Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Na rybę

Sobota, 9 maja 2015 Kategoria do 400, Kocia czytelnia, Kot w wielkim mieście Uczestnicy
Km: 353.45 Km teren: 0.00 Czas: 14:04 km/h: 25.13
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 1108m Sprzęt: Kolarzówka Aktywność: Jazda na rowerze
Piątek, 21.05. Otwierają się drzwi pociągu, który właśnie wjechał na dworzec centralny w Warszawie. Czeka tu na mnie Wilk.

Siekiera
Zaczynamy mocnym kawowym akcentem. I choć mocno, to jednak słodko: kawa-siekiera polana jest karmelem. Nocny wyjazd z Warszawy jest wredny. Jakieś remonty dróg. Nie zauważam, że asfalt płynnie przechodzi w grunt i ładuję się w to z pełnym impetem. Tętno mi skacze, ale nie zaliczam gleby. Potem drogowo jest już o niebo lepiej.

To jest dom?
Około 2 w nocy. Ciechanów. Ale zimno! Za zimno. Ładny ryneczek w tej sytuacji nie cieszy. Cieszy za to dworzec kolejowy. Otwarty! Jak słodko wejść do środka i ogrzać się. Są tu jeszcze wolne miejsca, choć wiele ławek zajętych jest przez śpiących mężczyzn.
Oni nigdzie nie pojadą.
Nie czekają na żaden pociąg.
Oni tu są jak w domu.
Jak było w domu, skoro teraz TO jest dom?....
Zapach nie jest ładny i mdłości Kota doskonale tu pasują. Można się porzygać. Albo... odpakować babkę mandarynkową i wyobrazić sobie, że nic tu nie cuchnie. Jesteśmy w pewnym sensie jak ci chrapiący faceci. My też nie czekamy na żaden pociąg....

Trzy

Trochę świeci księżyc. Trochę się tak jakby przejaśnia. Idzie dzień.
Im bliżej dnia, tym zimniej.
6. 5. 4. 3 – dalej nie spadnie. +3*C. Mgły. „Piękny Wschód”. Ślicznie. Pięknie. Zjawiskowo. W Mławie jest już jasno. A w Działdowie z ulicy zerkamy pospiesznie na zamek krzyżacki.
W końcu jest piękna Iława. Mam problemy ze ścięgnami Achillesa. Jadę na szosówce. Dawno nią nie jechałam. Coś jest nie tak. Wilk ma pewne sugestie, nawet próbuje działać, ale rower nie współpracuje. Trudno. Poboli jeszcze-trochę. Małe zakupy i fotki z Jeziorakiem w tle. Krótko potem kawa i większe żarcie. Pogoda dopisuje.

Senność
Przed Malborkiem puszczają mdłości. I wtedy do akcji wkracza potworna senność. Jak płynnie to się dzieje! Jedna dolegliwość w drugą. Jak to możliwe, że wyboje kołyszą mnie do snu?
Zamykam oczy.
No!
Toż to nic złego – tylko na chwilę przecież. I nie przestaję jechać.

Którędy do wyjścia?
Malbork. Jak upiornie świeci słońce. Razi w oczy, które się same zamykają. W McD dziki tłum. Żal tracić tu czas. Tłum męczy. Hałas męczy. Tłumo-Hałaso-Fobia. Na chwilę zajeżdżamy pod zamek. Potem włażę do sklepu, a Wilk czeka przy rowerach. Zaraz.... co to ja miałam kupić?
Lekkim lekko chwiejnym krokiem idę między regałami. Bułki. Ser. Jakieś słodkie ciastko. Wilk coś gadał o energetyku. Ale chyba lepiej nie. Jeszcze mi spali żołądek i będzie heca. Jeszcze mała butelka wody. Płacę. Próbuję wyjść. Chwila – jak stąd wyjść?! Mój zasypiający umysł płata mi figla. Chyba zaraz kogoś zapytam którędy do wyjścia.

Puszeczka albo rzeczka
Są prostsze sposoby na zrobienie trzysetki. Można spać nocą i ruszyć wcześnie rano. Ten tu sposób prosty nie jest. Dziś jest sobotnie popołudnie. Około godziny 14.00. Jestem na nogach od piątku, 5.20 rano. Musisz to wiedzieć, aby zrozumieć, dlaczego mimo, że trzeźwa idę krzywym krokiem i mam problemy z orientacją w prostym sklepie. Jedziemy nad Nogat. Stąd ładnie widać zamek.
Jem 2 bułki z serem i 1 ciastko z morelą. Piję wodę. Wilk wypija energetyka z wizerunkiem Mike Tysona na puszce. Ponoć facet, w ramach posiadania kota, hoduje tygrysa. Jaki pan, taki kot. Wilk daje mi ¼ puszeczki.

Do końca
Ruszam przed Wilkiem. Mówi, że mam jechać, więc jadę. On chwilę po mnie. Jest płasko. Wiatr nie przeszkadza. Jadę. Szybko. Szybciej. 30-32km/h. Pora zakończyć tę męczarnię.
Spaaaaaćććććććć!
SPAĆ!
S-P-A-Ć!!
Szybka jazda to najlepsza metoda na skrócenie cierpienia. Najchętniej bym już nie zatrzymywała się aż do końca polowania. Ale Wilk jeszcze zarządza małe przerwy techniczne. I tak sobie uciekają kilometry, a ryba jest o krok.



Ryba
Krynica Morska.
Późne popołudnie.
Wciągnęłam 3 setki. Ale jeszcze umiem prosto stać (iść - niekoniecznie).
Polowanie powoli się kończy. Korytarz z klatką schodową. Łazienka z ciepłą wodą. Pokój, stolik, lodówka, TV. Rowery tu kończą.
Idziemy na plażę. Moczę łapki w morzu. Próbuję zasypać morze piaskiem (fiasko – który to już raz?). Siedzimy na plaży i gapimy się na morze. Potem idziemy na rybę. I wtedy Wilk zmienia zdanie - woli jednak  pizzę. Ja natomiast biorę rybę.

Mapa:

Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/102656043294773462009...


komentarze
Kocie jesteś niesamowita! Relacja jak zawsze świetna :)
renik
- 12:01 poniedziałek, 25 maja 2015 | linkuj
A to Ci Wilk, jechać po rybę 350km i na końcu zmienić zdanie...:D " puszeczka cz rzeczka " :) :) :) jesteś niemożliwa :)

Łezka się w oku kręci, przypomina mi się moja wyprawa nad morze... i to zasypianie za kierownicą, to czekanie - kiedy dotknę piasku... :) Chyba taki dystans jest idealny na takie miejsce. Morze to super punkt na 300+ bez dwóch zdań :)
anetkas
- 18:39 piątek, 15 maja 2015 | linkuj
Piękna relacja! Jestem pod wrażeniem opowieści, a dystansu jeszcze bardziej. Podziwiam i gratuluję!
yurek55
- 21:21 czwartek, 14 maja 2015 | linkuj
Wyjść z domu wsiąść na rower i pojechać nad morze to ja sobie mogę :), ale wypadu w takim klimacie to ja już chyba nie zaznam :(
profesor
- 20:39 środa, 13 maja 2015 | linkuj
Akacjo - gratuluję trzysetki w Gryficach! Pięknie pojechałaś, a warunki optymalne nie były :)

Profesorze - dlaczego piszesz, że Ty nigdy? Przecież nie ma w tym nic trudnego. Wystarczy wyjść z domu :)
Kot
- 09:12 środa, 13 maja 2015 | linkuj
Pięknie!
lea
- 06:31 środa, 13 maja 2015 | linkuj
Wspaniała relacja :). Sam już też doświadczyłem jak to jest kiedy dosłownie zasypia się na kierownicy roweru podczas jednego z moich wypadów nad morze :(. Gratuluję dystansu i szczerze pisząc zazdroszczę Wam tak wspaniałego wypadu :). Tym bardziej, że ja pewnie nigdy :(takiegoy nie doznam
profesor
- 22:37 wtorek, 12 maja 2015 | linkuj
Świetny dystans i piękne fotki :) Już mnie nogi świeżbią na samą myśl o wypadzie nad morze :)
starszapani
- 21:35 wtorek, 12 maja 2015 | linkuj
Dawać relacje !!!! :) :) :) gratulacje, są powody do mruczenia :)
anetkas
- 17:56 poniedziałek, 11 maja 2015 | linkuj
Czyżby wycieczka nad morze na rybkę ;)
profesor
- 23:51 niedziela, 10 maja 2015 | linkuj
Zawsze byłaś dla mnie niedościgłym wzorem :) I pewnie, gdyby nie Twoje opowieści, to może nie wpadłabym na pomysł, by przez 13 godzin siedzieć na rowerowym siodełku.
akacja68
- 15:40 niedziela, 10 maja 2015 | linkuj
Udanych łowów ... :)
Jurek57
- 08:19 niedziela, 10 maja 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum