotkanie.
W samym Gdańsku do centrum się nie pcham. Zostawiam to sobie na rano. Teraz oczy mi już się zamykają. Po całym dniu jazdy pod wiatr czuję się dość wypompowana. Jadę więc w stronę Trójmiejskiego Parku. Jak na złość zabudowa ciągnie się daleko. Znajduję w końcu jakąś miejscówkę, ale beznadziejna jest. Za jasności nigdy w życiu bym się tam nie rozstawiła. To jakiś dziki park na skraju osiedla.
Trasa (cała):
Zdjęcia
Zaliczone gminy (cały wyjazd): Dziwnów, Karnice, Trzebiatów, Brojce, Siemyśl, Sianów, Darłowo (obszar wiejski), Darłowo (miasto), Postomino, Damnica, Potęgowo, Główczyce, Smołdzino, Choczewo, Gniewino, Krokowa, Puck (obszar wiejski), Puck (miasto), Reda, Rumia, Kosakowo, Gdynia (22 gminy).
Ciąg dalszy
W Główczycach jestem bardzo wcześnie rano. Wpadam na Orlen po wodę i wypić kawę. Pan z obsługi jest tak miły, że osobiście mi tę kawę przygotowuje, to niespotykane! Słońce i wichura. Smaruję twarz kremem do opalania i jazda. Idzie ciężko i powoli. Czołgam się i wlekę, aż docieram do Elektrowni Szczytowo-Pompowej Żarnowiec. Na koronę zbiornika górnego prowadzi podjazd 9%. Ale tu akurat wiatr pomaga i… samo się wjeżdża. Następnie w wielkim znoju jadę do Pucka. Co za rzeźnia z tym wietrzyskiem! Ależ dziś by się gnało z wiatrem. Aż żal, że moja droga idzie centralnie pod wiatr. Jadę na rynek, potem nad morze. Wszystko pozamykane. Na stacji paliw, już za miastem, piję kawę. Od teraz trasa idzie centralnie pod wiatr. Redę i Rumię oglądam jadąc wzdłuż torów kolejowych. Trzeba przyznać, że z tej perspektywy miejscowości te nie prezentują się zbyt pięknie.
Same tory kolejowe, oraz dźwigi portowe z kolei witają mnie w Gdyni. Jeden wielki dworco-port. GPS chce mnie wyrzucić na jakąś bardzo główną drogę z zakazem dla rowerów. Nie bardzo mam ochotę się tamtędy pchać. zwłaszcza, że ruch jest duży. Tylko jak przebić się przez te wszystkie tory kolejowe?? Nieco przede mną od dłuższego czasu jedzie chłopak, jakiś nastolatek. Doganiam go i podpytuję czy zna miasto. Jest tutejszy i jedzie w moim kierunku. Jest też tak miły, że pilotuje mnie przez dużą część miasta. W Gdyni są ścieżki rowerowe, którymi da się fajnie jechać. Tylko trzeba wiedzieć jak one biegną. Trochę intuicyjnie jadę nimi aż do Sopotu, raz po raz jedynie wyjeżdżając na ulicę.
W Sopocie planowałam odwiedzić słynne molo. Ale ludzi na głównym deptaku jest tak dużo, że odpuszczam – na molo pewnie będzie podobnie. Jadę więc prosto do Gdańska. Po drodze jeszcze jeden postój na stacji. Zaczepia mnie tu brodaty, bardzo wysoki chłopak. Odburkuję coś pod nosem. Wchodzi na stację, po chwili wychodzi z izotonikiem oraz batonikiem. Podaje mi. Jak miło! Gadamy dłuższą chwilę. Sympatyczne spotkanie.
W samym Gdańsku do centrum się nie pcham. Zostawiam to sobie na rano. Teraz oczy mi już się zamykają. Po całym dniu jazdy pod wiatr czuję się dość wypompowana. Jadę więc w stronę Trójmiejskiego Parku. Jak na złość zabudowa ciągnie się daleko. Znajduję w końcu jakąś miejscówkę, ale beznadziejna jest. Za jasności nigdy w życiu bym się tam nie rozstawiła. To jakiś dziki park na skraju osiedla.
Trasa (cała):
Zdjęcia
Zaliczone gminy (cały wyjazd): Dziwnów, Karnice, Trzebiatów, Brojce, Siemyśl, Sianów, Darłowo (obszar wiejski), Darłowo (miasto), Postomino, Damnica, Potęgowo, Główczyce, Smołdzino, Choczewo, Gniewino, Krokowa, Puck (obszar wiejski), Puck (miasto), Reda, Rumia, Kosakowo, Gdynia (22 gminy).
Ciąg dalszy
komentarze
Ja bym się bał spać w 3miejskich lasach. Zuch Kot!
giovanni - 17:45 poniedziałek, 4 kwietnia 2016 | linkuj
heh jako mieszkaniec (przyjezdny) Rumi muszę Ci powiedzieć że niewiele straciłaś omijając Rumię i Redę bokiem. Właściwie to na dobre Ci to wyszło.
Gratuluję wyprawy bo warunki faktycznie były słabe. Ale cóż, u nas zawsze wieje... ;) mxdanish - 21:36 czwartek, 31 marca 2016 | linkuj
Gratuluję wyprawy bo warunki faktycznie były słabe. Ale cóż, u nas zawsze wieje... ;) mxdanish - 21:36 czwartek, 31 marca 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!