Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Do domu

Niedziela, 17 maja 2015 Kategoria Kocia czytelnia, do 250
Km: 210.30 Km teren: 0.00 Czas: 09:59 km/h: 21.07
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 692m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Dzień zapowiada się brzydki. Jest zimno, ponuro i wieje. W dodatku ma przelotnie padać. Starszapani jedzie rowerem do Szczecinka na pociąg. Zanim uciekła, poratowała mnie jeszcze kawałkiem sznurka, który zasupłałam sobie wokół kostki, by spodnie przeciwdeszczowe nie wkręciły się w napęd roweru.

Jazda do domu mogła być przyjemna gdyby nie deszcze na pierwszych 60 km trasy (przebierałam się kilka razy) i wredny, zimny wiatr atakujący z boku. Przed Łobżenicą doganiam ubranego na żółto sakwiarza. To jadący do Polanicy Wallace! Jedziemy aż do miasteczka razem, odwiedzamy nawet wspólne sklep, ale potem nasze trasy się rozjeżdżają – życzymy sobie szerokiej drogi i lecimy już osobno.

Do śniadania nie piłam kawy. Wieje paskudnie, za mną już ponad 70km, a tu żadnej stacji! Co za psikus losu. Siadam więc na ławce przy kapliczce przydrożnej i na pociechę zjadam kilka ciasteczek. Jadę jeszcze długo i nadal nic. Na Noteci wiatr tworzy fale. Ciekawie to wygląda. Dopiero w Szamocinie mijam pierwszą tego dnia stację. Wreszcie! Już myślałam, że się nie doczekam. Biorę kawę, jem ciastka i bułkę z serem. Nastrój od razu się poprawia i pojawia się ochota do dalszej jazdy.



Między Margoninem a Gołańczą jedzie się świetnie. Moja trasa na tym odcinku idzie na wschód i wieje centralnie w plecy. Kilometry uciekają bez żadnego wysiłku. Tak by mogło być już do końca. W Rąbczynie GPS zwodzi mnie na manowce. Ten odcinek jechałam już wielokrotnie i na pamięć skręcam w lewo. A GPS pokazuje, że powinno być w prawo. Dziwne! Cóż - może to będzie jakaś fajna odmiana od rutyny? - Jadę zgodnie ze wskazaniem Garmina. Droga jest przyjemna do czasu, gdy przechodzi w grunt. To późne popołudnie, a do domu jeszcze kawałek drogi. Nie uśmiecha mi się terenowa przeprawa. Zawracam więc i jadę tradycyjnie. Nawrotka to niestety też powtórny przejazd obok wytwórni etanolu i pasz. Śmierdzi nieziemsko! To obrzydliwy, słodkawy fetor. W tym momencie bardzo żałuję, że mam tak dobry węch.

Im później, tym wiatr mniejszy. Ciemne chmury latają po niebie. Widzę, że w wielu miejscach pada. To niesamowite, że wszystkie te ulewy jakoś mnie omijają. Piękny zachód słońca oglądam pośród pól gdzieś między Krześlicami a Wronczynem. Dzień powoli dobiega końca. Trasa też.

Mapa:


komentarze
Akacjo - w takim razie pozostają przeiadki ;)). Gdy teraz wracałam z weekendowej wycieczki nad Jeziorak, miałam 1 przesiadkę (w Toruniu Głównym, który jest akurat w remoncie, więc bałagan tam okropny - w ostatniej chwili zmienili peron, z którego odjeżdżał mój pociąg do Poznania).
Najważniejsze jest to, aby na przesiadce było trochę czasu, aby nie było to za mocno na styk, bo wtedy może być nerwowo.
Kot
- 07:04 piątek, 29 maja 2015 | linkuj
Twardzielka :)
starszapani
- 19:36 czwartek, 28 maja 2015 | linkuj
Fajne są te Twoje rajdy przez pół Polski. Ubolewam, że z Trzebiatowa pociągi dojeżdżają albo do Szczecina albo do Kołobrzegu. Czyli max 100 km :)
akacja68
- 05:44 sobota, 23 maja 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum