Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Do Rzewnicy

Piątek, 15 maja 2015 Kategoria Kocia czytelnia, do 250 Uczestnicy
Km: 223.83 Km teren: 0.00 Czas: 10:34 km/h: 21.18
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 869m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Wstaję o 3:45. Jest jeszcze ciemno, ale niebo szybko z czarnego robi się szare. Po śniadaniu wsiadam na przygotowany wieczór wcześniej rower (zaszalałam i nawet wywoskowałam ramę, aby lakier pięknie błyszczał) i jadę do Skoków. Majowy poranek jest rześki. Termometr wskazuje 6*C. Trzeba kręcić, by nie zmarznąć - mimo to trudno się powstrzymać i nie zrobić paru fotek. Po niespełna 50 km jazdy jestem na Orlenie w Skokach. Odpakowuję placek owocowy, zamawiam kawę i chwilę czekam na Starsząpanią, z którą jestem tu umówiona.

Cały dzień
Z zimnego poranka robi się ładny dzień. Nie jest zbyt ciepło, ale świeci słońce i dzięki temu możemy nacieszyć oczy piękną wiosną. Niestety wieje bocznie oraz przedniobocznie. Mamy jednak przed sobą cały dzień i zupełnie nie musimy się spieszyć. Jedziemy więc gadając, a gdy robimy się głodne – zatrzymujemy się pod jednym ze sklepików i do ponownego ruszenia w drogę jakoś nam nie spieszno ;).

Burek
Jest świetnie do momentu, gdy z jednego z podwórek przy samej drodze wybiega rozszczekany burek. Starszapani ucieka zjeżdżając mocno na lewo, wprost pod koła jadącego z naprzeciwka samochodu. Całe szczęście, że auto jechało powoli! Kierowca dał ostro po hamulcach, samochodem aż lekko zarzuciło. Skończyło się na strachu. Takim nieodpowiedzialnym właścicielom powinno się psy natychmiast odbierać.

Powrót
Przed Łobżenicą niebo robi się sine. Wpadamy na stację wypić kawę i wtedy zaczyna padać. Pada raz mocniej, raz słabiej. Kiedy przestaje, wychodzimy – ale gdy tylko ruszamy – znowu kropi. Nie mamy ochoty na jazdę w deszczu więc wracamy na stację. Jest zimno, dlatego samowolnie rozkręcamy na maxa grzejnik i od razu robi się milej :).

Na chodniku
Tuż przed Złotowem ponownie robi się niesympatycznie. Akurat leje, a drogę niespodziewanie zajeżdża nam spore auto. Siedzi w nim pieklący się kierowca, który uważa za stosowne pouczyć nas, że jadąc szosą stwarzamy zagrożenie i powinnyśmy być na chodniku. Ma do czynienia z dwiema na różowo ubranymi dziewczynami i pewnie myśli, że pójdzie gładko. Ale... nic bardziej mylnego. Wywiązuje się krótka awanturka i wychodzi na nasze ;).

Zdrowa atmosfera
Nie lubię Złotowa. Nie ma tu aptek (potrzebuję aptekę!). W dodatku mieszkańcy nie potrafią nawet powiedzieć jak znaleźć jakąś. Starsza wpada na pomysł, że zaczepimy jakąś starą kobietę, która na pewno na coś choruje. Jednak nic z tego! Napotkana starowinka mimo, że tutejsza, nie wie gdzie jest apteka. Panuje tu wybitnie zdrowa atmosfera, nikt nie choruje, apteki są zbędne. Wyjazd ze Złotowa niemiły – przebudowali ulice i nie mam ich w Garminie. Wyjazd na czuja.



Do szczęścia potrzeba niewiele
Końcówka trasy zdaje się nie mieć końca. Jesteśmy trochę zmęczone walką z wiatrem i wobec tego nawet pięknie kwitnące rzepaki przestają nas cieszyć. Na dokładkę ujawniam swój wybitny talent do planowania tras – wjeżdżamy kolarzówkami w teren. Najpierw jest ubity grunt, trochę bruku, potem nawet głębszy piach. W dodatku motam się ze znalezieniem właściwej przecinki, bo na GPSie nie wszystko mam. Kiedy w końcu wyjeżdżamy na szosę – ogarnia nas radość. Jak niewiele potrzeba do szczęścia!
Dojazd do celu to kawałek po krajówce, a potem płyty betonowe. Na miejscu dziwnie pusto. Nie wiemy gdzie nasz dach nad głową, więc przy pomocy telefonu wywołuję Wilka z lasu (tj. spod dachu ;). Zajął dla nas piękny, różowy apartament!
Wieczór spędzamy na pogaduszkach przy ognisku. Przy ogniu jest ciepło, wesoło i gwarnie.

Mapa:


komentarze
Gratulacje za planowanie! To, o ile pamiętam, nie pierwsza taka przygoda. A piach i szosówka wybitnie się nie lubią.
akacja68
- 05:53 sobota, 23 maja 2015 | linkuj
Na myśl o tym burku ciary mnie przechodzą, brrrr.....
Dzięki wielkie za wspólny wypad :))) Było świetnie :)))
starszapani
- 19:25 środa, 20 maja 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum