Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Ci-cho-sza

Niedziela, 11 października 2015 Kategoria do 250, Kocia czytelnia
Km: 207.10 Km teren: 0.00 Czas: 08:13 km/h: 25.20
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 621m Sprzęt: Kolarzówka Aktywność: Jazda na rowerze
"Po cichu, po wielkiemu cichu, idu sobie ku miastu na zwiadu, i idu i patrzu

Na ulicach ci-cho-sza, na chodnikach ci-cho-sza
nie ma Mickiewicza i nie ma Miłosza

Tu ci-cho-sza, tam ci-cho, szaro brudno i zima
nie ma Słowackiego i nie ma Tuwima"


..........................................................................................................................................................................................................
Cicho
Na ulicach ci-cho-sza, na chodnikach ci-cho-sza, gdy jadę nocą przez puste miasto, przez puste wsie. Jedna wielka cisza. Ciemno i zimno. Początkowo równo zero stopni, ale im bliżej dnia, tym zimniej. Nad jeziorem Niepruszewskim oglądam z szosy niebo. Księżyc tuż przed nowiem. Jasne gwiazdy. Powoli się zaczyna rozjaśniać.
Temperatura leci w dół: 0, -1, -2, -3, -4.

Grubo
Ubrana jestem ciepło, porządnie opatulona. Jestem lekko przeziębiona, więc tym bardziej. Nawet rękawice mam grube, zimowe. Nie martwię się też o stopy – zabrałam ocieplane wkładki do butów. Takie na baterie, no i oczywiście zapas baterii.

Szybciej!
Kiedy z –2 robi się –3, obie wkładki przełączam na maksymalne grzanie. Niestety w takim ustawieniu baterie na długo nie wystarczają. Muszę je dość często zmieniać. Leci na to dużo czasu i baterii. Baterie w zasobnikach siedzą ciasno. Palcami nie da rady ich wyjąć. Trzeba sobie pomóc np. kluczami. Trudno działać w rękawiczkach. Z kolei bez rękawiczek jest potwornie zimno. Przy -4 wkładki nie dają mi już prawie nic. Jest obłędnie zimno. Stopy aż bolą. Staram się nimi poruszać. I nic. Cały czas boli. W końcu świat zaczyna mi się zawężać: zimno. Ból. Szybko. Do ciepła. Szybciej!! Jestem na obwodnicy Opalenicy. Koniecznie do ciepła! Teraz! Nic tu nie ma, a potrzeba rozgrzania stóp jest coraz pilniejsza. Schować się gdziekolwiek. Końcówka obwodnicy, w oddali Orlen. Pędzę. Zgrabiałymi dłońmi wyciągam jeszcze z torby kasę i telefon i wchodzę do środka.



Lampki kontrolne
W tym momencie przydałby się ktoś kto by mnie trochę wsparł. Pogłaskał po głowie i zmotywował do dalszej jazdy. Ale tu nikogo nie ma. Przez głowę przelatuje myśl, której prawie nie ma: „to może się nie udać”.
A guzik! Nigdzie nie jadę. Z nosa leci. Ciemno, zimno. Stopy bolą z zimna niemożliwie. Piję kawę. Nie potrzebuję kawy, przecież dopiero co wstał dzień. Kubek z kawą to tylko pretekst by móc tu... hm... postać. Bo siąść nie ma gdzie. Przestępuję z nogi na nogę. Popijam kawę. Mam ochotę wracać do domu. Gdy wraca mi normalne krążenie w stopach, wychodzę na zewnątrz. Zimnica. -4 stopnie. Jadę kawałek i zauważam, że przestały się palić lampki kontrolne w jednym z zasobników baterii. Trzeba znowu się zatrzymać i stracić czas na zmianę. Trzeba też zdjąć rękawiczki i użyć kluczy by wydłubać zużyte baterie. Ruszam i nowy problem – zmarznięta po zmianie baterii lewa dłoń. Prawa działa normalnie, lewa boli z zimna. Muszę przystanąć. Tym razem po to by rozgrzać zziębniętą łapkę.

Herbata
Dzień już wstał. Pięknie świeci słońce, ale jakoś nie czuję radości. Marzę tylko o tym by wreszcie się ociepliło. Temperatura rośnie bardzo powoli i na plus wychodzi dopiero około 9:00. Krótko potem zaczyna wiać. Późno. Za Świebodzinem mam nieprzyjemną sytuację – TIR prawie zmiata mnie z drogi. Serdecznie mam już dość tej dzisiejszej jazdy. Kiedy docieram do Mostków, wchodzę na znaną z poprzedniego wyjazdu stację. Tę z komputerem i Internetem. Biorę dużą herbatę. Poza kawą w Opalenicy nie piłam nic, bo zimna woda z camelbaka aż mnie odrzucała.

Na palce nawlekam
Siedzę sobie przy herbatce, gapię się w okno, przeglądam Internet. Zupełnie przestało mi zależeć na szybkim przejeździe.
[„A ja leżę, i leżę, i leżę
I nikomu nie ufam, i nikomu nie wierzę
A ja czekam, i czekam, i czekam
Ciszę wplatam we włosy i na palce nawlekam”]
Aż do Rzepina jadę DK 92. Niezbyt przyjemna jest to jazda. Ruch dość duży, a w miejscowościach durne zwężenia i wysepki. Kierowcy TIRów nie mają jak mnie wyprzedzić i trąbią piekląc się. Raz po raz zjeżdżam na chodnik i ich puszczam. Za Rzepinem lepiej. Bardziej pusto.

Nasze koleje
Na moście na Odrze stoję dłuższą chwilę. A czas leci... Nie ma co tak stać i myśleć o Bóg wie czym. Za 15 minut odjeżdża mój pociąg do Poznania. A dworzec przecież zupełnie mi nieznany i w dodatku niemiecki. Nic tu po mnie. Dworzec okazuje się niezbyt duży. Od wejścia uderzają mnie intensywne zapachy jedzenia. Coś pieczonego. Pachnie pysznie! Czasu jednak mam zbyt mało. Wszystko jest oznaczone czytelnie. Szybko i bez trudu orientuję się gdzie muszę iść. A w pociągu nagroda za niezbyt przyjemną trasę: darmowa kawa.
Że co? Że wkalkulowana w cenę biletu? Ee.... nie tym razem.
Idę kupić bilet do drużyny konduktorskiej. A oni odsyłają mnie na miejsce mówiąc, że przyjdą mi sprzedać podczas kontroli. Zdążyłam wysiąść w Poznaniu i się ich nie doczekałam. Fajne te nasze koleje :).

Mapa:



ZDJECIA

komentarze
@Mors
Daj sobie już spokój z tym ciągłym popisywaniem się jaki to jesteś twardy zimą - bo tak naprawdę poważnych tras zimą, z noclegiem nigdy nie robiłeś, a dopiero to jest prawdziwym testem i tam szybciutko byś ze swoimi adidaskami wymiękł i dorobił się odmrożeń. Na wyjeździe w Tatrach w zeszłym roku Gabriel z którym jechałem, który ma sporo większą od Ciebie wytrzymałość na temperatury (przy -19''C jechał w butach SPD i było mu OK) na jednym zjeździe zrobił błąd i jechał w cienkich rękawiczkach. I ten błąd na zjeździe trwającym koło 30min wystarczył by złapać odmrożenie palca, z którym bujał się później kilka miesięcy - to są realia prawdziwych zimowych tras, jak się podchodzi do nich za lekko jak Ty to kara może być surowa. Poza tym inna sprawa - zupełnie inne uczucie ciepła jest jak jedziesz 15km/h, zupełnie inne jak jedziesz 25km/h. Bo przy szybszej jeździe nieuchronnie się zapocisz nawet w świetnych ciuchach i to ma wpływ na komfort termiczny. Podobnie jak i buty w jakich jedziemy, adidasy i platformowe pedały są sporo cieplejsze od ciasnych butów SPD z metalowym blokiem.

@Marzenka
Niestety jak widać te ogrzewacze na baterie się zupełnie nie sprawdzają, wykonane są badziewnie, przede wszystkim ten beznadziejny zasobnik na baterie, które fatalnie się wymienia, pamiętam to gdy u siebie je na sucho próbowałem. Poza tym często jest tak, że jak założysz dużo warstw - czy skarpetek, czy też wkładek to może zrobić się za ciasno i ogranicza się krążenie, więc paradoksalnie może być nawet chłodniej niż wtedy gdy tych warstw w środku jest mniej. Dlatego lepiej jest stosować ochraniacze termiczne na zewnątrz buta, bo one krążenia nie ograniczają, a do tego zabezpieczają przed wiatrem. No i poza tym nawet z ciepłymi ochraniaczami poziom -4-5''C to już za mało na letnie buty SPD. W zimowych SPD z ochraniaczami można jeszcze tak do -7-8''C próbować. Ale generalnie na mróz lepiej założyć pedały platformowe i normalne buty.
wilk
- 11:41 wtorek, 13 października 2015 | linkuj
Następnym razem !!! jakby co ... dzwoń po odsiecz i termos gorącej herbaty .
O siódmej byłem już na nogach ! :-)
Jurek57
- 22:54 poniedziałek, 12 października 2015 | linkuj
Zimno jadąc z wiatrem? ;>

Wspominam tę noc bardzo "ciepło" ;) szczególnie jadąc 100% czasu pod wiatr, w letnich adidaskach i letniej wiatrówce, bez ciepłego jedzenia i picia. :))

Się czasami zastanawiam, czy oddałbym ciepłotę swoich stóp w zamian za dobrą kondycję. ;)

Jadąc w tę noc rozmyślałem, czy choć jedna osoba w taką pogodę uskutecznia teraz jakąś większą trasę - gdybym Cię spotkał, to by mnie chyba zamurowało. ;)
mors
- 20:30 poniedziałek, 12 października 2015 | linkuj
Po cichu
po wielkiemu cichu
idu sobie i idu i idu
i patrzu i widzu.
"Widzu", że nie dasz się pokonać ni deszczu ni mrozu ni spa-aniu. ;) Co do biletu, jakaś nagroda na zakończenie trasy należy Ci się. Jak w skeczu Kabaretu "Ani mru mru. "Kaaawaaaa graaaaatissss". ;)

. https://www.youtube.com/watch?v=R3TyE97ThJk .
lutra
- 19:32 poniedziałek, 12 października 2015 | linkuj
Czekamy na rozwiązanie zagadki!
vuki
- 07:43 poniedziałek, 12 października 2015 | linkuj
Do Krakowa masz chyba trochę więcej niż 207 km, więc nie mam pomysłu gdzie była meta... :)
michuss
- 07:30 poniedziałek, 12 października 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum