Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

GMRDP (3)

Poniedziałek, 24 sierpnia 2015 Kategoria do 300, Kocia czytelnia, GMRDP 2015
Km: 258.57 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 2515m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Noc była bardzo zimna. Tylko 7 stopni. Śpiwór niby ciepły, ale jednak dla zmęczonego i niewyspanego człowieka nie zapewnił komfortu termicznego. Zasnęłam od razu ale parę razy zimno na chwilę mnie wybudziło. Poranek straszny – trzeba było znaleźć w sobie odwagę by wyjść najpierw ze śpiwora, potem z namiotu. Na szczęście od razu mam podjazd. Mogę się więc rozgrzać. Na pierwszej lepszej stacji (to Statoil) idę się rozgrzać i biorę kawę. Obsługa wie gdzie jadę. Inni zmarznięci nieszczęśnicy byli już tu i gadali o maratonie.

Wielkie żarcie
Przez małe miejscowości jedzie się średnio przyjemnie. Prawie wszędzie biegają luzem psy, które ochoczo gonią za rowerem. Pół biedy jak jest akurat pod górę. Gorzej, gdy w dół. Łatwo wtedy o wywrotkę gdy taki bezmyślny kundel wleci wprost pod koła. Irytujące.
Przed Istebną ciężkie podjazdy. Mielę podjazd pod Szare, ale ażurowe płyty betonowe odpuszczam. Jest stromo jak diabli, a dziury w płytach jakieś takie duże i okrągłe. Idę. Potem znowu podejście po kamiennym bruku. W sumie częściowe, bo początek podjechałam. W Koniakowie zjadam rosół w Karczmie Ochodzita. Proszę by dali dużo makaronu. Starają się i faktycznie dostaję rosół, który składa się głównie z makaronu. Za Istebną podjazd pod Kubalonkę. Zatrzymuję się w jego początkowej części, bo rosół strawiłam bardzo szybko. Znowu potrzebuję coś zjeść. Siadam w Karczmie po Zbóju. Biorę pierogi z sosem grzybowym i najadam się do syta. Na podjeździe dogania mnie 2 chłopaków z kategorii sport. Jadą na lekko. Fajnie im. Mówią jednak, że auto jest gdzieś z przodu. Potem, na końcu podjazdu czekają na mnie, bo nie wiedzą jak dalej jechać. Jedziemy kawałek razem (oni na moich plecach).



Obrzydliwe przedmieście
Jest gorąco. Więc przy pierwszej okazji zjeżdżam na stację na lody. Przez śląskie miasta jedzie się beznadziejnie. Jest brzydko, drogi są byle jakie, ruch duży, hałas też. Mam wrażenie, że jadę przez jedno wielkie obrzydliwe przedmieście. Jest za to dość płasko. Ten nieładny odcinek umila mi Krzychu60 z BS, który polował na uczestników maratonu. Jedzie ze mną przez wiele kilometrów i dzięki temu jest miło. Nie wiozę się, bo Krzysiek nie jest uczestnikiem maratonu. Jedziemy obok siebie. Brzydotę regionu dostrzegam z całą jaskrawością gdy znowu zostaję sama – w Wodzisławiu Śląskim. Za Raciborzem robi się lepiej. Opuszczam moje „obrzydliwe przedmieście” i widoki robią się lepsze. Maleje też ruch.

Czas najwyższy!
Do PK9 (Kietrz) docieram chwilę po zapadnięciu ciemności. Kupuję bułkę i zjadam ją pod sklepem. Przed Prudnikiem zaczynam zasypiać na rowerze. Czekam na Prudnik jak na zbawienie. Docieram tam i ładuję się na Orlen. Jem babeczkę przy wysokim stoliku. Miejsc do siedzenia – brak. Kiwam się więc nad tą babką. Kawy celowo nie biorę – już za późna godzina. Babkę jem tylko dlatego, by robić coś innego niż jazda rowerem. Bo od jazdy zasypiam. Do Głuchołazów (PK10) docieram tuż przed 2 w nocy. Czas najwyższy! Spieszyłam się by zaliczyć ten punkt i szybko iść gdzieś spać. Elizium wysłał mi wiadomość, że około 3 w nocy spodziewane są deszcze i silny wiatr. Zależało mi więc by zdążyć przed załamaniem pogody. Mając na uwadze wiatr, nie rozbijam się pod drzewami lecz na polu – tuż za Głuchołazami. Wieje faktycznie bardzo mocno. Namiotem szarpie równo. Zasypiam natychmiast.

Moje dzisiejsze smsy:
» 2015.08.24 - 05:23 Noc byla bardzo zimna. spalam, ale obudzilam sie zmarznieta i malo wypoczeta. zaraz trzeba bedzie wyjsc z namiotu i to nie bedzie przyjemne. na szczescie zaczne od krotkiego podjazdu.
» 2015.08.24 - 06:22 INFO: Zawodnik Marzena Szymańska zdobył punkt PK7
» 2015.08.24 - 06:41 Obrzydliwie zimno. Siedze na statoilu i grzeje sie w cieple. pije kawe i jem bulke z serem.
» 2015.08.24 - 06:42 Jest 7 stopni. w sumie fajnie, ze nie na minusie ;-)
» 2015.08.24 - 08:40 Zmora i plaga sa biegajace luzem kundle. pelno tego jak robactwa na mokradlach. pozdrawia Kot.
» 2015.08.24 - 11:02 W nogach 600km, sciany przed Istebna. jade od wczoraj wieczora sama. Waskiego ostatni raz widzialam w Zakopanem. gdzie on jest? Siedze na asfalcie w cieniu i jem bulke z serkiem topionym
» 2015.08.24 - 11:23 Do lata, do lata piechota bede szla :-) pieszo po azurowych plytach betonowych ;-)
» 2015.08.24 - 12:15 Karczma Ochodzita, rosol co ma duzo makaronu :-)
» 2015.08.24 - 12:44 INFO: Zawodnik Marzena Szymańska zdobył punkt PK8
» 2015.08.24 - 13:15 Meczy mnie glod, mysle tylko o jedzeniu. czekam na pierogi w karczmie po zboju.
» 2015.08.24 - 13:17 Rosol mial tyle makaronu, ze byl prawie jak spagetti, ale i tak szybko strawilam. a przeciez to bylo chwile temu! poza tym mam problem z oczami. szczypia i lzawia.
» 2015.08.24 - 15:36 Oczy wyplukalam w wodzie i jest juz duzo lepiej. Jem teraz lody na orlenie, zgapilam sie, one maja dodatek szampana, a ja przeciez rowerem jade! mam tu tez kawe i cole, bo zasypiam. a lody, bo goraco. mocno tez wieje. Jak jechalam, to w kolko sobie powtarzalam: orlen, kawa, cola, lody.aby nie zapomniec :-) dlugo jechalo na moich plecach 2 z kat sport. chyba zostali bez wsparcia i nawigacji. tzn. bez tego wozu.
» 2015.08.24 - 17:42 680km Mszana Wodzislawska. Co za okropne tereny. brzydko i duzy ruch.
» 2015.08.24 - 20:41 INFO: Zawodnik Marzena Szymańska zdobył punkt PK9
» 2015.08.25 - 00:46 Glucholazy mam juz blisko, ale nie wiem, czy dam rade tam teraz dojechac, bo zasypiam na rowerze. Orlen i babeczka z wisnia. kiwam sie nad nia jak pingwin.
» 2015.08.25 - 00:51 Prudnik.
» 2015.08.25 - 01:42 INFO: Zawodnik Marzena Szymańska zdobył punkt PK10
» 2015.08.25 - 02:33 Ide spac, dobranoc!

Mapa:

ZDJĘCIA

Ciąg dalszy


komentarze
Nie było tak źle - zorientowałam się, że jest wrednie dopiero jak Krzychu60 pojechał do domu. Ale wtedy to już cześć tego okropnego rejonu miałam za sobą na szczęście.
Kot
- 18:24 czwartek, 3 września 2015 | linkuj
Współczuję, tak jak my musiałaś przeciskać się przez Śląsk za dnia. Może chociaż ci, którzy jechali nocą, mieli lepiej.
Hipek
- 11:56 wtorek, 1 września 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum