Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Północna Wielkopolska (1)

Sobota, 11 lipca 2015 Kategoria do 150, Kocia czytelnia Uczestnicy
Km: 147.34 Km teren: 0.00 Czas: 06:15 km/h: 23.57
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 411m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Dziwne było to gminobranie w moim wykonaniu – ponad 400 kilometrów i tylko 3 nowe gminy. Tak to jednak jest, gdy krąży się po „swoich” terenach i w gminobraniu bierze się udział nie dla samych gmin (które ma się od dawna pozaliczane), lecz dla towarzystwa. W sobotę niezbyt wczesnym rankiem spotykam się z Wilkiem w Czerwonaku. Zaczynamy od małych zakupów w markecie i ostrego podjazdu (11%) pod budynek urzędu. Jak na Wielkopolskę – górka całkiem konkretna.

Luksus trwonienia
Dalej jedziemy do Murowanej Gośliny. Przez całą drogę do miasteczka trajkoczę jak nakręcona – że znam tam świetną kawiarnię-cukiernię, którą musimy koniecznie odwiedzić. Na miejscu kolejka, że ho-ho... grzecznie się w niej ustawiamy. Czas ucieka, ale na dziś nie mamy zaplanowanej długiej trasy, więc możemy sobie pozwolić na luksus trwonienia czasu. Pyszna kawa i owocowe ciasta to zdecydowanie to czego nam było trzeba. Z nowymi siłami jedziemy po kolejne gminy do wilkowej kolekcji. Pogoda dopisuje, jest słonecznie, średnio ciepło, a wiatr nie tak straszny jak zapowiadali. Następną przerwę robimy w parku w Szamotułach. Przyjemnie jest tak posiedzieć na ławeczce pod drzewami. Parę fotek robimy w ładnym Obrzycku, obowiązkowo też wjeżdżamy na most na Warcie, skąd jest ładny widok na miasto.

Impra w Zajączkowie
W Kluczewie poznajemy lokalnego imprezowicza. Raczymy się akurat colą, gdy dosiada się do nas. On też ma napój z bąbelkami, ale taki, który procentuje chęcią do rozmowy. I tak dowiadujemy się, że wieczorem (już niedługo wieczór!) będzie ekstra impreza w Zajączkowie. Szybko załapuję klimat i wdaję się w pogaduchę.
Impreza!
Potańczymy?
Ach – gdzie to Zajączkowo?
6 kilometrów stąd?
O matkooo, to strasznie daleko!
Nie dojadę – mam za mało sił, rower za słaby. [Patrzę sugestywnie na Wilka – może pożyczy swój, ale on jakoś się nie wyrywa.] Imprezowicz coś gada o pływaniu. Odpływamy zatem – czas już na nas najwyższy.



Bez łyżki i bez kubka
Robiąc zakupy na wieczór, pamiętamy by kupić łyżkę i kubek. Wilk zapomniał zabrać tego pierwszego (proponowałam, że mogę pożyczyć widelec – ale to jednak nie to samo co łyżka), ja – tego drugiego (Wilk sugerował, że mogę chłeptać kawę z menażki – ale to nie to samo co z kubka). Łyżka kupiona plastikowa, kubek – najbrzydszy chyba jaki widziałam – z zielonym stworem – ale innych nie było. Podwieczorek to frytki w McD Pniewy. Jedziemy potem jeszcze kawałek na północ, wzdłuż jeziora Białokoskiego i w pobliskim lasku rozbijamy namioty.

Mapa:


Fotki

komentarze
Nie Shrek, tylko Miś Koralgol. ;)))
michuss
- 11:01 czwartek, 16 lipca 2015 | linkuj
Przecież to Shrek :D. Kawa z menażki też by mi nie smakowała ;).
mdudi
- 19:15 środa, 15 lipca 2015 | linkuj
Gówno chłopu, nie zegarek ;))
Ten kubek to doceni jedynie prawdziwa elita!
wilk
- 19:10 środa, 15 lipca 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum