Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Wycieczka nad Jeziorak (1)

Sobota, 23 maja 2015 Kategoria do 300, Kocia czytelnia
Km: 272.78 Km teren: 0.00 Czas: 12:26 km/h: 21.94
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 786m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Dzień dobry! To już rano. 3:45. Pora na śniadanie. Kanapka, herbata i jajecznica z 2 jajek. Tylko 6 stopni, więc pod wiatrówkę zakładam jeszcze rękawki. Czy wszystko zabrałam? Chyba tak. W drogę :)

Kolory i zapachy
Nie wieje, chwilę temu wstało słońce, nad wodami unoszą się mgiełki. Jest bardzo ładnie i spokojnie. Dookoła wiosna. Wszystko kwitnie. Wiosna ma tak wiele kolorów i zapachów! Jadę bez pośpiechu. Pierwszy dłuższy postój robię na stacji, 10 km przed Inowrocławiem. Piję tu kawę i jem zapiekankę. Niebo z błękitnego robi się jasnoszare, powietrze jest parne. Wg prognoz późnym popołudniem może trafić się jakiś deszcz. Inowrocław oglądam sobie dość dokładnie. Wiercę się po mieście, zaglądam na reprezentacyjny deptak, na ładny rynek z fontanną.



W Ciechocinku, gdzie dom zdrojowy
Bocznymi drogami jadę do Ciechocinka. To jedna z atrakcji wycieczki. Mam ogromną ochotę na gofra z owocami i bitą śmietaną, ale kolejki są takie, że trzeba czekać przynajmniej 25 minut! Ludzi zatrzęsienie, przy fontannie grają jakiś mały koncert, raz po raz przejeżdża zaprzęg konny, kuracjusze spacerują, siedzą w ogródkach, piją kawę, jedzą lody. Co za atmosfera! Na pociechę – zamiast gofra – biorę lody. Aż tak ciepło nie jest, ale co tam ;). W centrum miasteczka jest tłoczno i gwarnie, jednak pod słynnymi tężniami – prawie zupełnie pusto. Fajnie by stąd było mieć pamiątkową fotkę, ale nie bardzo jest kogo poprosić o jej zrobienie. W oddali idzie para. Czekam na nich i proszę o pstryknięcie fotki. Przy okazji gadamy trochę.

Nijak
Dalej, aż do Torunia, jadę DK91. Tuż obok leci A1, więc ruchu dużego nie ma (jedzie trochę samochodów, ale prawie wszystkie w przeciwną stronę), w dodatku mam szerokie pobocze. 25 km odcinek do Torunia przelatuje szybko, bo... nic ciekawego tu nie ma i nie warto się zatrzymywać. Do Torunia wjeżdżam bokiem, omijając centrum. Byłam tu już kilka razy, więc nie robię postoju. Mostem przekraczam Wisłę, jest tu ścieżka dla rowerów – zgapiłam się i niestety pojechałam szosą, a szkoda, bo na ścieżce mogłabym się na chwilę zatrzymać i popatrzeć na rzekę. A tu, na szosie – nijak. Prawie od razu za mostem wykręcam na południe. W Obrowie wyjeżdżam na DK10, to kilka kilometrów tą drogą, na całym tym odcinku mam szerokie pobocze. W sobotnie popołudnie ruch nie jest zbyt duży.

U Lecha
W nogach mam już solidny dystans i jestem głodna. Obiecuję sobie pizzę w Gulubiu-Dobrzyniu. Gdy się na coś mocno czeka, to zwykle jest tak, że czas zwalnia. Mam wrażenie, że nigdy do Golubia nie dojadę. Z naprzeciwka jedzie dwóch szosowców. Oni z pewnością wiedzą, czy to jeszcze daleko! Zwalniam i pytam ile to jeszcze. Chłopaki zamiast rzucić konkretami (liczbami) wolą niedopowiedzenia:
jeszcze trochę – mówi jeden,
to jeszcze kawałek – dopowiada drugi.
Nikt z nas się nie zatrzymuje. Wszystko w locie. Zła już jestem. Głodna! Gdybym wiedziała, że niczego się nie dowiem, to bym nie pytała. Przegryzam marsa (to za słodkie, na chwilę będzie lepiej, potem znowu zacznie telepać z głodu) i jadę. W końcu jest! Na ryneczku kilka fotek i idę na pizzę w znajome miejsce, gdzie można do lokalu wejść z rowerem. To pizzeria „U Lecha”.

Grzaniec
Byłam tu i jadłam w zeszłym roku, gdy jechałam do Ełku. Działam trochę nieracjonalnie – to dlatego, że pamiętam gościa, który stoi za ladą. Tak bardzo się cieszę, że tu jestem i że w końcu się najem, że witam go niemal jak starego znajomego. On mnie oczywiście nie pamięta, ale chyba udziela mu się moja radość, bo gdy proszę o dużą herbatę do pizzy, to proponuje, że zrobi mi podwójną w wielkim kuflu do grzańca i policzy jako jedną małą herbatkę :)). Pizzę biorę małą, wegetariańską (i tak nie daję rady całej wcisnąć). Gadamy chwilę o trasie, po czym z prawdziwą przyjemnością siadam przy jednym ze stołów. O rower się nie martwię, stoi obok.

Po zachodzie słońca
Gdy opuszczam Golub-Dobrzyń, do zachodu słońca mam koło 40 minut. Tuż za miastem są lasy, ale to jeszcze za wcześnie na szukanie miejscówki. Ach! Gdybym wiedziała co będzie dalej...
A dalej są same pola. Pola po horyzont. A jeśli zadrzewienia – to przy domkach/gospodarstwach. 20:43 – zachodzi słońce. A ja jadę. Wreszcie jest miejsce, ale... łazi tu jakiś facet. No nic, muszę jechać dalej. Jest mocno szaro, gdy pośród płaskiej patelni pól pojawiają się niewielkie górki. Jest wreszcie jakieś zakrzaczenie. Wyłączam lampki i biegnę w pole. Zakrzaczenie jest marne. Nie da się wejść - same kłujące rośliny. Muszę więc rozbić się na łysym polu. Trochę głupio. Zasiew jest świeży – ziemia sypka (szpilki trzymają się na słowo honoru). Wszystko brązowe – mój namiot zielony. Ale od drogi zasłania mnie górka, tak samo od najbliższego gospodarstwa. Jestem odsłonięta, ale mnie nie widać. Chociaż... gdy rozbijam namiot, gapią się 2 sarny.

Mapa:

Zdjęcia: https://picasaweb.google.com/102656043294773462009...


komentarze
Dzięki :)
Co do strachu i roweru obok namiotu - on musiał być obok, bo do środka się nie zmieści. Zresztą, mimo, że było to gołe pole - nie było mnie widać. Nie było się zatem czego bać. No - może wichury - bo w tym polu szpilki bardzo słabo się trzymały i gdyby mocno wiało, to mógł być pewnien problem.
Kot
- 07:01 piątek, 29 maja 2015 | linkuj
Umarłabym ze strachu śpiąc w polu. No chyba, że z rowerem w namiocie ;)
starszapani
- 18:59 czwartek, 28 maja 2015 | linkuj
A przy okazji... zaliczony Ciechocinek ;)
Gratuluję :)
sierra
- 09:19 wtorek, 26 maja 2015 | linkuj
...gdzie dom zdrojowy... Super Kot, rusza na łowy... :) Pięknie!
Walery
- 06:49 wtorek, 26 maja 2015 | linkuj
Jeziorak i Siemiany , pierwsze wakacje poza domem ... . Dziękuję za odgrzanie miłych wspomnień ! :)
Jurek57
- 21:07 poniedziałek, 25 maja 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum