Uciekając z Krainy Deszczowców
Sobota, 28 marca 2015 Kategoria do 250, Kocia czytelnia
Uczestnicy
Km: | 200.21 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:58 | km/h: | 22.33 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dawno się tyle nie nakombinowałam z planowaniem trasy.
Pierwotnie miało to być zupełnie coś innego. W planach była wizyta i wieczorek
zapoznawczy, ale pogoda wszystko popsuła. Sobota zapowiadała się deszczowa
(wcześniej lub później) prawie w całym kraju. Jak tu więc wytyczyć liniówkę,
tak by nie zmoknąć? Niełatwo. Najpierw jest zatem siedzenie nad prognozami, potem
siedzenie nad mapą i przeliczanie godzin. W końcu wszystko jest jasne: nie będzie
padało (w planowym czasie przejazdu) na linii Stargard Szczeciński – Poznań.
Leser
Plan: bez deszczu, z wiaterkiem w plecy, bez pośpiechu – bo nie trzeba podczas jazdy spinać się na pociąg. Żadna z nas nie chce zmoknąć i przypłacić wycieczki przeziębieniem na zbliżające się święta. To ma być leser. Leser na 200 km ;).
Stracić zęby
Ze Starsząpanią startujemy w Stargardzie Szczecińskim. Chwilę kręcimy się po mieście i tuż po 9.00 rano zaczynamy nasz długi powrót do domu. Na niebie króluje niepodzielnie masywny szarochmur, ale nie pada. Raz po raz docierają do nas wieści z Krainy Deszczowców: pod Poznaniem pada, w okolicach Żagania pada, w wielu miejscach pada. U nas jest jedynie ponuro i jest to wystarczający powód do radości. Uśmiechy jednak szybko przestają gościć na naszych twarzach – za Witkowem szosa jest w przerażającym stanie. Można na niej stracić zęby, dostać wstrząsu mózgu, albo choroby wibracyjnej. Same dziury, spękania i łaty. Jedzie się przez to beznadziejnie i powoli. Parszywy odcinek jest niestety dość długi. Zamiast gadać musimy się więc ściśle koncentrować na drodze i mocno trzymać kierownice naszych rowerów.
Impreza i masakra
W Choszcznie na chwilę chowamy się na stacji paliw. W zasadzie wpadamy tylko do łazienki i lecimy dalej. To dopiero początek trasy, więc nie ma co za bardzo się rozsiadać, tym bardziej, że przez te dziury początek idzie pomału. Nasza droga jest leciutko pagórkowata i aż do Dobiegniewa co chwilę pojawiają się małe góreczki. Za Dobiegniewem asfalt jest gładki, a przed Drezdenkiem mamy piękny, długi i łagodny zjazd. Jeszcze tylko słynne 2 km po kamiennym (równym) bruku i jesteśmy w Drezdenku. Miasteczko jest ładne, a zwłaszcza deptak, gdzie mam nawet swoją ulubioną kamieniczkę ;). Na Drezdenko bardzo czekałyśmy. To mniej więcej połowa trasy, a więc czas najwyższy na kawę i jedzenie. Atakujemy stację paliw i dogadzamy sobie kawą (Starsza – wiaderko kawy, ja – wiadro kawy), babką mandarynkową (z cukierni w moich okolicach) i pyszną sałatką makaronową (przygotowaną przez Starszą). Niestety nie ma tu stolika, więc piknik urządzamy tuż przy ekspresie do kawy. W międzyczasie przewija się tu mnóstwo osób, a dwaj młodzieńcy nawet nawiązują z nami sympatyczną rozmowę. Okazuje się, że cała nasza czwórka lubi imprezować i to tak, aby się nieco zmasakrować. Tyle tylko, że nieco inaczej rozumiemy pojęcia „impreza” oraz „masakra” ;)).
Leser
Plan: bez deszczu, z wiaterkiem w plecy, bez pośpiechu – bo nie trzeba podczas jazdy spinać się na pociąg. Żadna z nas nie chce zmoknąć i przypłacić wycieczki przeziębieniem na zbliżające się święta. To ma być leser. Leser na 200 km ;).
Stracić zęby
Ze Starsząpanią startujemy w Stargardzie Szczecińskim. Chwilę kręcimy się po mieście i tuż po 9.00 rano zaczynamy nasz długi powrót do domu. Na niebie króluje niepodzielnie masywny szarochmur, ale nie pada. Raz po raz docierają do nas wieści z Krainy Deszczowców: pod Poznaniem pada, w okolicach Żagania pada, w wielu miejscach pada. U nas jest jedynie ponuro i jest to wystarczający powód do radości. Uśmiechy jednak szybko przestają gościć na naszych twarzach – za Witkowem szosa jest w przerażającym stanie. Można na niej stracić zęby, dostać wstrząsu mózgu, albo choroby wibracyjnej. Same dziury, spękania i łaty. Jedzie się przez to beznadziejnie i powoli. Parszywy odcinek jest niestety dość długi. Zamiast gadać musimy się więc ściśle koncentrować na drodze i mocno trzymać kierownice naszych rowerów.
Impreza i masakra
W Choszcznie na chwilę chowamy się na stacji paliw. W zasadzie wpadamy tylko do łazienki i lecimy dalej. To dopiero początek trasy, więc nie ma co za bardzo się rozsiadać, tym bardziej, że przez te dziury początek idzie pomału. Nasza droga jest leciutko pagórkowata i aż do Dobiegniewa co chwilę pojawiają się małe góreczki. Za Dobiegniewem asfalt jest gładki, a przed Drezdenkiem mamy piękny, długi i łagodny zjazd. Jeszcze tylko słynne 2 km po kamiennym (równym) bruku i jesteśmy w Drezdenku. Miasteczko jest ładne, a zwłaszcza deptak, gdzie mam nawet swoją ulubioną kamieniczkę ;). Na Drezdenko bardzo czekałyśmy. To mniej więcej połowa trasy, a więc czas najwyższy na kawę i jedzenie. Atakujemy stację paliw i dogadzamy sobie kawą (Starsza – wiaderko kawy, ja – wiadro kawy), babką mandarynkową (z cukierni w moich okolicach) i pyszną sałatką makaronową (przygotowaną przez Starszą). Niestety nie ma tu stolika, więc piknik urządzamy tuż przy ekspresie do kawy. W międzyczasie przewija się tu mnóstwo osób, a dwaj młodzieńcy nawet nawiązują z nami sympatyczną rozmowę. Okazuje się, że cała nasza czwórka lubi imprezować i to tak, aby się nieco zmasakrować. Tyle tylko, że nieco inaczej rozumiemy pojęcia „impreza” oraz „masakra” ;)).
Bombowy grzyb
Gdy ruszamy, przeliczam trasę. Do tej pory jechałyśmy zupełnie spokojnie, trochę czasu zeszło na główną przerwę oraz fotki. Zagęszczamy ruchy i robimy mniej zatrzymań. Jedynym wyjątkiem jest Drawsko - pod budynkiem urzędu stoi duży grzyb. Przypadkowego przechodnia prosimy o zrobienie fotki i wtedy dowiadujemy się, że takich grzybów jest tu więcej. Kolejny tak okazały jest nad rzeką. To niedaleko, wystarczy zjechać mocno w dół, nad samą Noteć. Chwila namysłu… - jedziemy! Grzyb faktycznie jest bombowy. Robimy całą fotosesję, a potem na deser mamy podjazd dnia :).
Wykonujemy gminobranie w wersji mini – Starsza nie ma jeszcze zaliczonego Wielenia, więc zalicza teraz. A za Wieleniem zanurzamy się w przepastne lasy Puszczy Noteckiej. Szarochmur chwilami trochę daje za wygraną i jest kilka momentów, gdy na krótko przebijają się promyki słońca. To ostatnie chwile dnia. Gdy docieramy do Obrzycka, robi się już szaro, a wkrótce ciemno. Wycieczkę kończymy w przejmującym zimnie i w blasku księżyca.
Podziękowania dla Starszejpani za bardzo miły dzień i wspólnie wykręcone kilometry :)
Uwaga, konkurs z pazurem! ;))
Pytania konkursowe ukryte są w galerii. Tym razem przewidziane są nagrody dla 3 osób, które udzielą najszybciej prawidłowych odpowiedzi. Miłej zabawy!!
Mapa:Gdy ruszamy, przeliczam trasę. Do tej pory jechałyśmy zupełnie spokojnie, trochę czasu zeszło na główną przerwę oraz fotki. Zagęszczamy ruchy i robimy mniej zatrzymań. Jedynym wyjątkiem jest Drawsko - pod budynkiem urzędu stoi duży grzyb. Przypadkowego przechodnia prosimy o zrobienie fotki i wtedy dowiadujemy się, że takich grzybów jest tu więcej. Kolejny tak okazały jest nad rzeką. To niedaleko, wystarczy zjechać mocno w dół, nad samą Noteć. Chwila namysłu… - jedziemy! Grzyb faktycznie jest bombowy. Robimy całą fotosesję, a potem na deser mamy podjazd dnia :).
Wykonujemy gminobranie w wersji mini – Starsza nie ma jeszcze zaliczonego Wielenia, więc zalicza teraz. A za Wieleniem zanurzamy się w przepastne lasy Puszczy Noteckiej. Szarochmur chwilami trochę daje za wygraną i jest kilka momentów, gdy na krótko przebijają się promyki słońca. To ostatnie chwile dnia. Gdy docieramy do Obrzycka, robi się już szaro, a wkrótce ciemno. Wycieczkę kończymy w przejmującym zimnie i w blasku księżyca.
Podziękowania dla Starszejpani za bardzo miły dzień i wspólnie wykręcone kilometry :)
Uwaga, konkurs z pazurem! ;))
Pytania konkursowe ukryte są w galerii. Tym razem przewidziane są nagrody dla 3 osób, które udzielą najszybciej prawidłowych odpowiedzi. Miłej zabawy!!
Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/102656043294773462009...
Parę słów od Starszejpani: http://starszapani.bikestats.pl/1297930,Przedwiosn...
komentarze
Strach się domyślać jakie to nagrody były, nie do chwalenia się, a wieszania nad łóżkiem.
yurek55 - 15:16 piątek, 3 kwietnia 2015 | linkuj
Gratuluję wszystkim Zwycięzcom konkursu :) W Regulaminie tegoż jest zapisek, że macie swoje nagrody powiesić nad łóżkiem ;D
starszapani - 15:00 piątek, 3 kwietnia 2015 | linkuj
Pierwszy raz w życiu wyprzedziłem Wilka. ;)
@Kot - a możemy sobie pokazywać, co kto wygrał? ;) mors - 19:40 czwartek, 2 kwietnia 2015 | linkuj
@Kot - a możemy sobie pokazywać, co kto wygrał? ;) mors - 19:40 czwartek, 2 kwietnia 2015 | linkuj
Jak zawsze ciekawa trasa i jeszcze ciekawsza relacja :) Pozdrawiam.
Mariobiker1973 - 22:06 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
Eranis, znając Ciebie już niedługo :)
Morsisko - to tajemnica ;) starszapani - 20:26 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
Morsisko - to tajemnica ;) starszapani - 20:26 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
Żeby nie rzec - wdzięcznej nazwie ;) Trzeba to zmienić ;)
starszapani - 19:40 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
A jeszcze chciałem zauważyć, że pod Drezdenkiem przegapiłyście osadę o ciekawej i swojskiej ;) nazwie Marzenin :)
Jak nie ma chętnych po nagrody pocieszenia to ja się piszę. ;p mors - 19:09 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
Jak nie ma chętnych po nagrody pocieszenia to ja się piszę. ;p mors - 19:09 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
Świetna relacja i świetna wycieczka, jak zawsze zresztą :))) Dzięki Marzenko za wspólny wypad i fantastyczny dzień i wszystko wszystko :)))
Widzę, że się rozgadało towarzystwo :) Ja w Drezdenku byłam drugi raz i mam nadzieję, że jeszcze tam zawitam, między innymi wypić z Kotem kawę tamże :) starszapani - 18:47 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
Widzę, że się rozgadało towarzystwo :) Ja w Drezdenku byłam drugi raz i mam nadzieję, że jeszcze tam zawitam, między innymi wypić z Kotem kawę tamże :) starszapani - 18:47 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
W Drezdenku mam rodzinę a w Choszcznie miałem epizod zawodowy ... !
Jak spowiedź , spowiedź ... :)
Nigdy tam nie byłem :( Jurek57 - 17:05 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
Jak spowiedź , spowiedź ... :)
Nigdy tam nie byłem :( Jurek57 - 17:05 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
Mors w Drezdenku się urodziłem i mieszkałem w okolicy, w Bytomiu spędziłem większość dzieciństwa. Traktuje je po równo ;))
rmk - 15:38 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
@Wilk - nie zgadywałem, tylko policzyłem. ;)
@rmk: ile Ty masz jeszcze tych rodzinnych miast: Bytom Odrz., Drezdenko... ;) mors - 15:29 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
@rmk: ile Ty masz jeszcze tych rodzinnych miast: Bytom Odrz., Drezdenko... ;) mors - 15:29 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
Jako, że ja zmokłem nie raz nie dwa w tę sobotę to przyjmuję dedykację z Moczydłami ;))
Ciesze się, że tak Ci się Drezdenko podoba, to moje rodzinne miasto i moje tereny :)
Jeszcze kilka razy przejedziesz się przez Choszczno to doczekasz się odbicia swoich pazurków na tamtejszej alei gwiazd kolarstwa ;))) rmk - 15:17 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
Ciesze się, że tak Ci się Drezdenko podoba, to moje rodzinne miasto i moje tereny :)
Jeszcze kilka razy przejedziesz się przez Choszczno to doczekasz się odbicia swoich pazurków na tamtejszej alei gwiazd kolarstwa ;))) rmk - 15:17 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
Aha. Jeszcze dziękuję za dedykację pod zdjęciem ;) A pazurków jest 18. 10 Twoich i 8 starszejpani. ;)
michuss - 06:49 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
Trasa, na którą ostrzę sobie zęby od dawna. Myślę, że jak dobrze pójdzie to latem z eranis zrobimy sobie jednodniówkę do Poznania po tym śladzie ;)
Okolice Witkowa opisałaś wyjątkowo trafnie ;) michuss - 06:41 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
Okolice Witkowa opisałaś wyjątkowo trafnie ;) michuss - 06:41 poniedziałek, 30 marca 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!