Początek
Piątek, 2 października 2015 Kategoria do 50, Kocia czytelnia
Km: | 27.99 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 111m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tym razem będzie luksusowo. Zamiast zdezelowanym składem
wlekącym się niemiłosiernie i hałasującym tak bardzo, że własnych myśli nie
słychać – pojadę wygodnym EIC. Jest trochę stresu, bo system zakupu biletu
przez Internet kuleje – nie idzie wybrać opcji podróży z rowerem, ani kupić
biletu na rower. A idiotyczny formularz przydziela miejscówki Bóg wie gdzie.
Pewnie gdzieś daleko od wagonu z miejscem na rowery. Nic. Oleję miejscówkę i
pójdę do rowerowego. Gdzieś sobie na pewno siądę.
Dziecko
Poznań Główny, późne piątkowe popołudnie. Miejsce rowerowe w innym wagonie niż moja miejscówka. Biegnę do rowerowego. Ładuję rower po schodkach (doszłam już z tym do pewnej wprawy). Naraz czuję, że rower robi się dziwnie lekki, spoglądam w górę i widzę drobne dłonie ciągnące go do środka. Dziecko. Chłopiec. Na oko 10-11-letni. Po raz pierwszy w życiu pomaga mi dziecko!
Po niemiecku!
Miała być cisza, miał być spokój. Zamiast tego są głośne rozmowy i krzyki... po niemiecku (pociąg kończy bieg w Berlinie). Jakieś dzieciaki zaczynają się nawet bić. Komfort jazdy to jednak nie tylko porządny pociąg... Jakby tego było mało – idzie pani z poczęstunkiem, z wózkiem szerokim na cały korytarz. A tam mój rower (nie powiesiłam go, wieszaki zastawione walizkami i to ułożonymi w stos). Krzyczy więc na cały wagon:
- kogo to rower? Z wózkiem muszę przejechać!
Biegnę więc. Przepychamy się w wąskim przejściu. Powarkujemy na siebie.
Uśmiech
Z ulgą wysiadam w Świebodzinie. Koniec jazgotu!
Świebodzin – wyjazd z miasta. Stoję na światłach i słyszę wołanie z chodnika:
- Pięknie pani wygląda.
Rozglądam się. Nikogo poza mną tu nie ma. Spoglądam na chłopaka, który stoi na chodniku. Śmieje się do mnie. Odwzajemniam.
- Piękny pani ma uśmiech!
Rozmawiamy chwilę. Dokładnie tyle ile trwa zmiana świateł. Dopiero gdy odjeżdżam zdaję sobie sprawę z tego, że on nie miał na sobie koszulki. Goła klata! I tylko 13*C.
Dnie i noce
Jadę niecałe 10 km i w ładnym zagajniku rozstawiam się na nocleg. To blisko drogi. A ta droga to DK92. Akurat na tym odcinku jest duży ruch. Dnie i noce ciągną sznury aut, dużo TIRów. Niby śpię w zagajniku, a hałas jak w wielkim mieście. Przepraszam, czy ktoś może wyłączyć dźwięk? Tu się śpi!
Ciąg dalszy
ZDJĘCIA
Dziecko
Poznań Główny, późne piątkowe popołudnie. Miejsce rowerowe w innym wagonie niż moja miejscówka. Biegnę do rowerowego. Ładuję rower po schodkach (doszłam już z tym do pewnej wprawy). Naraz czuję, że rower robi się dziwnie lekki, spoglądam w górę i widzę drobne dłonie ciągnące go do środka. Dziecko. Chłopiec. Na oko 10-11-letni. Po raz pierwszy w życiu pomaga mi dziecko!
Po niemiecku!
Miała być cisza, miał być spokój. Zamiast tego są głośne rozmowy i krzyki... po niemiecku (pociąg kończy bieg w Berlinie). Jakieś dzieciaki zaczynają się nawet bić. Komfort jazdy to jednak nie tylko porządny pociąg... Jakby tego było mało – idzie pani z poczęstunkiem, z wózkiem szerokim na cały korytarz. A tam mój rower (nie powiesiłam go, wieszaki zastawione walizkami i to ułożonymi w stos). Krzyczy więc na cały wagon:
- kogo to rower? Z wózkiem muszę przejechać!
Biegnę więc. Przepychamy się w wąskim przejściu. Powarkujemy na siebie.
Uśmiech
Z ulgą wysiadam w Świebodzinie. Koniec jazgotu!
Świebodzin – wyjazd z miasta. Stoję na światłach i słyszę wołanie z chodnika:
- Pięknie pani wygląda.
Rozglądam się. Nikogo poza mną tu nie ma. Spoglądam na chłopaka, który stoi na chodniku. Śmieje się do mnie. Odwzajemniam.
- Piękny pani ma uśmiech!
Rozmawiamy chwilę. Dokładnie tyle ile trwa zmiana świateł. Dopiero gdy odjeżdżam zdaję sobie sprawę z tego, że on nie miał na sobie koszulki. Goła klata! I tylko 13*C.
Dnie i noce
Jadę niecałe 10 km i w ładnym zagajniku rozstawiam się na nocleg. To blisko drogi. A ta droga to DK92. Akurat na tym odcinku jest duży ruch. Dnie i noce ciągną sznury aut, dużo TIRów. Niby śpię w zagajniku, a hałas jak w wielkim mieście. Przepraszam, czy ktoś może wyłączyć dźwięk? Tu się śpi!
Ciąg dalszy
ZDJĘCIA
komentarze
Szum aut przy drodze to koszmar. My spałyśmy w widłach dwóch krajówek ( w odległości ok. 5-8 km od każdej) a i tak było głośno jak na dworcu.
akacja68 - 18:46 sobota, 10 października 2015 | linkuj
He, he ;) ja chodzilem w samych kapielowkach ;)
PS. Oszalalbym w takim pociagu. mors - 07:34 środa, 7 października 2015 | linkuj
PS. Oszalalbym w takim pociagu. mors - 07:34 środa, 7 października 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!