Laski w Laskowicach
Sobota, 7 listopada 2015 Kategoria do 250, Kocia czytelnia
Uczestnicy
Km: | 228.12 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 09:44 | km/h: | 23.44 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 714m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
[Siedzi na bujanym fotelu i gmera mnie stopą po grzbiecie. Chyba pije
kawę, bo w pokoju wspaniale pachnie kawą. Przeciągam się i z radosnym
miauknięciem wskakuję jej na kolana.
Łups!
Kubek kawy ląduje na podłodze. Starszapani zrywa się z fotela i żwawo rusza za mną. Oj, niedobrze! Nie dam się tak łatwo złapać.... pędzę przez podwórko, jedną ulicę, drugą.... przez kolejne wioski, miasteczka... Pędzimy zawzięcie razem.]
Wcześnie rano - już nie jest ciemno. Coś tam widać, choć jeszcze niewiele. Jak na listopadowy poranek nie jest szczególnie zimno (10 stopni). Ale... prawie od razu łapie nas deszczyk. Nie pada mocno i początkowo nawet zastanawiamy się, czy jakoś chronić się przed deszczem (wg prognoz miało padać minimalnie i krótko). Ubieramy się jednak i jest to dobra decyzja - pada non stop mniej lub mocniej przez ponad 40 kilometrów.
Nasze stopy
Kiedy docieramy do Ryczywołu, jesteśmy już całe przemoczone. Kurtki deszczowe oczywiście puściły i są teraz jak mokre szmaty. W butach też woda. Ładujemy się do marketu. Najpilniejszą sprawą jest wysuszenie i ogrzanie stóp. Kupuję nam po 2 pary skarpetek, biorę foliówki i na rozweselenie - trochę słodkiego. Niczym się nie przejmując zdejmujemy mokre skarpetki i zakładamy nowe-suche w sklepie, tuż za kasami. Wszyscy mogą podziwiać nasze stopy :).
Delikatnie
Chwilę później zbieramy się na odwagę, by wyjść. Całe jesteśmy mokre. Na szczęście jednak przestało padać. A to daje nadzieję na to, że może jednak nie będziemy ciąć trasy. Dzień aż do końca jest mglisty, raz po raz delikatnie kropi. Mimo to jedzie nam się bardzo dobrze. Jedyną przerwę na kawę robimy w Łobżenicy na Orlenie. Próbujemy się tam podsuszyć, Starsza podkręca nawet grzejnik i rozwiesza na nim kurtkę. Ale grzejnik nie działa.
Bar
Kiedy zapada wieczór, robi się nastrojowo. Jesteśmy akurat w Borach Tucholskich. Las jest wyjątkowo ładny, a mgły dodają mu tajemniczości. Przez chwilę myślę sobie, że fajnie by teraz było wejść w ten las i rozbić namiot.
No ale nie tym razem. Lecimy przed siebie. Robi się ciemno, mgła też jakby większa. Widoczność jest mocno ograniczona. Jedziemy przez to troszkę wolniej. W końcu docieramy do Laskowic. Mamy bezpieczny zapas czasu, idziemy więc do jedynego czynnego tu baru. Knajpa to klasyczna "mordownia". Wystrój archaiczny, jakiś smętny automat do gier. Półmrok. Przy stolikach stali bywalcy tokują nad trunkami. Jak się okazuje - prawie każdy facet jest koło pięćdziesiątki, prawie każdy to kawaler. Wzbudzamy niemałe zainteresowanie. Czujemy, że jeszcze chwila, a zaczną się nam oświadczać :)). Zjadam więc szybko zapiekankę i z nóżki na nóżkę toczymy się na dworzec kolejowy.
Mapa:
Zaliczone gminy: Kęsowo, Tuchola, Cekcyn, Jeżewo (4 gminy).
Zdjęcia
Łups!
Kubek kawy ląduje na podłodze. Starszapani zrywa się z fotela i żwawo rusza za mną. Oj, niedobrze! Nie dam się tak łatwo złapać.... pędzę przez podwórko, jedną ulicę, drugą.... przez kolejne wioski, miasteczka... Pędzimy zawzięcie razem.]
Wcześnie rano - już nie jest ciemno. Coś tam widać, choć jeszcze niewiele. Jak na listopadowy poranek nie jest szczególnie zimno (10 stopni). Ale... prawie od razu łapie nas deszczyk. Nie pada mocno i początkowo nawet zastanawiamy się, czy jakoś chronić się przed deszczem (wg prognoz miało padać minimalnie i krótko). Ubieramy się jednak i jest to dobra decyzja - pada non stop mniej lub mocniej przez ponad 40 kilometrów.
Nasze stopy
Kiedy docieramy do Ryczywołu, jesteśmy już całe przemoczone. Kurtki deszczowe oczywiście puściły i są teraz jak mokre szmaty. W butach też woda. Ładujemy się do marketu. Najpilniejszą sprawą jest wysuszenie i ogrzanie stóp. Kupuję nam po 2 pary skarpetek, biorę foliówki i na rozweselenie - trochę słodkiego. Niczym się nie przejmując zdejmujemy mokre skarpetki i zakładamy nowe-suche w sklepie, tuż za kasami. Wszyscy mogą podziwiać nasze stopy :).
Delikatnie
Chwilę później zbieramy się na odwagę, by wyjść. Całe jesteśmy mokre. Na szczęście jednak przestało padać. A to daje nadzieję na to, że może jednak nie będziemy ciąć trasy. Dzień aż do końca jest mglisty, raz po raz delikatnie kropi. Mimo to jedzie nam się bardzo dobrze. Jedyną przerwę na kawę robimy w Łobżenicy na Orlenie. Próbujemy się tam podsuszyć, Starsza podkręca nawet grzejnik i rozwiesza na nim kurtkę. Ale grzejnik nie działa.
Bar
Kiedy zapada wieczór, robi się nastrojowo. Jesteśmy akurat w Borach Tucholskich. Las jest wyjątkowo ładny, a mgły dodają mu tajemniczości. Przez chwilę myślę sobie, że fajnie by teraz było wejść w ten las i rozbić namiot.
No ale nie tym razem. Lecimy przed siebie. Robi się ciemno, mgła też jakby większa. Widoczność jest mocno ograniczona. Jedziemy przez to troszkę wolniej. W końcu docieramy do Laskowic. Mamy bezpieczny zapas czasu, idziemy więc do jedynego czynnego tu baru. Knajpa to klasyczna "mordownia". Wystrój archaiczny, jakiś smętny automat do gier. Półmrok. Przy stolikach stali bywalcy tokują nad trunkami. Jak się okazuje - prawie każdy facet jest koło pięćdziesiątki, prawie każdy to kawaler. Wzbudzamy niemałe zainteresowanie. Czujemy, że jeszcze chwila, a zaczną się nam oświadczać :)). Zjadam więc szybko zapiekankę i z nóżki na nóżkę toczymy się na dworzec kolejowy.
Mapa:
Zaliczone gminy: Kęsowo, Tuchola, Cekcyn, Jeżewo (4 gminy).
Zdjęcia
komentarze
Jurek57 - pewnie obrączki nie ma.
Kocie - Szacunek. jesteś wielka !! Katana1978 - 18:10 czwartek, 12 listopada 2015 | linkuj
Kocie - Szacunek. jesteś wielka !! Katana1978 - 18:10 czwartek, 12 listopada 2015 | linkuj
Kapitalnie ten jeleń wyszedł, ile majestatu ma w sobie!
wilk - 19:57 wtorek, 10 listopada 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!